
"Głęboka rysa na współpracy", czas by skarcić rząd za to, że oszukał "Solidarność" – grzmiał niedawno Piotr Duda. Chodziło oczywiście o sprawę wolnych niedziel, która podzieliła "Solidarność" i Prawo i Sprawiedliwość. Wielu sądzi, że to przełom i wreszcie "Solidarność" odklei się od partii rządzącej. – Piotr te zobowiązania, które obiecali, wyciągnie im z gardła – słyszymy od Jerzego Borowczaka z PO. Inaczej na to patrzy senator PiS, zwolennik wszystkich wolnych niedziel. – To jest tylko drobne nieporozumienie w rodzinie, a żadnego konfliktu nie ma. Tylko media nagłaśniają te sprawę, bo wiedzą, że Solidarności bliżej do PiS niż innych ugrupowań – mówi nam Stanislaw Kogut.
Janusza Śniadka, byłego przewodniczącego "Solidarności", a obecnie posła Prawa i Sprawiedliwości i Piotra Dudę, który teraz szefuje "S", ostatnio poróżniły wolne niedziele. A konkretnie obywatelski projekt ustawy o ograniczeniach handlu w niedziele. NSZZ "Solidarność" chciała przeforsować pomysł, by obowiązywał on we wszystkie niedziele, na co nie godził się PiS. Ostatecznie, handel ma być dozwolony w drugą i czwartą niedziele miesiąca, i w te poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia.
"Kłótnia w rodzinie"
Dotychczas "Solidarność" była bardzo blisko PiS, a jej przewodniczący na każdym kroku demonstrował swoje poparcie dla Zjednoczonej Prawicy. Można rzec, że partię rządzącą traktował bezkrytycznie. Uczestniczył w marszach poparcia dla rządu, uważał nawet, że należy Lechowi Wałęsie odebrać tytuł honorowego członka "S". A wszystko dlatego, że ten stwierdził, że zablokuje przemarsz uczestników miesięcznicy smoleńskiej. I z drugiej strony: NSZZ "Solidarność" także mogła liczyć na wsparcie PiS. – PiS realizuje program, który również "Solidarności" jest bliski sercu. Przecież wiek emerytalny, to był postulat "S". Kolejny: 500+, przecież "S" zawsze stawiała na rodzinę – mówi nam senator PiS, Stanisław Kogut.
Szorstka relacja
Tylko że relacje na linii Duda-Śniadek od dawna nie były poprawne. W 2010 roku dotychczasowy szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" zastąpił Janusza Śniadka w fotelu przewodniczącego związku. I zapewniał wówczas, że "odseparuje S od polityki". – Jakby ich relacje były dobre, to Duda nie kandydowałby przeciwko Śniadkowi. Te rany już pewnie się zabliźniły, ale to był duży konflikt – mówi jeden z senatorów, prosząc o anonimowość. Dodaje, że 18 lat temu Duda musiał sobie poradzić ze zwolennikami Śniadka w Komisji Krajowej, którzy już "podzielili łupy, rady nadzorcze, hotele". – Krew się trochę polała, trochę "śniadkowych" ludzi musiało szukać pracy – mówi nasz informator.
Ta relacja przestała być sielanką, kiedy NZZ Solidarność postawił postulat jeśli chodzi o emerytury. Już wtedy Duda mówił, że postulaty Solidarności nie zostały zrealizowane i teraz, kiedy mówimy o wolnych niedzielach, finansowaniu edukacji, wiem, że są takie grupy nacisku, które odwiedzają biura PiS.
