Rząd robił wszystko, by pokazać, jak bardzo walczy o interes Polski i jak bardzo Donald Tusk ten interes niszczy. Nie udało się. Ale za granicą fatalnie to wszystko wygląda teraz dla PiS. Polski rząd nie tylko został sam. Mocno nadszarpnął swój wizerunek, nadwyrężył powagę urzędu w UE, do swoich racji nie zdołał przekonać nawet najbliższych sojuszników. Za czasów Polski w UE tak złego obrazu rządu RP jeszcze nie było.
Izolacja. To słowo zdominowało europejskie komentarze po zwycięstwie Donalda Tuska. Wynik 27:1 wywołał piorunujące wrażenie. "Polski rząd jest całkowicie izolowany w UE" – ogłosił Manfred Weber, szef frakcji chadeków w PE. Rzucając słowa, które jeszcze kilka lat temu zabrzmiałyby jak science fiction. To niemożliwe. Nie Polska. Polskę chwalono. Stawiano za wzór. Polską prezydencję w UE dawano za przykład!
Dziś brzmi to niemal, jak zaprzepaszczenie tego, o co do tej pory polskie władze walczyły i co osiągnęły od 2004 roku, gdy Polska weszła do Unii. Tak, jakby europejscy przywódcy właśnie pokazali polskiemu rządowi, gdzie widzą jego miejsce w szeregu. Bo przecież jednocześnie Polskę, jako kraj, dzięki Tuskowi, docenili. – Polski rząd nie działa w interesie swoich obywateli ani w interesie kraju – ocenił Weber.
"Polityczny strzał w stopę"
W pierwszych słowach Donald Tusk zapewnił, że zrobi wszystko, by ochronić polski rząd przed izolacją i jego słowa rozeszły się lotem błyskawicy. Podobnie, jak te Beaty Szydło, że nie boi się izolacji. Ale i tak odbiór jest jeden, bo w świat poszła wieść, że PiS poniósł klęskę i rząd RP w tej batalii został sam. Jak dosadnie skwitował jeden z internautów, Kaczyński zjednoczył Europę, ale, co za ironia, bez Polski.
"Polski rząd strzelił sobie w stopę". Skompromitował się. Wstyd. Padają słowa o upokorzeniu. O politycznym albo dyplomatycznym samobójstwie. Pojawiają się żarty. To wszystko zagraniczne komentarze. Jak ten, że nawet Orban lepiej rozumie UE, bo zawsze dbał, by nie popaść w izolację. Albo, że dla Jarosława Kaczyńskiego ważniejsza była zemsta na Tusku niż lojalność wobec Europy Środkowej. Albo, że to właśnie on, i polski rząd, będzie przegranym.
Bez względu na to, jak wybór Tuska odbiera rząd PiS, nigdy wcześniej czegoś takiego nie było. Nigdy też zabiegi polskiej dyplomacji nie były tak jednomyślnie w Europie ignorowane. Na Twitterze ludzie porównują, jaką pozycję miała w UE Polska 2,5 roku temu, gdy Tusk pierwszy raz stanął na czele RE, a w jakiej znalazła się dziś. Szkoda i żal, że tak to właśnie wygląda.
"Cyrk, że proszę siadać"
Nic nie dały wysiłki ministra Witolda Waszczykowskiego, choć dwoił się i troił, by zdobyć poparcie dla Jacka Saryusz-Wolskiego. Podobnie, jak list premier Beaty Szydło do szefów unijnych państw i rządów, w którym pisała, że "pan Przewodniczący Tusk nie wykazał należytej bezstronności", ale za to "wykorzystał swoją unijną funkcję do osobistego zaangażowania w spór polityczny w Polsce".
PiS do ostatniej chwili robił, co mógł. Były rozmowy, telefony, internet. Wręcz przypuścił zmasowany atak na Twitterze próbując za wszelką cenę zdyskredytować Tuska. Akcja "Podajcie dalej!" niejednego mogła jednak przyprawić o mdłości.
Akcja tak nieprawdopodobna, że pojawiły się wątpliwości, czy to nie fake. W polskiej polityce takiej "dyplomacji" dotąd raczej nie było. "Cyrk, że proszę siadać" – podsumował jeden z internautów. Dokładnie tak mniej więcej odbierano w ostatnim czasie polską politykę w UE. Jaka będzie teraz?
"To kiedy dymisja rządu?"
W innych warunkach osoba odpowiedzialna za takie niepowodzenie i największą porażkę dyplomatyczną od...nie wiadomo kiedy..., pewnie podałaby się do dymisji. Jak choćby premier Wielkiej Brytanii po referendum w sprawie Brexitu. David Cameron zrobił to natychmiast i od razu usunął się w cień.
W Polsce taki wątek podniósł były premier Leszek Miller, a za nim cała rzesza internautów. "To kiedy dymisja? Rządu? Waszczykowskiego?" – to pytanie rozbrzmiewa teraz w sieci.
W całej tej burzy, PiS od razu dał jednak do zrozumienia, że w przypadku porażki w Brukseli, żadnej dymisji ministra nie będzie.
"Polski rząd właśnie strzelił sobie w stopę"
A zatem nic się nie zmieni. Oprócz pozycji w Europie. Polski rząd traci wizerunek, powagę, dobre kontakty. Nawet Victor Orban, największy sojusznik Kaczyńskiego wybrał w tej wojnie Tuska. Jak teraz będą się układały ich relacje? Do Węgrów już docierają opinie z Polski, że ich premier zdradził polski rząd.
Jak poważnie będzie teraz traktowana Polska jako partner innych państw europejskich? Jak polski rząd będzie traktował unijnych partnerów, którzy zignorowali jego racje?
To wielka niewiadoma. A tak niewiele było trzeba, by wciąż należeć do tych największych, których głos w UE się liczy. Wystarczyło tylko poprzeć Polaka.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl