Na wszelkie sposoby PiS może udowadniać, jak bardzo Donald Tusk jest antypolski i jak bardzo wspaniałym kandydatem na szefa Rady Europejskiej jest jego dawny kolega partyjny. W niczym nie zmieni to obrazu naszego kraju, jaki w ostatnich tygodniach wytworzył się w Europie. Za granicą ludziom nie da się tak łatwo zamydlić oczu. Oni patrzą i oceniają. – To po prostu wygląda strasznie. W zachodnim, cywilizowanym kraju takie rzeczy się nie dzieją – mówi nam znana rumuńska politolog. W innych krajach słyszymy podobne głosy. Że to wielka strata dla wizerunku Polski.
Alina Mungiu Pippidi to znana rumuńska politolog, która teraz prowadzi wykłady ze studiów demokratycznych w Berlinie. Założycielka największego w kraju ośrodka nauk politycznych, Rumuńskiej Akademii Społecznej, siostra reżysera Cristiana Mungiu, mocno zaangażowana w proces transformacji. W latach 90. prowadziła w rumuńskiej telewizji popularny talk-show, do którego zapraszała również polityków z Polski. Mówi, że bardzo ich podziwiała.
– Wasi politycy byli dla nas ikonami. Mnóstwo liderów politycznych z Polski było moimi gośćmi. Pytałam ich o transformację, która w Rumunii była bardzo powolna. Polska była dla nas wzorem. Krajem bardziej rozwiniętym, daleko do przodu, miała dobrych dyplomatów. Przez wiele lat powtarzałam prezydentowi, politykom, wszystkim, z którymi prowadziłam rozmowy – idźcie śladem Polski – wspomina w rozmowie z naTemat. Dziś by tego nie zrobiła. – Nie powiedziałabym już nikomu w Rumunii: Kopiujcie przykład Polski. To już nieaktualne. To strata dla wszystkich, również dla naszego regionu. I straszna strata dla wizerunku Polski – mówi.
Gdy pytam, jak ten brak poparcia dla Donalda Tuska przez polski rząd wygląda z zewnątrz, odpowiada bez chwili zastanowienia: – Mówiąc szczerze, strasznie. Owszem, w Rumunii też mogłoby się coś takiego zdarzyć, ale nie w normalnym, zachodnim, cywilizowanym kraju.
Jakby polski rząd cieszył się, że Polaka nie będzie
Ogólny odbiór jest taki, że zmniejsza się znaczenie Polski w UE. Vahur Made, wicedyrektor estońskiej Akademii Dyplomatycznej, też wspomina czas, gdy Polska walczyła o to, by być jednym z kluczowych państw UE. – Na równi z Francją, Niemcami...Wybór Tuska był sukcesem Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Dziś wydaje się, że nie uważaliście tego za sukces. Wysyłacie sygnał, że nie dbacie już o to, by być w czołówce państw europejskich. Że walka wewnętrzna jest ważniejsza. To nie wygląda dobrze. Pokazuje, że zmniejsza się rola Polski w Unii– mówi naTemat.
Dziś w małej Estonii popierają Donalda Tuska. Ale Vahur Made sugeruje, że być może następnym razem, gdy będą ważne wybory do unijnych instytucji, a Polska zgłosi swoich kandydatów, trzeba się będzie nad nimi zastanowić dwa razy, a może nawet więcej.
– Czy zaakceptować Polaka na takie stanowisko? Bo teraz jest takie wrażenie, że być może takie stanowiska wcale nie są dla polskiej administracji ważne. Z naszej perspektywy wygląda to tak, jakby polski rząd za wszelką cenę chciał się pozbyć Tuska. Nawet jeśli Polak miałby stracić to stanowisko na rzecz innego kraju, np. Francois Hollande'a, który wtedy przestanie być już prezydentem Francji. Jakby polski rząd cieszył się, że Polaka nie będzie na czele Rady Europejskiej – uważa.
Sam Hollande przyznał w poniedziałek, że jest za Tuskiem.
Wszystko przez wewnętrzne spory
Ruch polskiego rządu jest zaskakujący, bo nikt nie może zrozumieć, dlaczego Polska nie może poprzeć Polaka. To po pierwsze. Po drugie, że ten Polak jest bardzo dobrze w Europie oceniany. I po trzecie, że na arenie międzynarodowej, na oczach całego kontynentu, Polska rozgrywa jakieś wewnętrzne porachunki. To ostatnie wybija się na plan pierwszy we wszystkich komentarzach.
– Patrząc z perspektywy Niemiec, ruch polskiego rządu wydaje się być całkowicie wynikiem wewnętrznych sporów – mówi nam Josef Janning, szef berlińskiego oddziału Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR). Podkreśla, że najlepszym kandydatem Europejskiej Partii Ludowej jest Donald Tusk. A nominowanie Saryusza-Wolskiego wcale nie wzmocni pozycji Polski w UE, gdyż jest to ruch jednostronny. – Który pokazuje, że szefostwo PiS nie ma dobrych powiązań z konserwatywnymi partiami europejskimi. I nie jest dostatecznie zaangażowaną partią, by mieć wpływy – mówi.
Prawdziwe zaskoczenie jest w wielu krajach. Pytam wieloletniego deputowanego do parlamentu Finlandii. Ben Zyskowicz ma polskie korzenie, ale nie mówi po polsku. – W Finlandii popieramy Donalda Tuska. Jesteśmy zadowoleni z jego pracy. To, że Polska go nie popiera, wygląda dziwnie. Oceniam, że ma to związek z wewnętrzną polityką Polski – mówi.
Od kilku dni z Europy spływają takie informacje.
Szef łotewskiego MSZ Edgars Rinkevics dla TVN24: – Stanowisko Łotwy jest jasne. Uważamy, że Donald Tusk powinien kontynuować swoją pracę na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
Sze holenderskiego MSZ Bert Koenders: – Mamy w tej chwili bardzo dobrego przewodniczącego. Ważne jest również, by przyznać pierwszeństwo interesowi europejskiemu, a nie polityce wewnętrznej.
"Pierwszy raz słyszę to nazwisko"
Zdziwienie budzi też sam Saryusz-Wolski. Minister spraw zagranicznych Holandii powiedział, że nigdy o nim nie słyszał. - Nie wiem, może to nowy kandydat z Parlamentu Europejskiego – przyznał w poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami. Nasi rozmówcy też go nie znają.
Vahur Made usłyszał jego nazwisko pierwszy raz, dopiero, teraz, w telewizji. – Wymogi na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej są bardzo wysokie. Kandydat musi być byłym szefem rządu, czy prezydentem. Nie sądzę, by nowy kandydat, którego zaproponowała Polska pełnił w przeszłości taką funkcję. Czy się mylę? Bo jeśli nie, to nie jest odpowiednia osoba na to stanowisko – mówi.
– Nikt w Europie go nie kontestuje, Tusk ma szacunek. Byłoby o wiele lepiej, gdyby Polska traktowała wszystkich jak Polaków, a nie ulegała wewnętrznym sporom. Takich rzeczy po prostu się nie robi – mówi Alina Mungiu Pippidi. Jej zdaniem Polska zrobiła krok wstecz i to widać. – Podziwiałam Polskę, waszych polityków. Dla mnie to była "top quality". Polska zawsze była z przodu, teraz jest w tym samym bloku z Rumunią. Niestety, po 25 latach nie widać teraz wielkiej ewolucji. Wręcz przeciwnie, jest na odwrót. I jest mi z tego powodu smutno – mówi z autentycznym żalem w głosie.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl