11 rzeczy, które zawsze chciałaś mieć, a żałowałaś na nie pieniędzy. Tu zapłacisz za nie mniej niż gdziekolwiek indziej

Znam ten sklep od dawna, ale tylko dlatego, że jestem mamą. Wszyscy moi znajomi-rodzice kochają go za szeroki wybór super tanich i niezłych jakościowo ubrań dla dzieci, ale nie bardzo wiedzą czy można w nim nabyć coś więcej niż piżamę z Myszką Miki i zestaw do budowania zamków z piasku. Ci, co kojarzą mówią jednogłośnie - nic ciekawego. Wcale się nie dziwię. Regały Pepco zastawione są rzeczami, których odbiorcami chyba też mają być dzieci - wszystko w serduszka, z kokardką w klimacie "home sweet home" i sznytem "modnego" wnętrza z instagrama. O czym zatem będzie tekst? Okazuje się, że doskonały stosunek jakości do ceny dotyczy nie tylko dziecięcych ubrań. Otóż wśród tych mało interesujących rzeczy wyglądających jak spod jednej sztancy, można znaleźć tak zwane "przydasie", które zawsze chcieliśmy mieć, ale szkoda było nam pieniędzy. W Pepco dostaniecie je za gorsze.

Metalowy kosz w symetryczne wzory
Typowa mało praktyczna zachcianka tych, którym do gustu przypadł trend symetrycznych wzorów w minimalistycznym stylu. Na pierwszy rzut oka widać, że taka rzecz, bez względu na to gdzie nabyta, nie może być wiele warta... Więc jeśli do tej pory słuchałaś głosu rozsądku i zwlekałaś z zakupem symetrycznego kosza, zostało ci wynagrodzone - w Pepco dostaniesz go za niecałe 15 zł.

Podobnie sprawa ma się z wazonami w prostych, kanciastych kształtach. Złote, szare i seledynowe z motywem harmonijki, przypominające origami można spotkać na co drugiej wizualizacji "modnego" wnętrza. Nic dziwnego - są proste i eleganckie, ale podobnie jak metalowy kosz z czarnych rombów o trójkątów, pełnią funkcję wyłącznie ozdoby. Jeśli i na nie szkoda ci było dotąd kilkadziesiąt złotych, jest okazja. W Pepco kosztują między 15 a 20 zł, w zależności od rozmiaru.

Mój osobisty faworyt - "pepcowe" kosze jakością, designem i ceną przebiły nawet przecenione o 70 proc. kosze z Jyska, które swego czasu były najlepszą ofertą na rynku (choć i tak trudno było wybrać coś zarówno ładnego, jak i porządnego). Przechowywanie rzeczy w koszach i pojemnikach zaszczepiła w nas Ikea, jednocześnie oferując produkty tak drogie, że większość decydowała się na kolorowe pudełka kartonowe, czyli najtańszą wersję "ładnego porządkowania". Problem nieaktualny. W Pepco w regularnej cenie (!) świetnej jakości, porządne i naprawdę duże kosze materiałowe plecione kosztują od kilkunastu do 30 zł.

Tak, wiemy, cotton ballsy znają wszyscy. Jednak mało kto zapłacił za nie mniej niż 30 zł. Zwłaszcza w tak ładnym kolorze. Ten produkt to prawdziwa enigma - lampki led z kulami zrobionymi ze sznurka mogą kosztować nawet 100 zł, choć na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka nic je nie różni od tych za kilkanaście (zdarzają się w sieci i takie oferty). Jeśli jakość przewodu/światła/wykonania są naprawdę nieodczuwalnie dla konsumenta, to po co przepłacać? Dlatego polecamy te z Pepco bardzo serdecznie. I mówicie co chcecie, ale po zmroku prawie w każdym wnętrzu wyglądają fajnie.

Jestem przekonana, że zorientowani w cenach fani tego typu produktów zawitają w Pepco na pewno. W naturalnych, delikatnych zapachach, prostych, szklanych opakowaniach odświeżacze powietrza w Pepco kosztują - uwaga - niecałe 7 zł za sztukę. Tym bardziej, że wybór zapachów jest bardzo letni - len, bawełna, biała herbata... Za tą cenę nie warto się powstrzymywać.

Zakup takich miseczek odkładałam co najmniej kilka razy. Według mnie 20 zł to za dużo za miskę, która pozwoli mi przygotować jedną porcję sufletu czy zapiekanki - trzeba kupić minimum trzy sztuki. Gdy spotykałam tańsze wersje, wyglądały fatalnie - zazwyczaj były w przaśne wzroki typu białe grochy na czerwonym tle. Miseczki z Pepco to nie tyle kompromis, co strzał w dziesiątkę. Są ładne, proste, ale nie zwyczajne, w różnych rozmiarach i kosztują od 5 do 7 zł za sztukę.

Nie wiem jak wam, ale mi wydawanie pieniędzy na ozdabianie balkonu nie przychodzi z taką łatwością jak na urządzanie wnętrz. W końcu balkon jest sezonowy, wszystko na nim moknie, szkoda więc płacić krocie za rzeczy, które zniszczą się szybciej i służyć będą tylko "w sezonie"... Dlatego dotąd na moim balkonie paliły się albo tak zwane podgrzewacze w szklanych pojemnikach, albo dopalały świece, które kiedyś stały w domu. Ale dzięki Pepco mogę sobie pozwolić na nówki-sztuki i to w sporych rozmiarach. Świecie w słoikach (nakrętka chroni przed deszczem) kosztują tu niecałe 10 zł. Etykietę można zdjąć, a słoik przewiązać naturalnym sznurkiem. Wówczas nawet wybredni niczego w kwestii stylu im nie zarzucą.

Świeczniki z Pepco mogą wydawać się za mało subtelne by zdobić wnętrza, dlatego to według nas kolejna historia balkonowa. Duże szklane świeczniki wyglądają bosko między glinianymi donicami, zwłaszcza tak okazałe jak te, i w końcu są w zasięgu ręki bez poczucia, że inwestujemy w coś, z czego korzystamy sezonowo. Za tą cenę i efekt na balkonie w ciepły letni wieczór można nawet przymknąć oko na te drewniane serduszka. Pierwszy od lewej kosztuje niecałe 20 zł, ten obok połowę mniej.

Super praktyczny, bardzo smart gadżet, który zawsze chciałam mieć, ale dotąd ceny spotykanych przeze mnie łapek silikonowych wydawały mi się nieprzystające ani do ich jakości, ani częstotliwości, z jaką będę z niej korzystała (blisko mi do ChPD). W przypadku łapki z Pepco zakup to wydatek zupełnie nieodczuwalny - za sztukę zapłacicie niecałe 5 zł.

Zanim przyjrzałam się ofercie Pepco porządne i przy okazji ozdobne słoiki były w moim odczuciu nie do kupienia za małe pieniądze. Za każdym razem albo były tanie, ale brzydkie, albo ładne, tanie, ale słabej jakości. Pepco osiągnęło kompromis - ładne słoiki do przetworów są o złotówkę droższe niż te bardziej ozdobne, trochę gorszej jakości, które nadają się do przechowywania np. płatków czy makaronu. W zależności od wielkości za każdego rodzaju słoiki w Pepco zapłacicie od 5 do 8 zł.

Na koniec jeden z hitów wnętrzarskich ostatnich miesięcy. Proste okrągłe lustra na sznurkach podbiły Homebooka i kosztują po kilkaset złotych. To z Pepco wygląda tak samo, choć z pewnością jest słabiej wykonane. Tylko co z tego, skoro różnicy gołym okiem nie widać, a lustro nie jest przedmiotem, które bierze się do rąk częściej niż raz w tygodniu (kiedyś trzeba je przetrzeć). Wisi i ładnie wygląda, spełnia swoją funkcję, do której ewidentnie niepotrzebna jest stal nierdzewna i niezniszczalna konstrukcja. Tym bardziej, gdy kosztuje... niecałe 20 zł.