
W zasadzie jesteście szczęśliwą parą i nie masz na co narzekać. Tylko czasem wydaje ci się, że wychowujesz cudze dziecko, a nie żyjesz z dorosłym facetem – na co dzień jest normalnie, tylko w obecności jego rodziców on zamienia się w pyskatego bachora. Wtedy czujesz, że nie gracie do wspólnej bramki, lecz, że występujecie przeciwko sobie, a on ma w swojej drużynie dwoje zawodników więcej. Nawet raz, podczas kłótni wymsknęło ci się, że jest maminsynkiem, za co on obraził się na kilka dni. W chwilach dobrego nastroju myślisz, że wtedy przesadziłaś, ale w głębi duszy wiesz, że jest dokładnie odwrotnie – twój facet to chłopiec, którego z rodzicami łączy przestarzała toksyczna pępowina.
