
Reklama.
"Politycy mogą pleść, co im ślina na język przyniesie - w przeciwieństwie do artystów, którym wolno mniej" - tak Olejnik skomentowała wyrok skazujący Dodę .
Dziennikarka pisze, że za słowa o "naprutych winem i opalonych ziołami autorach Biblii" Dodę skazano na karę pięciu tysięcy złotych grzywny. "Uraziła uczucia religijne, bo te w Polsce są najważniejsze" - pisze Olejnik i zestawia to z politykami, którzy w naszym kraju mogą wszystko.
Chodzi o wypowiedzi, jakie słyszeliśmy w mediach po śmierci Sławomira Petelickiego. Przoduje tutaj Jarosław Kaczyński, który mówi o czarnej liście, na której było m.in. nazwisko generała. Olejnik zauważa, że Petelicki, który stał się dla prawicy bohaterem, rok temu sam mówił o listach, które tworzył… PiS.
O sprawie pisaliśmy wczoraj.
O sprawie pisaliśmy wczoraj.
Pewna pani opowiedziała Jarosławowi Kaczyńskiemu o krótkiej liście zagrożonych (...). Prezes nie chciał zdradzić jej nazwiska ani osób zagrożonych. Prokuraturze też nie zdradzi, bo przecież jego wiedza jest tak przeogromna, że musiałby całymi dniami siedzieć w prokuraturze
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Monika Olejnik zauważa, że w po śmierci Petelickiego każdy "skleja jego życiorys według własnych potrzeb". "Lemingi wierzą w samobójstwo, a patrioci w zabójstwo"