Krzysztof Ziemiec i Danuta Holecka to nie jedyne asy "Wiadomości" TVP. Jest też Michał Adamczyk, który swoim ostatnim wpisem o Władysławie Bartoszewskim niemal powielił tezy prawicowych hejterów. Wątpi, że profesor mógł wyjść z obozu z powodów zdrowotnych (z czego szybko się wytłumaczył). Dotarliśmy do człowieka, który zna tysiące życiorysów byłych więźniów. Przed laty rozmawiał też z Władysławem Bartoszewskim.
Od kilku dni trwa burza wokół wpisu Michała Adamczyka, który "tylko tak pytał" (potem wyjaśnił wszystko prezesowi TVP) ile było przypadków zwolnienia z obozu z powodu złego stanu zdrowia. Właśnie z tego względu za druty wyszedł Władysław Bartoszewski. Zdaniem prawicowych hejterów to było niemożliwe. Czy z obozu koncentracyjnego w Auschwitz można było wyjść tylko przez komin krematorium?
Jan Parcer, wiceprezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich: – Wychodzili i przez bramę. Wiedza o zwolnieniach z obozu więźniów jest zbyt mało znana. Chociaż nie były to "normalne" wyjścia. Wymagały od rodziny osadzonych wielu zabiegów i starań. W przypadku Bartoszewskiego też tak było. Zły stan zdrowia był tylko pretekstem. W ówczesnym hitlerowskim prawodawstwie była nawet specjalna kategoria, że do obozu można było trafić na "resocjalizację". Taki wiezień po 56 dniach miał być zwolniony. W praktyce było inaczej. Jeśli przeżył ten okres, zdarzało się przedłużanie pobytu, przekwalifikowanie kategorii. Nawet po wyjściu zwolniony był dalej inwigilowany. Musiał pojawiać się na Gestapo.
Znam też przypadek, że wiezień odmówił wyjścia z obozu. Edmund Szewczyk trafił do Auschwitz z powodu działalności patriotycznej. Jego ojciec chciał wyciągnąć syna i tak dotarł do szefa spółki węglowej. Ten oczywiście miał kontakty z Gestapo. Zachował się list szefa spółki do ojca Szewczyka, w którym pisze, że wyjście jego syna z obozu jest niemożliwe. Odmówił wyjścia z obozu, bo czuje się Polakiem i nie zaniecha swojej działalności.
Przeżył obóz?
Został w końcu zwolniony. Dożył sędziwego wieku. W Auschwitz ważniejsza od wytrzymałości fizycznej była odporność psychiczna. Przetrwali, bo znaleźli oparcie. Jedni z pobudek religijnych, inni z ideologicznych, że chcą się chociażby zemścić na wrogu. To powodowało, że nie poszli na druty.
To dlaczego Władysław Bartoszewski tak drażni wielu prawicowców?
Pewnie z powodów jego działalności politycznej, ale jego działalności i wpisu dziennikarza nie będę komentował. Trzeba się odnieść do tego konkretnego okresu. W Auschwitz Władysław Bartoszewski był zwykłym więźniem, który cudowanie przeżył. Znam tysiące życiorysów więźniów i wiem, że żeby przeżyć, trzeba było mieć dużo, dużo szczęścia. Zwłaszcza w tym początkowym okresie funkcjonowania obozu, gdy panowały w nim straszne warunki połączone z terrorem i prześladowaniem więźniów.
Czyli może apel: dajcie Bartoszewskiemu spokój z obozowym okresem?
Nie chcę, aby mieszano przeszłości z polityką. Bartoszewskiego poznałem i rozmawiałem z nim. Swój pobyt w obozie zresztą opisał. Rodzina wystarała się o zwolnienie. Bliscy osadzonych sięgali po różne sposoby. Chociażby pieniądze na przekupstwa. A gdyby pana dziecko trafiło do obozu koncentracyjnego? Nie zrobiłby pan wszystkiego, co możliwe, aby je stamtąd wyciągnąć?
Bartoszewski nie był jedynym
Z zachowanych dokumentów administracji niemieckiego obozu Auschwitz wynika, że zwolnieniami objęto ogółem prawie 1,6 tys. więźniów politycznych Polaków, ponad 200 Czechów i niewielu więźniów innych narodowości. Z obozu zwolniono także około 9 tysięcy polskich tzw. więźniów wychowawczych (Erziehungshäftlinge): ok, 7,5 tys więźniów oraz do 1,2 tys więźniarek tej kategorii – których Niemcy osadzali w obozie na dwa lub trzy miesiące. Wypuszczono również liczną grupę oficerów Wojska Polskiego, w porozumieniu z którymi działał rotmistrz Witold Pilecki. Najwięcej więźniów zwolniono z KL Auschwitz od późnej jesieni 1940 r. do końca lata 1942 r.