
Nie mamy skrzydeł, by latać, a mimo tego to nasz cel. Nie chcemy wracać w tyle nie wartych tego miejsc. Wyżej od świata gdzie ciszej jest. Życie ma inną treść łatwiej o sens i sedno - ten utwór Miuosha ma 13 mln odsłon na YouTube. W wersji orkiestrowej dociera do zupełnie nowego słuchacza. Raper z Katowic wydał właśnie kolejną płytę, ale pierwszą, którą postanowił naprawdę wyjść poza ramy i robić to po mistrzowsku.
Miuosh, a właściwie Miłosz Paweł Borycki ma 377 tys. fanów na Facebooku, od kilkuset tysięcy do ponad miliona odsłon jednego utworu z nowego albumu i 30-kę na karku. No i bardzo pewnie wkracza do mainstreamu. Jego największy dotąd hit, czyli "Nie mamy skrzydeł" doganiają powoli utwory z krążka "Pop.". Zagrany w 2015 roku przed publicznością Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia jest dowodem, że muzyka rzeczywiście łączy ludzi. Mimo upływu czasu, robi wrażenie.
(...) Współpracuję z "Miastem Ogrodów", które jest na miejscu, mam próby w Teatrze Śląskim, bywają tygodnie w których połowa czasu to zdjęcia do klipów... Muszę być zawsze gdzieś w okolicy. Gdybym dojeżdżał do centrum, to traciłbym sporo czasu. Nie umiałbym żyć poza centrum. Jestem częścią tego miasta, ono mnie wychowało.
Gdyby spojrzeć na Miousha jako zjawisko, pierwszym co przychodzi do głowy jest koncert w NOSPR. Dwa lata temu on i Radzimir Dębski - bez kadzenia - rozbili bank. Media społecznościowe i tradycyjne zalewały kolejne wzmianki i teksty. Zainteresowanie przerosło oczekiwania artystów, Dębski był już wtedy szeroko rozpoznawalny, gwiazda Miousha rozbłysła mocno nad Polską.
"Znowu udajesz, że śpisz / Próbuje poskładać syf zanim cała tym przesiąkniesz / Palę przy oknie, dym jak twoje sny / Miało lepiej być gdy rzucałem tym, jest odwrotnie / Normalność to problem dla nas / Nie wytłumaczył nam nigdy jej nikt / A te szkoły, które mi kończyć kazałaś / Nauczyły mnie, że nie umiem nic" – rapuje Miuosh w utworze "Tramwaje i gwiazdy", w refrenie słyszymy Katarzynę Nosowską.
Definiując normalność podawał z kolei przykłady Marii Czubaszek i Wisławy Szymborskiej.
– Od takich ludzi powinno się uczyć wyjątkowości, w pewnym sensie przyziemnej, jednostkowej, nienaciąganej, prawdziwej, wynikającej z wnętrza. Wiadomo, że każdy ma słabszy moment i ja też mam na koncie takie wydarzenia – stwierdził. – Ale opieranie całego życia, na tym, żeby być świetnym jest bez sensu. To jest wzajemne, niezdrowe napędzanie się. Każdy dzień nie powinien być wyjątkowy, bo wtedy żaden taki nie jest – dodał.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
