
"Wrobić" – to słowo przy okazji tego wypadku zaczęło naprawdę robić karierę. Po obu stronach, gdyż nie brak też wpisów, że to z kolei posłowie PO chcą wrobić kierowcę BOR, któremu chłopak zajechał drogę. Szala społecznego współczucia mocno jednak przechyla się na stronę 20-latka.
Skala utożsamiania się z tym młodym człowiekiem jest ogromna. Również w Oświęcimiu, gdzie zdarzył się wypadek, bardzo wielu ludzi stoi za nim murem.
Oferta prawnika bardzo szybko wywołała lokalną lawinę komentarzy. Ostatecznie adwokatem Sebastiana został mec. Władysław Pociej, ale i tak w Oświęcimiu mocno doceniono tę inicjatywę. On sam zresztą zaskoczony był skalą odzewu. Co również pokazuje, jak bardzo mieszkańcy solidaryzują się z kierowcą seicento.
W sprawie pojawia się wiele niejasności. Sebastian po kolizji z udziałem premier Beaty Szydło nie został nawet zbadany przez lekarzy. Jak wiemy, młodym ludziom w Polsce nie jest łatwo na start, a auto zapewne służyło mu nie tylko prywatnie, ale także zawodowo. Czytaj więcej
Przypomnijmy. Wczoraj pisaliśmy o tym, jak mieszkańcy Oświęcimia i okolic wspominają podróże rządowej kolumny przez miasto. Współczucie dla kierowcy pojawiało się w każdej rozmowie. – Szkoda premier, że ucierpiała, ale co ten chłopiec winien? Może nie umie dobrze jeździć, tego nie wiemy. Ale to ci z BOR są fachowcami i powinni zadbać o to, by do sytuacji wypadkowych nie dochodziło – mówił nam jeden z mieszkańców.
Mecenas Surowiec wspomina ciekawą historię. Dwa lata temu, w ramach premii rocznej, jego kancelaria zabrała wszystkich pracowników na szkolenie doskonalące naukę jazdy. Jeden dzień, osiem godzin manewrów. Na przykład taki, że samochód rozpędza się do 50 km/h i nagle z boku wyskakuje mu instruktor.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl