Jeśli wiceminister Jarosław Zieliński czyta komentarze w internecie, to wie, że niewiele pozytywnych o sobie znajdzie. Po ostatnich wydarzeniach w sieci wrze, internauci nie zostawiają na nim suchej nitki. "Do dymisji" – to chyba najbardziej łagodne określenie. Opozycja od dawna grzmi, że powinien odejść, nie mówiąc o tym, że po aferach z jego udziałem media już rok temu przepowiadały, że PiS podziękuje mu za współpracę w rządzie. A tu niespodzianka, i ciągle nic.
Czarne chmury na ministrem Zielińskim – niby są, a jakby ich nie ma. Gdy naród dowiedział się, że wiceminister spraw wewnętrznych przez rok wiedział o torturach Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu, aż się zagotowało. I w sieci, i w Sejmie, i wszędzie.
– Panie ministrze Zieliński, pan dawno nie powinien być ministrem. Panie ministrze, hallo – to Paweł Kukiz w środę z mównicy sejmowej. Borys Budka wtórował, że Zieliński jest hańbą polskiej policji, a nawet symbolem obciachu. – Wstyd panie ministrze! Wykorzystuje pan śmierć człowieka, by nie umieć powiedzieć słowa "przepraszam" – grzmiał. Jest jeszcze posłanka Nowoczesnej, która mówi o odpowiedzialności politycznej Zielińskiego, i nie tylko. Kamila Gasiuk-Pihowicz uważa, że należy także rozważać odpowiedzialność karną.
I jeszcze głos narodu.
Minister Zieliński jakby sobie nic z tego nie robił. Nie tylko nie wypowiedział słowa "przepraszam", ale w ogóle nie mówi nic. Zapowiedział tylko, że nie zejdzie z drogi, którą podąża i na tym poprzestał.
Tak jest za każdym razem, gdy robi się wokół niego głośno. Albo z powodu kpin i ośmieszania urzędu, albo poważnych zarzutów. Odkąd został wiceministrem, było tego całkiem sporo. Nie dowiedzieliśmy się, na przykład, dlaczego niedawno została mu przyznana ochrona BOR. Gdy dziennikarze pytali, MSWIA odpowiedziało tylko, że chodzi o "ochronę ze względu na dobro państwa".
Przypomnijmy też słynne konfetti, które na jego powitanie cięli policjanci z Białegostoku, czy taniec seniorek w strojach hawajskich, który również towarzyszył spotkaniu z białostockimi policjantami.
Albo, jak niedawno brnął na temat katastrofy smoleńskiej w rozmowie z Konradem Piaseckim. – Samolot, gdyby spadł z takiej wysokości z jakiej spadł, i nie było tam nic innego niż uderzenie w grząski grunt, to może nie byłoby takich skutków, jakie miały miejsce... – mówił.
– Panie ministrze, ale ten samolot leciał 280 km/godzinę. Z tą prędkością uderzył w ziemię! – oponował Piasecki. – Z tą prędkością samolot bardzo ciężkiej konstrukcji bardzo mocno uderzył w bardzo grząską ziemię, to na zdrowy rozum... Znane są przypadki uderzenia w skałę z taką prędkością samolotu, kiedy nie wszyscy zginęli – odpowiedział Zieliński.
Afera z szefem policji
Ale poważne zarzuty już rok temu wywołały spekulacje, czy utrzyma się w rządzie. "Zieliński ma być ością w gardle PiS - pod jego rządami MSWiA ciągle przechodzi kryzysy, a na kolejne rząd nie chce już przymykać oczu" – pisaliśmy rok temu, gdy podpadł aferą z byłym już szefem policji Zbigniewem Majem.
Być może wiceminister bardziej by się sprawdzał na polu edukacji? Patrząc na jego życiorys, większe doświadczenie na pewno ma na tym polu. Pochodzi z Suwałk, ukończył filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. Pracował jako nauczyciel w wielu szkołach, m.in. w Zespole Szkół nr 2 w Suwałkach, w Zespole Szkół Samochodowych a także w V Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku, nie mówiąc o tym, że był dyrektorem Kolegium Nauczycielskiego, a nawet kuratorem oświaty. Jego kariera w tym zakresie może wydać się imponująca, zwłaszcza, ze jej ukoronowaniem była funkcja sekretarza stanu w MEN w 2005 roku.
Z tego stanowiska sam jednak złożył rezygnację rok później. Ale również wtedy towarzyszyły mu skandale. W 2009 roku dziennik "Polska" wyciągnął aferę z jego udziałem. "Chodzi o blisko 270 mln zł, które mogło stracić ministerstwo edukacji w 2006 roku na komputeryzacji szkół. Sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości poseł Jarosław Zieliński może usłyszeć zarzut niegospodarności" – pisały media. Nic takiego jednak się nie stało.
A teraz, gdy kolejna afera – najpoważniejsza ze wszystkich, bo dotyczy śmierci człowieka – media zauważyły, że w tym samym czasie lansuje się w sieci. Na przykład, zamieszczając zdjęcia z pikniku strażackiego w rodzinnych stronach.
Wiceminister Zieliński dawno powinien odejść, bo jedyne, z czego zasłynął, to ze słynnego konfetti, które było wycinane na jego cześć. Wiceminister Zieliński jest wprost odpowiedzialny za stan polskiej policji". Czytaj więcej
Jarosław Zieliński
"Dopóki jestem w tym miejscu jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji z drogi którą realizujemy, nie zejdę. Będę bardzo konsekwentny, robił wszystko wraz z panem ministrem Mariuszem Błaszczakiem, żeby policja była blisko ludzi i dla ludzi, żeby była taka jak za Światowych Dni Młodzieży i szczytu NATO, aby patologie wszystkie były tępione".