Chodzi o protest w czasie odczytywania listu biskupów w sprawie aborcji z 3 kwietnia ubiegłego roku. Wiele kobiet wyszło wtedy z kościołów w całej Polsce. Niektóre spodziewały się, że może dojść do wybuchu niezadowolenia i przed mszą umawiały się na profilach społecznościowych. W warszawskim kościele pod wezwaniem św. Anny była
Anna Zet Zawadzka, działaczka feministyczna i ruchów LGBT. Przerwała księdzu odczytywanie listu. Krzyczała, że kościół powinien zająć się zwalczaniem pedofilii, a nie ingerować w sprawy kobiet. Zajście trwało krótko. Zawadzka opuściła kościół.