Wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne – tak prezydent Francji Francois Hollande miał utemperować premier Beatę Szydło, która w dyskusji na zakończenie unijnego szczytu zapowiedziała, że nie podpisze jego konkluzji. Unijny politycy odkryli właśnie zdanie-wytrych, którym zawsze będą w stanie przyhamować najbardziej szalone zapędy rządu PiS.
Gdziekolwiek będą próbowali się stawiać, nadzieją się na bezlitosną kontrę – taką jak w pytania austriackiego dziennikarza do premier? – Czy decyzje o przelewach unijnych pieniędzy do Polski też Pani zablokuje? - zapytał ją.
Miliardy zawisły na włosku
To było złośliwe, złe i bez klasy, ale jakże prawdziwe. Czym jednak byłaby Polska bez funduszy strukturalnych? Największy reformator naszego kraju wicepremier Mateusz Morawiecki, szef ministerstwa finansów i rozwoju obudziłby się goły, jak święty turecki. Tymczasem w jego liczącym 200 stron Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, połowa zadań ma być (lub już jest) finansowana z funduszy unijnych.
W kosmos nie wzbije się polski satelita, nie powstanie polski samochód elektryczny, nie powstaną obwodnice miast, po których to auto mogłoby jeździć. Po odnowionych torach nie pojedzie polska konstrukcja pociągu Luxtorpeda 2.0 (projekt technologicznej współpracy naszych firm zapowiedziano w ubiegłym tygodniu). Bez tego wszystkiego można jednak przeżyć, naprawdę uciążliwa byłaby plaga, która niechybnie nawiedziłaby Warszawę – rolnicy w oflagowanych traktorach. Wszak żyją z dopłat, maszyny kupują za unijne euro. Wystarczył okres posuchy w 2015 roku, gdy wyczerpano pulę poprzednich programów i nie uruchomiono nowych, a Ursus sprzedawał zaledwie 15 traktorów w miesiącu.
W programach dotyczących wydawania pieniędzy unijnych na lata 2014-2020 Polska ma do dyspozycji 120 mld euro. Środki te pochodzą z polityki spójności, Wspólnej Polityki Rolnej, w tym z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz Wspólnej Polityki Rybołówstwa. Nasz kraj korzysta też z unijnych programów, jak na przykład "Horyzont 2020". To łącznie daje 500 mld zł. Eksperci zwracają jednak uwagę, że Hollande przesadził w złośliwości.
Zresztą, Bruksela wcale nie musi nas odcinać od euro. Wystarczy, że pod byle pretekstem wstrzyma wypłaty na kilka miesięcy. Ilekroć rządzącym niespodziewanie zabraknie kilku miliardów, wybucha panika. Za sprawą hojnego rozdawnictwa publicznych pieniędzy rząd Prawa i Sprawiedliwości ma olbrzymie problemy z dopięciem budżetu i musi bić rekordy w zadłużaniu państwa.
Jesienią ubiegłego roku Bruksela przyblokowała transfer 4 mld złotych. Oficjalnie ze względu na wątpliwości Komisji w sprawie zasad organizowania przetargów na finansowane ze środków UE projekty infrastrukturalne. W kuluarach mówiono wtedy, że chodzi konflikt PiS z Zachodem i antydemokratyczne działania rządu w Warszawie. Widać to było doskonale w tej statystyce.
A mogli się odgryźć
Zapowiada się, że wypominanie eurodotacji będzie stałym motywem kolejnych wypraw polskich polityków do Brukseli. Tym bardziej, że premier Beaty Szydło i ministra Waszczykowskiego nie było stać na równie celną ripostę. Gdyby tylko mieli trochę więcej refleksu, mogliby odparować w ten sposób:
Po drugie, "z każdego euro wpłaconego do Polski, kraje "tzw Starej Unii" odzyskują około 80 eurocentów. To zysk firm, które sprzedają w Polsce produkty i usługi. To są argumenty, które pokazują, że jeśli ktoś mówi np. w Niemczech, państwie płatniku netto, że wpłacają za dużo do budżetu, to my mówimy: uważajcie, strzelacie w kolano sobie i swoim przedsiębiorcom" – to jednak słowa minister z poprzedniego rządu.
Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, ekspert ds. europejskich i samorządowych
Każde rozwiązanie, które utrudni nam korzystanie ze środków polityki spójności (nawet jeżeli będą one skromniejsze niż dzisiaj) w ciągu najbliższych dziesięciu lat, jest dla Polski niekorzystne. Bez tych środków, albo ich szybkiego zastąpienia pieniędzmi z innych źródeł, zahamowane zupełnie zostaną inwestycje modernizacyjne i rozwojowe oraz nastąpi zanik większości polityk publicznych i samorządu terytorialnego.Czytaj więcej
Aleksander Łaszek,
główny ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju
Funduszami administruje Komisja Europejska, a nie poszczególni politycy. Nie jest tak łatwo zablokować ich wypłatę. Tak naprawdę jeszcze bardziej niż na euro-dotacjach, korzystamy na udziale we wspólnym rynku i tutaj niebezpieczna jest izolacja Polski . Więcej krzywdy mogą nam zrobić podobne pomysły jak płaca minimalną dla polskich kierowców. To uderzyło w największy biznes polskich firm w Niemczech.