Prawica Rzeczypospolitej w gorącym i kwiecistym oświadczeniu odgryza się tygodnikowi Tomasza Lisa "Newsweekowi". Ubodła ich zapewne okładka pisma, na której czytamy "In vitro: talibów wojna z dziećmi. Dlaczego nasza prawica nienawidzi dzieci z probówki". Obrażają się m.in. za nazwanie ich talibami. Historia pokazuje jednak, że takie porównanie jest jak najbardziej uprawnione.
Oświadczenie zatytułowano "Tomasz Lis na tropach Figurskiego i Wojewódzkiego" (długo zastanawialiśmy się o co chodzi, domyślamy się, że ta karkołomna konstrukcja ma oznaczać, że wg. PR naczelny "Newsweeka" wzoruje się na byłych prowadzących poranek w Esce Rock). Prawica Rzeczypospolitej tłumaczy się, że nigdy nie dyskryminowała dzieci poczętych metodą in vitro, a jedynie obchodzi ich los niszczonych komórek.
Za nazwanie ich talibami, w niezwykle ciętej ripoście skrajnie prawicowa partia odgryza się określeniem Tomasza Lisa i jego gazety mianem "antykatolickiego Talibanu". Rzecznik Prawicy Rzeczpospolitej Tomasz Miller, siląc się na zabawną publicystykę, w oświadczeniu trochę mija się z powołaniem. Warto mu jednak przypomnieć, dlaczego "Newsweek" pokusił się o nazwanie skrajnej prawicy talibami.
1. Talib to według słownika języka polskiego PWN "członek skrajnie fundamentalistycznego ugrupowania muzułmańskiego". To znaczenie wywodzimy od ugrupowania islamskiego z Afganistanu, których panowanie charakteryzowało się wprowadzeniem w życie zasad skrajnej interpretacji szariatu – prawa opartego na pryncypiach islamu.
Dlatego jak najbardziej talibami w publicystyce nazwać można skrajną prawicę. Chce ona bowiem wprowadzić do prawa swoje przekonania wywodzące się z religii. Czy po zdobyciu władzy nasza skrajna prawica poprzestałaby na zakazaniu in vitro i aborcji, czy może poszłaby dalej i np. usunęłaby ze sklepów krewetki, których jedzenia zakazuje Biblia? (przeczytaj tutaj o dziwnych zakazach i nakazach z świętej księgi chrześcijan)
2. Słowo "talib" wywodzi się z języka arabskiego, gdzie oznacza po prostu ucznia czy studenta. Tym określeniem nazywano (i wciąż funkcjonuje w tym znaczeniu) członków szkoły koranicznej czy medresy (miejsce gdzie nauczano Koranu, prawa i języka arabskiego). W niektórych państwach, gdzie religią dominującą jest islam, tak jak w średniowiecznej Europie nauka jest ściśle splątana z religią.
Dlatego nasi "talibowie" na naukowe zagadnienia patrzą przez pryzmat religii. Jednym z nich jest właśnie in vitro. Nie zapominajmy także o innych kwestiach. Były poseł do Parlamentu Europejskiego Maciej Giertych (z Ligi Polskich Rodzin, ojciec Romana Giertycha) przekonywał powołując się na legendę o smoku wawelskim, że ewolucja nie miała miejsca, a dinozaury żyły równolegle z ludźmi.
3. Talibowie byli też znani z surowości przestrzegania prawa. Podobnie skrajna prawica domaga się, by rządzić twardą ręką i karać z całą mocą aparatu państwa. Przykładowo, gdy na świecie odchodzi się od surowego traktowania posiadaczy narkotyków, ci chcą zaostrzać dla nich kary. Miejmy nadzieję, że tak jak w niektórych krajach muzułmańskich, nie postanowią wprowadzić także biblijnej zasady "oko za oko, ząb za ząb"…
4. Część skrajnej prawicy chce nawet powrócić do zapomnianej przez wiele rozwiniętych krajów kary śmierci. W niej lubowali się talibowie, którzy w ten sposób pozbywali się np. żołnierzy państw NATO. Ukamienowaniem w państwach muzułmańskich kara się czasem także kobiety, które "dały się zgwałcić".
5. Skrajna prawica przypomina talibów także w podejściu do kobiet. Oczywiście nie chcą wprowadzić, tak jak zrobili to władcy Afganistanu, zakazu nauki dla kobiet czy nakazu noszenia burki. Konserwatyści widzą kobiety najchętniej w roli rodzicielki, kucharki i sprzątaczki, która innych swoich ambicji nie posiada.
6. Podejście do homoseksualizmu to także kwestia, która zbliża naszą skrajną prawicę do talibów. Dlaczego właśnie naszą? Bo w wielu krajach Zachodu konserwatyści popierają już małżeństwa homoseksualne, czy adopcję przez nich dzieci, o czym pisaliśmy tutaj. Nasza skrajna prawica jest o tyle bardziej liberalna od talibów, że nie chce karać za kontakty homoseksualne, a "jedynie" doprowadzić do tego, by wymazać społeczność LGBT z dyskursu społecznego i kultury.