Wyrzuć wszystko z kosmetyczki. Kup 15 najtańszych kosmetyków. Zrób makijaż wart ponad 2000 zł.
REKLAMA
Gąbka Blend it! zamiast Beauty Blender

Od niedawna w makijażowym świecie modniejsze od korzystania z drogich i kultowych produktów do makijażu stało się znajdowanie tańszych produktów znakomitej jakości. Zrobić idealne smokey cieniami Urban Decay? Banał! Porcelanowa cera z podkładem Double Wear? Żadna sztuka. Słowem, mając kosmetyki za ponad 2000 zł łącznie (!!!) efekt twarzy jak po Photoshopie nie zachwyca nas tak, jak gdybyśmy wydały np. jedną dziesiątą tej kwoty. A okazuje się, że to możliwe!
Tanie i dobre kosmetyki do makijażu zaczęłyśmy odkrywać stosunkowo niedawno, a konkretnie wtedy, gdy drogeryjne marki zaczęły wypuszczać na rynek prawdziwe perełki, których jakości nie da się przeoczyć. Legendarny korektor Catrice, cudowne matowe pomadki Golden Rose, rozsławiony rozświetlacz Wibo to kosmetyki, które zmieniły nasze myślenie z "tanie może być nawet dobre" na "tanie może być równie dobre". Nasyciłyśmy się już jednak pojedynczymi odkryciami i chcemy więcej.
Kolejny krok zrobiła blogosfera. Między innymi uwielbiana Red Lipstick Monster zdecydowała się na eksperyment, w którym połowę twarzy "zrobiła" kosmetykami z najniższej półki cenowej, a drugą połowę kultowymi markowymi produktami. I co się okazało? Że można bez uszczerbku na trwałości makijażu zaoszczędzić jakieś półtora tysiąca złotych. Brzmi świetnie, ale czy w każdym przypadku zamienniki działają tak samo dobrze? By to potwierdzić najpierw wypytałyśmy dziewczyny z charakteryzatorni jednej z największych telewizji w Polsce o tanie produkty, którymi mają odwagę malować gwiazdy przed kamerę, a potem przetestowałyśmy wszystkie rekomendowane na sobie. Wnioski? Skompletowałyśmy zestaw kosmetyków do wykonania makijażu identycznego i tak samo trwałego, jak ten, który można uzyskać za pomocą najdroższych produktów. Za niektóre z nich zapłaciłyśmy nawet 10 razy mniej.
Gąbka Blend it! zamiast Beauty Blender
Kiedy zabieramy się do malowania twarzy pierwsze w nasze ręce trafiają narzędzia. Do idealnego wtopienia podkładu w skórę, wypełnienia porów i płytkich zmarszczek do tej pory najlepszy był osławiony Beauty Blender. Rzeczywiście, porządnie zmoczony i dobrze wyciśnięty "nie zjada" podkładu i działa cuda. Jednak za ten sam efekt można zapłacić mniej, wybierając gąbkę Blend it! dostępną w Minti Shopie.
I nie myślcie, że ot tak po prostu można kupić tańszą gąbkę i będzie wszystko cacy. Oj nie! Gąbki drogeryjne albo wchłaniają tak dużo kosmetyku, że mimo swej niskiej ceny, okazują się zupełnie nieekonomiczne, albo nie wtapiają podkładu w skórę tak precyzyjnie, co wyklucza efekt wygładzonej, jednolitej cery.
Beauty Blender kosztuje 69 zł / gąbka Blend it! 29,90 zł
Tanie i dobre kosmetyki do makijażu zaczęłyśmy odkrywać stosunkowo niedawno, a konkretnie wtedy, gdy drogeryjne marki zaczęły wypuszczać na rynek prawdziwe perełki, których jakości nie da się przeoczyć. Legendarny korektor Catrice, cudowne matowe pomadki Golden Rose, rozsławiony rozświetlacz Wibo to kosmetyki, które zmieniły nasze myślenie z "tanie może być nawet dobre" na "tanie może być równie dobre". Nasyciłyśmy się już jednak pojedynczymi odkryciami i chcemy więcej.
Kolejny krok zrobiła blogosfera. Między innymi uwielbiana Red Lipstick Monster zdecydowała się na eksperyment, w którym połowę twarzy "zrobiła" kosmetykami z najniższej półki cenowej, a drugą połowę kultowymi markowymi produktami. I co się okazało? Że można bez uszczerbku na trwałości makijażu zaoszczędzić jakieś półtora tysiąca złotych. Brzmi świetnie, ale czy w każdym przypadku zamienniki działają tak samo dobrze? By to potwierdzić najpierw wypytałyśmy dziewczyny z charakteryzatorni jednej z największych telewizji w Polsce o tanie produkty, którymi mają odwagę malować gwiazdy przed kamerę, a potem przetestowałyśmy wszystkie rekomendowane na sobie. Wnioski? Skompletowałyśmy zestaw kosmetyków do wykonania makijażu identycznego i tak samo trwałego, jak ten, który można uzyskać za pomocą najdroższych produktów. Za niektóre z nich zapłaciłyśmy nawet 10 razy mniej.
Gąbka Blend it! zamiast Beauty Blender
Kiedy zabieramy się do malowania twarzy pierwsze w nasze ręce trafiają narzędzia. Do idealnego wtopienia podkładu w skórę, wypełnienia porów i płytkich zmarszczek do tej pory najlepszy był osławiony Beauty Blender. Rzeczywiście, porządnie zmoczony i dobrze wyciśnięty "nie zjada" podkładu i działa cuda. Jednak za ten sam efekt można zapłacić mniej, wybierając gąbkę Blend it! dostępną w Minti Shopie.
I nie myślcie, że ot tak po prostu można kupić tańszą gąbkę i będzie wszystko cacy. Oj nie! Gąbki drogeryjne albo wchłaniają tak dużo kosmetyku, że mimo swej niskiej ceny, okazują się zupełnie nieekonomiczne, albo nie wtapiają podkładu w skórę tak precyzyjnie, co wyklucza efekt wygładzonej, jednolitej cery.
Beauty Blender kosztuje 69 zł / gąbka Blend it! 29,90 zł
Revlon Colorstay lub Douglas zamiast Estee Lauder Double Wear

Wieść o magicznym działaniu tego podkładu obiegła ziemię już kilkaset razy i wraca, pobrzmiewając fanfarami triumfu... Nawet w podobnych zestawieniach zamienniki Double Wear proponowane są w charakterze nagrody pocieszenia. Nasze doświadczenia są zupełnie inne – tak, są na świecie twarze, którym Double Wear nie służy jak powinien. Krycie u każdego wypada tak samo, czyli idealnie – wiadomo. Ale od tej ceny oczekujemy też trwałości, która zależy głównie od rodzaju skóry, nie kosmetyku. Zatem jeśli ty, posiadaczko cery tłustej lub mieszanej: a) zawiodłaś się na trwałości Double Wear, tęsknisz za efektem porcelanowej cery, jednak za ten mały zawód nie chcesz płacić ok. 180 zł, b) pokochałaś Double Wear w każdym calu, ale nie stać cię na tak drogi kosmetyk, wypróbuj podkład Revolon Color Stay lub podkład marki Douglas. Oba świetnie kryją, oba są wyjątkowo trwałe. Może polubisz je nawet bardziej niż niezastąpiony Double Wear (tak jak my)?
Podkład Estee Lauder Double Wear kosztuje 179 zł / Revolon Colorstay kosztuje 26,90 zł, a podkład Douglas 69 zł
Podkład Estee Lauder Double Wear kosztuje 179 zł / Revolon Colorstay kosztuje 26,90 zł, a podkład Douglas 69 zł
Korektor rozświetlający Golden Rose zamiast YSL

Pierwszy korektor tego typu marki YSL to już legenda pięknego rozświetlenia wokół oczu i prawda jest taka, że doczekał się nie jednego, a kilku godnych zastępców. Charakteryzatorki telewizyjne w ogóle nie widziały powodu, by używać YSL, bo w ich ręce wpadło już tak wiele dobrych korektorów, że w ich odczuciu YSL przeszedł do historii. Padło wiele nazw i marek, ale my wybieramy tego, który najbardziej odpowiada efektem, trwałością i formułą temu z Yves Saint Laurent, czyli dobrze kryje, pięknie rozświetla, jest super trwały i nie wysusza skóry wokół oczu. A jest to... kosmetyk za niecałe 16 zł! Konkretnie korektor w pędzelku od Golden Rose, Liquid Concealer.
Korektor Touche Eclat, YSL kosztuje 149 zł / Liquid Concealer Golden Rose kosztuje 15,90 zł
Korektor Touche Eclat, YSL kosztuje 149 zł / Liquid Concealer Golden Rose kosztuje 15,90 zł
Korektor Bell, Maybelline lub Catrice zamiast Nars

Kolejny korektor i kilka kolejnych powodów, by zapomnieć o drogim kultowym kosmetyku. Tym razem chodzi o Creamy Concelar Nars. Tak, jest doskonały, tak jak Maybelline Fit Me Concealer, korektor Bell Skin Stick Concealer (a propos korektorów Bell – tylko w czarnym opakowaniu, tylko w sztyfcie!), czy Camuflage Catrice w płynie. Do porównania wybieramy tańszą wersję najbliższą konsystencją i funkcjonalnością temu kultowemu (korektory z aplikatorem nadają się również do konturowania, w przeciwieństwie do kremowego z Bell), czyli Camuflage Catrice.
Korektor Creamy Concelar Nars kosztuje 145 zł / Camuflage Catrice w płynie kosztuje 14 zł
Korektor Creamy Concelar Nars kosztuje 145 zł / Camuflage Catrice w płynie kosztuje 14 zł
Baza pod cienie Essence I love Stage zamiast Urban Decay

Bazy te różnią się od siebie kolorem – ta z Urban Decay zdaje się dawać jaśniejsze tło dla cieni, co podbija ich kolor. Jednak chodzi o efekt końcowy – baza ma maskować żyłki i powodować, że cienie zostaną na swoim miejscu do końca dnia. I tak się właśnie dzieje po zastosowaniu i bazy Essence, jak i kultowej Urban Decay, a po porównaniu umalowanego oka z jedną bazą oraz drugą nie widać żadnej różnicy.
Baza Urban Decay, Eyeshadow Primer Potion kosztuje 99 zł / baza Essence I love Stage kosztuje 10,99 zł
Baza Urban Decay, Eyeshadow Primer Potion kosztuje 99 zł / baza Essence I love Stage kosztuje 10,99 zł
Róż Bourjois, Lovley lub Wibo zamiast różu Nars Orgasm

Róż Nars kochamy nie tylko za jego piękną nazwę, ten kolor po prostu zniewala. Róż Orgasm pasuje do absolutnie każdej cery, nawet dość ciemnej – jest w nim tyle złota, że podbija opaleniznę, i tyle różu, brzoskwini oraz koralu, że doskonale konturuje i nadaje zdrowego rumieńca. Nie ma drobinek, daje efekt jednolitej tafli, która mieni się kolorami pięknie modelując twarz, a przy okazji jest naprawdę trwały. Dziś doczekał się trzech zamienników – różu Bourjois nr 34, różu Lovely Oh Oh Blusher oraz różu Wibo Extasy nr 1, który jest nowością tego sezonu. Kolor zgadza się w każdym z trzech przypadków, jednak róż Lovley jest mniej trwały niż dwa pozostałe, dlatego do zestawienia wybieramy Wibo Ecstasy. Tym bardziej, że nawet jego opakowanie do złudzenia przypomina róż Nars.
Róż Orgasm Nars kosztuje 149 zł / róż Wibo kosztuje 22 zł
Róż Orgasm Nars kosztuje 149 zł / róż Wibo kosztuje 22 zł
Rozświetlacz Lovley zamiast The Balm Mary-Lou Manizer

Wokół kwestii, który rozświetlacz jest "najkultowszy" z kultowych zawrzało w sieci całkiem niedawno, gdy w Polsce w sprzedaży pojawił się słynny kosmetyk marki Becca. My jednak zdecydowanie najczęściej spotykałyśmy się z peanami na temat Mary-Lou Manizera The Balm – że jest ciepło-zimny, że daje idealną taflę błysku, że jest wyjątkowo napigmentowany. Dotąd do zastępcy pretendował rozświetlacz marki Wibo, jednak znalazł się kosmetyk jeszcze bardziej w punkt, a imię mu Lovley Gold Highlighter.
Rozświetlacz The Balm Mary-Lou Manizer kosztuje 67,90 zł / Lovely Gold Highlighter 9,29 zł
Rozświetlacz The Balm Mary-Lou Manizer kosztuje 67,90 zł / Lovely Gold Highlighter 9,29 zł
Bronzer Lovley Milky Chocolate zamiast Bourjois

Bronzer Lovely w formie pachnącej czekoladki w fajnym papierowym pudełku to nasze najnowsze odkrycie dokonane ślepym strzałem w to, co ładnie wyglądało na drogeryjnej półce i do złudzenia przypominało nam coś, co już kiedyś gdzieś widziałyśmy... Tym razem Lovely zainspirowało się kultową tabliczką czekolady od Bourjois, a konkretnie pudrem Delice de Poudre. Nie pyli się, nie robi plam, pięknie pachnie, trzyma się na twarzy cały dzień.
Bourjois Delice de Poudre kosztuje 40 zł / Milky Chocolate Lovely kosztuje ok. 20 zł
Bourjois Delice de Poudre kosztuje 40 zł / Milky Chocolate Lovely kosztuje ok. 20 zł
Palety Makeup Revolution zamiast Urban Decay i Too Faced

Palety Makeup Revolution robią rewolucję w stosunku jakości do ceny nie od dziś, a w ich ofercie są dwa zestawy, które można śmiało porównać do produktów kultowych. Pierwszym jest paleta Iconic 3 zamiast Naked 3 Urban Decay, drugim I Heart Chocolate zamiast Chocolate Bar Too Faced. Pierwsza odwzorowuje trójkę Urban Decay jeden do jednego. To, co je różni to stopień napigmentowania jasnych matowych cieni – te w tańszej wersji są słabsze. Z kolei tabliczka czekolady od Makeup Revolution niektóre cienie ma nieco chłodniejsze i mniej napigmentowane, jednak to jedyna różnica. A ceny? No cóż...
Urban Decay Naked 3 kosztuje 239 zł / Iconic 3 Makeup Revolution kosztuje 17 zł
Chocolate Bar Too Faced kosztuje 189 zł / I Heart Chocolate Makeup Revolution kosztuje 35 zł
Urban Decay Naked 3 kosztuje 239 zł / Iconic 3 Makeup Revolution kosztuje 17 zł
Chocolate Bar Too Faced kosztuje 189 zł / I Heart Chocolate Makeup Revolution kosztuje 35 zł
Tusz Max Factor Masterpiece zamiast Lancome Hipnose

Ten tusz jako zamiennik Lancome poleciła nam charakteryzatorka na co dzień przygotowująca prezenterki telewizyjne i gwiazdy do występu przed kamerami. Powiedziała tylko tyle: "Kiedyś Hipnose od Lancome był numerem jeden, a później odkryłam, że tusz Max Factor robi dokładnie to samo, a nawet więcej". Uczeń przerósł mistrza.
Tusz Hipnose Lancome kosztuje 159 zł / tusz Max Factor Masterpiece kosztuje 26 zł
Tusz Hipnose Lancome kosztuje 159 zł / tusz Max Factor Masterpiece kosztuje 26 zł
Kredka do brwi Wibo zamiast Tom Ford

Z rekomendacjami kredek do brwi Wibo spotykałyśmy się na każdym etapie naszego testu. Od zwykłych użytkowniczek, które średnią półkę drogeryjną zamieniły na najtańszą, przez Red Lipstick Monster, która w jednym filmów umalowała jedną brew kredką z Wibo, a drugą kredką Tom Ford, aż po charakteryzatorki telewizyjne zachwycone jakością tych kosmetyków. Są trwałe, bardzo precyzyjne, woskowe, ale nie rozmazują się nawet przy dość intensywnych próbach usunięcia kreski "na sucho", czyli można się zdrzemnąć w ciągu dnia bez konieczności poprawiania makijażu i odplamiania poszewki. Czy trzeba dodawać coś więcej?
Kredka do brwi Tom Ford kosztuje 199 zł / kredka Wibo kosztuje 11 zł
Kredka do brwi Tom Ford kosztuje 199 zł / kredka Wibo kosztuje 11 zł
Usta Wibo zamiast Kylie Jenner

To porównanie "wyjęłyśmy" z jednego z filmów Red Lipstick Monster, bo polubiłyśmy bardzo mocno błyszczyki Million Dollar Lips z Wibo i kolor nr 1, który jest identyczny jak ten z Kylie. To marka, która robi ostatnio wielką karierę wśród maniaczek makijażowych perełek. Jednak tak naprawdę ekonomicznych wersji luksusowych ust jest naprawdę dużo. Poza tym z pomadkami i błyszczykami jest trochę jak z podkładami – każda z nas lubi i ceni co innego, bo każda z nas inaczej je "nosi". No i od dawna wiadomo, że matowe pomadki z Golden Rose, zarówno w sztyfcie, jak i w płynie, dorównują jakością tym markowym, więc w kwestii ust rewolucja dokonała się na dobre.
Błyszczyk i kredka Kylie Jenner kosztowały 120 zł / błyszczyk Wibo Million Dolar Lips i kredka Lip Define Pencil kosztowały 21 zł
Błyszczyk i kredka Kylie Jenner kosztowały 120 zł / błyszczyk Wibo Million Dolar Lips i kredka Lip Define Pencil kosztowały 21 zł
Eyeliner L'oreal zamiast Lancome

To coś dla tych z was, które nie są zachwycone eyelinerami od Eveline i czują jakościową różnicę między nimi, a produktami z najwyższej półki. W tym wypadku jednak nie powinnyście mięć żadnych wątpliwości.
Artliner Lancome kosztuje 135 zł / L'oreal Paris Super Liner kosztuje 20 zł
Artliner Lancome kosztuje 135 zł / L'oreal Paris Super Liner kosztuje 20 zł
Puder bambusowy Ekocera zamiast Laura Mercier

Na koniec spektakularny efekt zmatowienia na długie godziny kontra osławiony puder od Laury Mercier, który prócz utrwalania makijażu ma ją również zostawiać ekstremalnie gładką. No cóż, pudry transparentne mają to do siebie, że niemal nie widać ich działania – mają wyrównywać strukturę skóry, spajać ze sobą wszystkie warstwy makijażu i poszczególne kosmetyki w sposób jak najbardziej niewidzialny i trwały. I właśnie tę funkcję spełnia puder Ekocera. Dostępny jest bambusowy i ryżowy – wybrałyśmy ten pierwszy, bo mamy kłopoty z przetłuszczaniem. Jest wystarczająco skuteczny, by nie potrzebować nic więcej.
Puder Laura Mercier kosztuje 145 zł / Puder bambusowy/ryżowy Ekocera kosztuje 19 zł[block position="indent"]228465[/block]Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl
Puder Laura Mercier kosztuje 145 zł / Puder bambusowy/ryżowy Ekocera kosztuje 19 zł[block position="indent"]228465[/block]Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl
