Po słynnym już artykule portalu TVP Info pt: "Kontrowersje wokół rezydentów. Narzekają na zarobki jedzą kanapki z kawiorem”, w sieci rozgorzała kolejna dyskusja na temat faktycznej wartości kawioru, ośmiorniczek i innych rzekomo luksusowych dóbr. Szczególnie w relacji do szybujących w górę cen masła, pieczywa i w ogóle drożyzny w sklepach, z którą na co dzień stykają się Polacy.
Generalny wniosek jest jeden. Dzisiaj kawior, ośmiorniczki czy inne rzekomo luksusowe dobra mają być może nadal swoją wartość w sferze propagandy, ale w kuchni za chwilę taniej wyjdzie przygotowanie kanapki z ośmiorniczkami niż z masłem. Nawet jeśli drożejące pieczywo postanowimy posmarować też kawiorem.
Tapenada zamiast masła
"Kupię słoiczek czerwonego kawioru za 11 zł i poczuję się jak bogacz. Albo nie - kupię czarny za 15 zł!” – napisał na Twitterze dziennikarz Marcin Dobski z "Rzeczpospolitej”. Ktoś mu zwrócił uwagę, że prawdziwy kawior np. astrachański kosztuje ok 7000 zl (250 g), a ten za 15, to gorsza odmiana, coś w stylu wyrobu kawioropodobnego, ale i tak komentujący zgodzili się, że w większości polskich sklepów tego prawdziwego kawioru nie znajdą.
Przy okazji wspomnianej publikacji o kanapkach z kawiorem okazało się też, że nie chodziło oczywiście o żaden kawior, a tylko o tapenadę - pastę z oliwek, znacznie tańszą od ikry jesiotra. Zresztą, smarowanie pieczywa taką pastą też może wyjść za chwilę dużo taniej niż masłem. O gwałtownym skoku cen masła pisaliśmy tutaj.
Podobnie, jak z kawiorem, który "stanął w gardle" pracownikom TVP Info, może się zdarzyć z ośmiorniczkami, które są często wypominane jako przejaw wyjątkowego rozpasania, wystawnego życia i wyrafinowanych podniebień ministrów poprzedniego rządu.
"Supermarket: masło 35zł/kg, ośmiorniczki mrożone 33zł/kg” – zwrócił uwagę inny użytkownik Twittera. O cenach ośmiorniczek w stosunku do masła pisaliśmy tutaj.
"Kawiorowość” wraz z "mackami ośmiorniczek" odchodzi więc do lamusa i właściwie trudno dzisiaj wskazać, jakie nowe "wykwintne" słowo mogłoby ją zastąpić.
Ośmiorniczki stają w gardle
– Jedną sprawą jest wartość materialna danych produktów, a inną ich funkcje propagandowe, czy perswazyjne. Skutki nagłośnienia "ośmiorniczek” doprowadziły wręcz do zmiany rządu. Takie mechanizmy są stare jak świat. Pamiętamy imperialistów, rewizjonistów, warchołów. Tutaj nie chodzi o fakty, czy funkcję informacyjną, ale o założony skutek. Nie ulega wątpliwości, że taka propaganda nadal działa – mówi w rozmowie z naTemat Jerzy Głuszyński, socjolog z instytutu badawczego Pro Publicum.
– Bo ośmiorniczki i kawior to nie są jednak ziemniaki, które były konsumowane od wieków. Zanim nie stanie się coś produktem masowym, to on będzie uchodził za luksusowy. Tutaj nie chodzi o wartość obiektywną tego produktu, tylko o jego postrzeganie – tłumaczy Głuszyński.
Czy są w ogóle produkty żywnościowe, a jednocześnie luksusowe? – Należałoby to zmierzyć tak jak w miarę regularnie bada się np. prestiż zawodów. Łatwiej wymienić dobra materialne albo marki np. samochodów – mówi socjolog.
– Kiedyś mieliśmy podział na sklepy typu dyskonty i delikatesy, a teraz całkiem dobre wina można kupić w Lidlu czy w Biedronce, a delikatesy znikają. Kiedyś kiełbasa jako taka była dobrem luksusowym, bo ludzi nie było stać na mięso, dzisiaj kiełbasa jest dostępna dla każdego. Inna sprawa że różna kiełbasa, bo nieraz tej kiełbasy w kiełbasie jest niewiele – śmieje się Głuszyński.
Co zastąpi "kawiorowość"?
Ale postrzeganie niektórych produktów jako luksusowe to także kwestia kulturowa. Owoce morza, czy pizza to były ulubione dania ubogich mieszkańców regionów, które słyną z ich przyrządzania. Ale w innych kręgach kulturowych uważane są jako dania wykwintne.
– Co więcej, te kategorie żywności, które kiedyś były pożądane dzisiaj są uważane za niekoniecznie modne. Wegetarianie nie jedzą np. mięsa; są różne suplementy produktów; różne trunki różnie smakują i mają inną wartość dla ich koneserów – zaznacza dr Głuszyński.