Berczyński o współpracy z Macierewiczem.
Berczyński o współpracy z Macierewiczem. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
– Znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie. Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba – mówi dziennikarce Magdalenie Rigamonti Wacław Berczyński, przewodniczący Rady Nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych i komisji smoleńskiej. – Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem – dodaje.
W rozmowie Berczyński przyznaje, iż "przez lata był skłonny wierzyć propagandzie, że Macierewicz to oszołom", dziś zarabia na dwóch stanowiskach, które zaoferował mu szef MON. –Jesteśmy zaawansowani w rozmowach w sprawie silników do wszystkich polskich helikopterów z ukraińską firmą – mówi o WZL. – Jeśli to się uda, to będziemy mieli śmigłowce ze zdecydowanie lepszymi osiągami. Nie jestem papierowym prezesem. I zaręczam pani, że nie robię tego dla pieniędzy. W Boeingu zarabiałem 100 dol. za godzinę – opowiada.
Kiedy Rigamonti pyta o to, czy przeszedł na emeryturę, by zająć się sprawą katastrofy 10 kwietnia, Berczyński zaprzecza. Z drugiej strony, dość późno skończył studia na University of Southern California, bo mając prawie 60 lat.– A czy w Boeingu wiedzą, że ich emerytowany pracownik zajmuje się teraz katastrofą smoleńską? – zastanawia się dziennikarka. – Nie wiem, czy to ich interesuje, ale wydaje mi się, że wiedzą – odpowiada Berczyński. Do dyspozycji komisja ma 4 mln złotych.

AKTUALIZACJA

Ministerstwo obrony pod wodzą Antoniego Macierewicza całkowicie zaprzeczyło temu, co powiedział zaufany ministra Macierewicza, dr Berczyński. MON zapewniło, że to nie Berczyński doprowadził do sytuacji z Caracalami.
źródło: gazetaprawna.pl