Reklama.
Tego sukcesu nie byłoby, gdyby nie mama "Dzielnego Franka", Agnieszka Kossowska. To ona przed miesiącem zauważyła, jaki "pasztet" szykuje ministerstwo dla niepełnosprawnych dzieci i napisała ostry list do szefowej resortu. Teraz, gdy MEN wycofuje się z tamtych pomysłów, w rozmowie z naTemat przyznaje, że odczuwa satysfakcję. "Ostrożną satysfakcję" – podkreśla.
Pani Minister,
z serca Pani dziękuję, że w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie indywidualnego obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego dzieci i indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży wprowadza Pani zmianę tak rozbieżną z ideą nauczania włączającego – realizację nauczania indywidualnego TYLKO w domu dziecka, bez możliwości (jak to ma miejsce teraz) realizacji NI (nauczanie indywidualne – przyp. red.) na terenie przedszkola/szkoły. A niech siedzi dzieciak w chałupie, co się po szkole będzie szwendał i jeszcze, nie daj panie Boże, ze społeczeństwem zdrowym mieszał! Jeszcze tych zdrowych pozaraża albo głowy pourywa?
Dopytywałam o to panią minister, bo chciałam mieć pewność na tysiąc procent. Uzyskałam zapewnienie, że zostanie wprowadzona autopoprawka, ale nie do rozporządzenia o nauczaniu indywidualnym (bo typowe NI ma być rzeczywiście tylko dla dzieci, które muszą pozostać w domach ze względów zdrowotnych), a do rozporządzenia dotyczącego m.in. warunków organizowania kształcenia. To w nim ma się znaleźć przepis, że dzieci, które mają orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego i które wymagają pracy "jeden na jeden", bezpośrednio z nauczycielem, to będą miały taką możliwość.