
To nie instrumentalne wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej, tzw. Misiewicze, czy szaleńcza walka o każdy skrawek władzy najlepiej obrazują problem, jaki większość Polaków ma z Prawem i Sprawiedliwością. Co jest "nie tak" z Jarosławem Kaczyńskim i jego najwierniejszą spółką najwyraźniej zobaczyliśmy dopiero dziś. Przy okazji partyjnej zemsty na 25-letnim pośle Łukaszu Rzepeckim za jego zdrowy rozsądek i elementarną przyzwoitość.
REKLAMA
Naprawdę żadna z afer, które dotknęły Prawo i Sprawiedliwość nie była jeszcze tak kontrastowa. Wylotem z klubu parlamentarnego Łukasz Rzepecki oczywiście zapłacił za szereg spraw, w których stawał okoniem wobec ogólnopartyjnego szaleństwa, ale ostatecznie poszło o to, że głosując ramię w ramię z opozycją na Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych naraził na utratę immunitetu partyjnego kolegę. I właśnie postać tego "kolegi" dodaje wspomnianego kontrastu.
Otóż wierchuszka PiS stanęła dziś przed wyborem między młodym, zdroworozsądkowym i zyskującym popularność wśród nowych wyborców Łukaszem Rzepeckim a Dominikiem Tarczyńskim, czyli posłem znanym głównie z niewyparzonego języka i braku szacunku do innych. Rzepeckiego powszechnie poznano jako tego, który stanął w obronie interesów zwykłych Polaków i sprzeciwił się "ustawowym podwyżkom" cen paliw. Tarczyńskiego znamy raczej jako nowobogackiego, z jego przebieranek w jenotowe futra, chwalenia się stopą w ekskluzywnym jacuzzi i epatowania w sieci biustem partnerki.
PiS stanęło murem za tym drugim. Przez co założona przez tę partię maska spadła dużo niżej niż wówczas, gdy nieporadnie pociągała za nią opozycja. Czego by nie powiedzieli Jarosław Kaczyński, Ryszard Terlecki czy Beata Mazurek, jakiejkolwiek internetowej akcji nie wymyśliłby Paweł Szefernaker czy PR-owcy z Solvere, Polacy już nie zapomną tego, co dziś zobaczyli. Tego, że pod ową maską PiS ma właśnie twarz takiego Dominika Tarczyńskiego. Już nie da się ukryć, że pod tą maską kryje się coś, na co nawet sympatycy "dobrej zmiany" muszą patrzeć z rumieńcem zażenowania.
I kiedyś wreszcie stracą do tego cierpliwość. O czym świetnie wie nie tylko Łukasz Rzepecki, ale przede wszystkim jego znacznie bardziej doświadczeni i wyżej postawieni mentorzy. Od żądnego osobistej zemsty na partii Marcinie Mastelarku, po samego Andrzeja Dudę, już dość otwarcie budującego "lepszy PiS". I od dziś prezydent ma chyba tylko większe szanse przekonać wyborców, że z PiS o twarzy Tarczyńskiego może nie różni się co do celów, ale metody chce stosować o wiele mniej żenujące.
