
Trudno było dobitniej dać do zrozumienia, co Niemcy sądzą o kolejnej próbie przekonania Angeli Merkel, żeby nie popierać Donalda Tuska. Na krótko przed tym, gdy w gabinecie Merkel odebrano telefon od Beaty Szydło, rzecznik niemieckiego rządu poinformował, iż "kanclerz bardzo sobie ceni dotychczasową pracę przewodniczącego Tuska". I na tym pstryczki w nos rządu w Warszawie się nie skończyły...
REKLAMA
– Mogę jedynie powiedzieć, że kanclerz Niemiec bardzo sobie ceni dotychczasową pracę przewodniczącego Tuska – oznajmił rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert na konferencji w Berlinie. Słowa te padły niedługo przed tym, gdy premier Beata Szydło sięgnęła po słuchawkę, by odbyć rozmowę z Angelą Merkel. Według nieoficjalnych informacji, miała ona być próbą skłonienia kanclerz Niemiec do sprzeciwu wobec drugiej kadencji Donalda Tuska w fotelu przewodniczącego Rady Europejskiej.
Choć Seibert jak zwykle ważył słowa, wysłał jeszcze kilka sygnałów zapowiadających klęskę wojny Prawa i Sprawiedliwości o pozbawienie Polaka stanowiska szefa najważniejszej unijnej instytucji. Rzecznik niemieckiego rządu podkreślił, że jak najbardziej aktualne są plany dokonania wyboru "nowego" przewodniczącego RE już w przyszłym tygodniu. W ten sposób obalił spekulacje wicemarszałka Senatu Adama Bielana z Polski Razem o możliwości odłożenia głosowania Rady w czasie.
Dość wymowne były też słowa Steffena Seiberta na temat tego, jakie są reguły wyboru szefa Rady Europejskiej. – Rada wybiera swojego przewodniczącego kwalifikowaną większością – przypomniał rzecznik niemieckiego rządu, odpowiadając na pytanie o możliwość pojawienia się kontrkandydata dla Donalda Tuska.
Jak już wyjaśniliśmy w naTemat, tę większość uzyskuje się, gdy "za" opowiada się 55 proc. państw członkowskich (16 z 28) i poparcie udzielone jest przez państwa członkowskie reprezentujące co najmniej 65 proc. całkowitej ludności UE. W najgorszym dla Donalda Tuska scenariuszu, do zapewnienia mu reelekcji wystarczyć powinny więc głosy jego przyjaciół z Europejskiej Partii Ludowej.
Choć najpoważniejszym kandydatem do przeciwstawienia się Tuskowi ma być kuszony przez PiS aktualny wiceprzewodniczący EPL i europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski, lider tej najsilniejszej w Europie frakcji Joseph Daul oznajmił we wtorek, że to dotychczasowy szef RE ma pełne poparcie chadeków.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
