
Krzysztof Rutkowski wywołał burzę słowami o zmowie rezydentów w Egipcie, wymierzonej w samotnie podróżujące kobiety. Zagotowało się w środowisku organizatorów turystyki, Polki piszą w sieci, że wcale nie boją się jeździć same do Egiptu. Również biuro, z którym wyjechała Magdalena Żuk, jak najlepiej ocenia egipskiego rezydenta, którego Internet już zdążył oskarżyć. "Jesteśmy bardzo zadowoleni z jego usług" – słyszymy w jego siedzibie. Mahmoud K. pracuje dla polskiego biura od ponad 4 lat.
Za sprawą Rutkowskiego właśnie odczuli je chyba wszyscy rezydenci w Egipcie. "Tabletka gwałtu i zmowa rezydentów" – taki przekaz rozszedł się po jego konferencji prasowej, a wcześniej po wywiadzie dla naTemat. Mówił wtedy, że rezydenci przekazują sobie informację, że "jest łup do zrobienia". – Panuje tam swoisty układ. Z lotniska rezydenci dostają informacje, że kobieta przyjeżdża sama. Są na tyle nachalni, że atakują kobiety, które są w towarzystwie mężów – dodał jeszcze potem w TVN24.
– Opinii Pana Rutkowskiego nie chcemy komentować – odpowiada nam Radomir Świderski, rzecznik prasowy biura podróży, z którym do Egiptu wyjechała Magdalena Żuk. Odpowiada nam jednak na pytania o Mahmouda, o którym w internecie już krążą legendy. Dzięki Rutkowskiemu, do którego ponoć zaczęło zgłaszać się sporo Polek. Pod adresem rezydenta pojawiło się nawet określenie, że jest "największym Casanovą w Hurghadzie".
Rutkowski twierdzi bowiem, że dostaje sygnały od Polek, które inaczej oceniają rezydenta. "Ja znam tego typa. Byłam rok temu na wakacjach w Mars Alam z chłopakiem i jego rodziną" – opisuje jedna z nich zdarzenie, gdy dosiadł się do niej do stolika, wypytywał skąd jest, a potem znalazł ją na FB, a ona się przestraszyła. Wypowiedzi te przytacza Radio Zet:
"Ok 4 lat temu pojechaliśmy z mężem do Egiptu. Oczywiście ja jako blondynka szybko zorientowałam się ze wzbudzam zainteresowanie u " tubylców". Jednego wieczoru mąż źle się poczuł i po kolacji został w pokoju ja poszłam do baru gdzie znaliśmy się już ze wszystkimi barmanami. Zwłaszcza jeden był " naszym przyjacielem i przewodnikiem" po starym mieście. I własnie tego wieczoru po może drugim drinki nagle poczułam się bardzo źle tzn czułam że zaraz zemdleje. Ponieważ jestem silną osobą postanowiłam że pójdę do toalety żeby nie upaść przy barze. W toalecie doszłam troszkę do siebie. Jakoś zabrałam wtedy ze sobą tel i mąż chyba wiedziony przeczuciem zszedł do baru kiedy mnie nie znalazł zadzwonił gdzie jestem mowie mu ze nagle zrobiło mi się słabo i jestem w toalecie ale nie mam siły wyjść. Przyszedł po mnie a ja kazałam od razu się zaprowadzić do pokoju. Nie mam pewności czy to były środki odurzające ale mogę gdybać ze barmani mieli plan".
Inni organizatorzy turystyki też studzą emocje. – Jestem zbulwersowany tymi słowami pana Rutkowskiego. Sugerowanie, że istnieje zmowa rezydentów, bez przedstawienia dowodów, jest olbrzymim nadużyciem i niesprawiedliwością – mówi nam Marek Kamiński, wieceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystyki. Jest bardzo oburzony. Mówi, że od 34 lat pracuje w turystyce, uchodzi wręcz za dziadka tej branży. Jest jednym z dwóch biegłych sądowych w Polsce, którzy zajmują się sprawami turystyki, i niewykluczone, że sprawa Magdy Żuk też trafi do niego. Nie potrafi uwierzyć, że rewelacje Rutkowskiego to prawda.
Na pewno wiele Polek do Egiptu jeździło i nadal będzie jeździć. Takich wpisów, w obronie Egiptu, można znaleźć dziś w internecie mnóstwo. "Nikt mnie nie traktował jako łup, bo ja sama się tak nie traktowałam. Z Egipcjanami to raczej pijałam herbatę lub sok z limonki a nie drinki w barze więc też mi nikt nic nie dosypał" – piszą Polki.
Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, mówi, że wśród milionów polskich turystów, którzy jeżdżą po świecie, bardzo wielu podróżuje samotnie. – W tym duże grono kobiet – przyznaje. Jeżdżą w różnych celach, również do Egiptu, o czym wiadomo od dawna.
"Wybrylantowani, prawiący płaskie komplementy, uganiający się w brudnych białych skarpetkach za każdą kobietą - Egipcjanie. Wszechobecne teksty na podryw - kaleczonym angielskim, uśmiechem i banalną gadką - nieważne, grunt, że skuteczny - bo seks w tym niewielkim mieście jest wszechobecny. Gdy na liście rezerwacyjnej widzimy samotną kobietę - domysły cisną się od razu. Tak, tak wiem, że to niesprawiedliwe…, że miłośniczki raf, wypoczynku itd. Niemniej jednak twierdzę, że wiele pań przyjeżdża specjalnie w tym celu". Czytaj więcej
Rezydent to najważniejszy człowiek biura podróży w każdym zakątku świata. Łącznik między biurem a klientem, jego przedstawiciel, znawca lokalnych realiów. Z reguły to na niego spada najwięcej skarg turystów – od najdrobniejszej błahostki, po opóźnienia samolotów. Każde biuro podróży ma wielu swoich rezydentów w danym regionie. Bardzo często są to Polacy, ale nie tylko.
Rezydenci są weryfikowani i szkoleni na podstawie naszych standardowych procedur obowiązujących w branży turystycznej. Prowadzimy zresztą własną Akademię Pilotów i Rezydentów. Kluczowymi kryteriami wyboru rezydentów są kwalifikacje zawodowe, takie m.in. znajomość języków, wiedza o danej destynacji, doświadczenie zawodowe i nieposzlakowana opinia".
W całej tej historii wiemy jedno. Że nie wiemy, jak było. Dlatego organizatorzy turystyki oceniają takie historie nieco inaczej, studzą emocje, które podżegają również słowa Rutkowskiego. Przede wszystkim samotna kobieta o blond włosach zawsze musi zachować czujność, bo zawsze jest narażona.
