Bartłomiej Misiewicz odchodzi ze stanowiska w MON. Taka "definitywna" decyzja miała zapaść na szczytach władzy PiS.
Bartłomiej Misiewicz odchodzi ze stanowiska w MON. Taka "definitywna" decyzja miała zapaść na szczytach władzy PiS. Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Reklama.
Nie do ruszenia
Z informacji podanych przez radiostację w poniedziałkowy poranek wynikało, że Bartłomiej Misiewicz "definitywnie" odszedł z Ministerstwa Obrony Narodowej. Dotąd kontrowersyjny młody polityk pełnił w tym resorcie funkcje rzecznika prasowego i specjalisty od dezinformacji. Najlepiej dał się jednak zapamiętać z zastępowania ministra obrony Antoniego Macierewicza na licznych uroczystościach wojskowych, gdzie odmieniana przez Prawo i Sprawiedliwość armia chętnie oddawała mu najwyższe honory.
Jak poinformował na antenie RMF FM Robert Mazurek, "najważniejsi politycy PiS mieli otrzymać jasny komunikat, że sprawa Misiewicza została zakończona". Jednocześnie dziennikarz, który pierwszy zdobył informacje w tej sprawie podkreślał, że kariera 26-letniego polityka może się jeszcze całkowicie nie kończyć i trafi on mniej eksponowane stanowisko. Tym doniesieniom po niespełna godzinie zaprzeczyło jednak na Twitterze Ministerstwo Obrony Narodowej, a następnie sam Misiewicz:
Macierewicz broni
W południe do sprawy na konferencji prasowej odniósł się również minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Poinformował, że Bartłomiej Misiewicz pozostaje pracownikiem resortu obrony. – Liczę, że będzie pracował w MON – dodał. Nie chciał jednak ujawnić, na jakim stanowisku karierę w resorcie kontynuować ma jego pupil.
Antoni Macierewicz poinformował też o zawiadomieniu prokuratury w sprawie działań mających szkalować Bartłomieja Misiewicza. – Chciałbym państwa poinformować, że w związku z działaniami, które mają w sposób oczywisty znamiona przestępstwa, podjąłem decyzję o skierowaniu sprawy do służb specjalnych i prokuratury, celem wyjaśnienia jakie osoby, jakie środowiska podejmują działania przestępcze na szkodę MON i urzędników MON – oznajmił. I wyjaśnił, iż chodzi m.in. o zakładanie fałszywych kont facebookowych pod nazwiskiem Misiewicza i inne "prowokacje".
A miał być koniec...
Przypomnijmy, iż wcześniej w poniedziałek o konieczności rozwiązania problemu PiS z wywołującym skandale rzecznikiem MON mówili europoseł Kazimierz Maciej Ujazdowski i marszałek Senatu Stanisław Karczewski. – Mogę tylko mieć nadzieję, że rzeczywiście dobiega końca publiczna kariera tego młodego człowieka. Bo to nie tylko obciąża obóz rządzący, ale obniża zaufanie obywateli do państwa, tego typu ekstrawagancja – oburzał się Ujazdowski w TVN24. – Być może Misiewicz został odwołany, o czym jeszcze nie wiemy – stwierdził Karczewski w RMF FM. Kilkanaście minut po jego wyjściu ze studia rozgłośnia poinformowała, że odwołanie Misiewicza jest już pewne.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl

źródło: RMF FM