Tak ostre stwierdzenie wywołało wiele spekulacji – niektórzy zaczynali snuć domysły, iż ruch prof. Zdzisława Krasnodębskiego oznacza, że bierze on rozwód ze swoją partią. Niektórzy pisali o "otrzeźwieniu" podobnego do tego, jakiego parę miesięcy temu doznał prof. Piotr Gliński (podczas wizyty w studiu "Wiadomości"
wicepremier nazywał TVP "domem wariatów"). Co chwilę też ktoś domagał się od europosła wyjaśnień: "Panie Profesorze, takie stanowisko wymaga uzasadnienia. Mam nadzieję, że zdaje sobie Pan sprawę z tego z uwarunkowań politycznych?". No i Krasnodębski w końcu zabrał głos. Poinformował, że jego bojkot TVP Info nie wynika z kwestii politycznych: "chodziło o grzeczność".