Z tego wystąpienia płynie parę wniosków. I właściwie – w zdecydowanej większości niewesołe. Aktorka Dorota Stalińska podczas wczorajszej demonstracji przed Sejmem w obronie wymiaru sprawiedliwości swoim wystąpieniem pozostawiła w cieniu wszystkich, którzy przemawiali przed nią i po niej. Jednych wzruszyła, inni zaczęli namaszczać ją na lidera opozycji, a wszystkich to, co stało się przy Wiejskiej, powinno skłonić do refleksji.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Potem będzie za późno"
Przemówienie było krótkie, ale treściwe. W prostych słowach aktorka przedstawiała to, z czym zapewne zgadzała się większość stojących pod sceną.
No i co najważniejsze – to było przemówienie pełne emocji, których zawodowi politycy nie byli z siebie w stanie wykrzesać. Dlatego tak mocno zabrzmiało pytanie, dlaczego na demonstrację nie przyszło więcej osób.
A gdy Stalińska zaintonowała "Mury" Jacka Kaczmarskiego, antypisowy internet wręcz oszalał na jej punkcie.
"Idealna liderka"
Na opiniach, że Stalińska zdeklasowała starych wyjadaczy, się nie skończyło. Wiele osób uznało, że to aktorka powinna stanąć na czele zjednoczonej opozycji.
"Jątrzyła w amoku"
Z kolei "po prawej stronie internetu" wystąpienie Stalińskiej spotkało się z atakiem. Najostrzej zareagował portal wpolityce.pl pisząc, że Stalińska była "w amoku", że "jątrzyła", a jej wystąpienie było "perfidne i obrzydliwe", bo aktorka powołała się na słowa Jana Pawła II.
"Jestem w szoku"
Sama bohaterka tego zamieszania przyznaje, że nie spodziewała się, iż swoim wystąpieniem przed Sejmem wywoła aż taką burzę. – Sama jestem w szoku, że to aż taki odzew wywołało – mówi mi w krótkiej rozmowie i prosi o telefon kiedy indziej, bo jest ciągle w biegu. – Z powodu tego przemówienia zawaliłam inne rzeczy i muszę to szybko nadrobić – tłumaczy.
"Wulkan"
A zajęć jej rzeczywiście nie brakuje. Wprawdzie w filmach występuje już rzadko (jej największe role to m.in. "Krzyk", "Bez miłości", czy "Miłość ci wszystko wybaczy" z lat 80.), ale w teatrze jest obecna cały czas. W tej chwili gra choćby w "Na czworakach" w Teatrze Polonia Krystyny Jandy – spektaklu w reżyserii Jerzego Stuhra.
Ale aktorstwo to nie wszystko – od 2001 roku Stalińska prowadzi Fundację Nadzieja działającą na rzecz bezpieczeństwa na drogach. Prowadzi zajęcia w szkołach i przedszkolach, rozdaje dzieciom odblaski. Bo jak mało kto przekonała się, jak ważne są działania prewencyjne. W 1998 r. jej samochód zderzył się z ciężarówką. Auto było niemal całkowicie zmiażdżone, ona miała wiele złamań, a część ciała była sparaliżowana. Do zdrowia wróciła po długiej rehabilitacji. To jednak nie koniec jej dramatycznych doświadczeń: w wypadku drogowym zginęła jej mama natomiast jej syn w 2006 r. właściwie cudem uszedł z życiem po zderzeniu auta z drzewem, gdy kierowca próbował uniknąć zderzenia z dzikiem (Paweł Staliński pomaga mamie w Fundacji Nadzieja).
"Apartyjna Dorota Stalińska z ZSL" Dorota Stalińska to wulkan – aktorstwo i praca w fundacji to wciąż nie wszystko. Od ponad 20 lat z przerwami artystka działa w samorządzie. W latach 94-98 była radną Milanówka i radną sejmiku ówczesnego województwa warszawskiego. Teraz, od 2014 r., jest radną Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Wszyscy ci, którzy dziś wołają: "Stalińska na lidera" powinni wiedzieć, że aktorka wcale bezpartyjna nie jest. W sejmiku reprezentuje PSL. Co więcej, dwa lata temu z list Polskiego Stronnictwa Ludowego kandydowała do Sejmu, ale bez powodzenia.
Od wyborów regularnie pojawia się na demonstracjach organizowanych przez opozycję, choćby na "Marszu Wolności". Nie raz już przemawiała ze sceny do manifestantów, ale wczoraj po raz pierwszy wywołała aż takie reakcje. Czyżby wyjście na scenę Doroty Stalińskiej było sprytnym ruchem Władysława Kosiniaka - Kamysza, który wolał nie stawać obok liderów PO i PSL?
PiS nie reformuje, nie remontuje. PiS wysadza, dewastuje i rujnuje.
Dorota Stalińska
Jest nas tu dużo, ale dlaczego nie ma tu wszystkich? Dlaczego tak wiele osób mówi: wiesz to tylko kilka lat, jakoś to przeczekamy, damy radę. Potem się to odkręci i odbuduje. Nie! Potem będzie za późno!