TO może powstrzymać "dobrą zmianę" w Niemczech. Zarzuty o nadużyciach i kumoterstwie Schulza pod lupą śledczych
TO może powstrzymać "dobrą zmianę" w Niemczech. Zarzuty o nadużyciach i kumoterstwie Schulza pod lupą śledczych Fot. mikewaters / 123RF Zdjęcie Seryjne; palinchak / 123RF Zdjęcie Seryjne
Reklama.
Dziś jednak niemieccy socjaldemokraci otrzymali potężny cios. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych rozpoczął badanie prasowych doniesień o tym, jakich nieprawidłowości dopuścił się Martin Schulz, gdy był szefem Parlamentu Europejskiego. Opisał je "Der Spiegel", a chodzi m.in. o sprawę... Engelsa. Markusa Engelsa.
Schulz jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego miał osobiście zabiegać o to, by jego bliski współpracownik Markus Engels otrzymał korzystne warunki zatrudnienia w Europarlamencie. Ten wskazywał w dokumentach, że miejscem jego zatrudnienia jest Bruksela, choć w rzeczywistości pracował w biurze PE w Berlinie. Na koncie oznaczało to dodatkowe zyski (z tytułu delegacji i podróży służbowych). Sam Schulz do sprawy się nie odniósł. Wiadomo jednak, że może mu to poważnie zaszkodzić w karierze.
Martin Schulz jest bowiem kandydatem SPD na kanclerza. A Angela Merkel, choć zapowiedziała, że chce rządzić kolejne 4 lata, to ma prawo obawiać się o swój fotel. Z ostatnich sondaży wynika, że Schulz może być pierwszym, któremu uda się ją pokonać.
I choć takie polityczne przepychanki wydają się może mało ciekawe, to wygrana Schulza może oznaczać, że kończą się Niemcy takie, jakie znamy. Merkel zaś sugerowała wcześniej, że na wynik wyborów w Niemczech będzie próbowała wpłynąć Rosja.
źródło: tvn24.pl