Co za wypowiedź prezydenckiego ministra Andrzeja Dery. Polityk był gościem Konrada Piaseckiego w Radiu ZET, gdzie wywiązała się dyskusja na temat wyjazdów Andrzeja Dudy na narty. Minister bronił swojego szefa, tłumaczył, że każdy potrzebuje wypoczynku. Tylko jak można w jednym zdaniu powiedzieć, że Andrzej Duda nie jeździ tylko na nartach, bo ma mnóstwo pracy, a po chwili dodać, że był na nich tej zimy już siedem razy?
Konrad Piasecki zwrócił uwagę Andrzejowi Derze, że prezydent w gorących politycznych momentach, takich jak słynny "pucz" czy wybór przewodniczącego Rady Europejskiej, nie zabiera właściwie głosu. Za to często jest na nartach. – Jak mamy przerwę świąteczną, to wszyscy wyjeżdżają i nie wzbudza to niczyjej sensacji. W okresie wypoczynku, ferii, ludzie wypoczywają i również pan prezydent ma prawo – tłumaczył prezydencki minister. – Tego, czego brakuje prezydentowi, to ruchu. Żeby się odprężyć, fizycznie odpocząć – dodał.
I chyba zauważył, że trochę się rozpędził w swoich słowach, bo żeby uwiarygodnić siedem wyjazdów na narty, zaczął bronić... Donalda Tuska. – Mi osobiście nie przeszkadzało, że pan premier Donald Tusk grał w piłkę nożną. Uważam, że wysiłek fizyczny jest bardzo potrzebny dla polityków, bo mają taki tryb życia, że bez tego ruchu trudno wytrzymać.
Dera komentował także falę odejść w armii. Jak pisaliśmy, wczoraj do dymisji podał się szef Centrum Operacji Specjalnych gen. Jerzy Gut. Mimo to prezydent nie jest zaniepokojony kolejnymi rezygnacjami. Kiedy Dera został spytany, kiedy prezydent uzna, że odejść jest zbyt wiele, odpowiedział, że to... "źle postawione pytanie".
– Ci, którzy wchodzą, są równie kompetentni. Jestem absolutnie przekonany, że są znakomicie wyszkoleni, to generałowie z wieloletnim doświadczeniem. Tutaj nie ma żadnego zagrożenia – kontynuował i dodał: – Generał wyraźnie powiedział, że odchodzi z przyczyn osobistych i ja tego nie komentuję. Nie mówmy, że skoro tak mówi, to przyczyny są inne.
Ponadto gość audycji podkreślił, że nie ma co powodów do podnoszenia larum, ponieważ stanowisk generalskich w polskiej armii jest i tak "za dużo".
Przy okazji warto przypomnieć, że wyjazdy Andrzeja Dudy na narty czasami jednak odbijają się prezydentowi czkawką. Kilkanaście dni temu burzę wywołała jego wizyta na Kasprowym Wierchu. Dziennikarze "Tygodnika Podhalańskiego" przyłapali bowiem głowę państwa w wielkopostny piątek na jedzeniu... kiełbaski. Ekipa PiS-u później dementowała te informacje, ale jak było naprawdę, wie chyba tylko kucharka, która przygotowywała mu posiłek.