Donald Tusk i Jacek Saryusz-Wolski podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej w 2008 roku.
Donald Tusk i Jacek Saryusz-Wolski podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej w 2008 roku. Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Reklama.
W poniedziałek Jacek Saryusz-Wolski na Twitterze obwieścił, że jest gotów po raz kolejny stanąć przeciwko Donaldowi Tuskowi. Tym razem w pojedynku o urząd prezydenta Polski. Jeśli obecny szef Rady Europejskiej zechce ubiegać się o to stanowisko w wyborach w 2020 roku, to samo uczyni Saryusz-Wolski.
"Jeszcze wczoraj by mi to na myśl nie przyszło, ale jeśli ta postać poważy się ubiegać o urząd Prezydenta RP, zgłaszam gotowość stanięcia w szranki, w obronie honoru Najjaśniejszej" – napisał były europoseł Platformy Obywatelskiej, zmuszony do odejścia z tej partii, gdyż zgodził się kandydować przeciwko Donaldowi Tuskowi, kiedy ten ubiegał się o kolejną kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. Były już europoseł PO utracił także stanowisko wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. Przestał być członkiem frakcji EPL.
– Ten krótki wpis pokazuje gigantyczne ego Saryusza-Wolskiego, jego olbrzymią bufonadę, zakochanie w sobie, przekonanie o swoich racjach, nieumiejętność rozmowy, argumentacji, empatii – wylicza były europoseł PO, proszący o anonimowość.
Zdaje się, że nikt jego deklaracji na Twitterze nie potraktował poważnie. – Jak chce raz jeszcze spróbować 27:1, to niech próbuje. Ale my nie chcemy zajmować się panem Saryuszem-Wolskim – zaznacza Janusz Lewandowski, europoseł PO. Łagodniejszym okiem patrzy na byłego kolegę z partii europosłanka Danuta Jazłowiecka: – Życzę Jackowi, by weryfikował swoje zachowania. Z przykrością słucham komentarzy różnych osób, które źle się o nim wypowiadają i postawili na nim kreskę. Wydaje mi się, że to wciąż bardzo wartościowy człowiek, tylko gdzieś zbłądził.

Rozbrat

Kilka miesięcy temu ścieżki Jacka Saryusza-Wolskiego i Platformy Obywatelskiej, z którą związany był od 14 lat, się rozeszły. Ku zaskoczeniu wielu, zdecydował się przyjąć propozycję Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy "Financial Times" napisał, że Saryusz-Wolski ma być kandydatem PiS na szefa RE, politycy tej partii go wychwalali, a opozycja z Platformą Obywatelską nie dowierzała. Sam zainteresowany długo milczał. Wreszcie potwierdził, że medialne doniesienia są prawdą. Natychmiast wyrzucono go z partii, co na Twitterze skomentował tak: "Nie akceptuję donoszenia na własny kraj i popierania przeciw niemu sankcji. Nie po to wprowadzałem Polskę do Unii Europejskiej".
Wielu zachodziło w głowę, dlaczego zdecydował się na ten krok, skoro szanse na wygraną miał żadne. – Zrobił to ze względu na swoje ambicje, dlatego wszedł we współpracę z PiS – mówi kolega z byłej partii. Inny polityk jest przekonany, że Saryusz-Wolski wcale "nie był dogadany z PiS", ale wysunięta przez tę partię propozycja "zadowalała jego ego". – Na pewno nie był to rodzaj targu – mówi nam Bogusław Sonik, poseł PO.
Poseł PO
(prosi o anonimowość)

Jacek Saryusz-Wolski patrzył na to (kandydaturę na szefa Rady Europejskiej - red.) jako należne mu, uznanie jego roli w polityce. Być może rozumiał, że jest przez PiS traktowany instrumentalnie, ale dla niego tak oczywiste było, że to on powinien być kandydatem, że nie uznawał potrzeby negocjowania z PiS.


Dziś Jacek Saryusz-Wolski nie przebiera w słowach i otwartym tekstem krytykuje nie tylko byłego premiera i lidera tego ugrupowania, ale i partyjnych kolegów. Głośny wpis Tuska o Polsce nazwał "donosem nielicującym z urzędem" przewodniczącego Rady Europejskiej. W pierwszym wywiadzie po sromotnej porażce w walce o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, które zapisało się jako 27:1 (tylko Polska jako jedyny kraj poparła kandydaturę Saryusza-Wolskiego), przestrzegał: – Skarżenie na Polskę na obcych dworach skończyło się zaborami. Polska demokracja ma się dobrze i nie potrzebuje porad z zewnątrz.
– Zawiedziona miłość czy też rozczarowanie powodują pewną radykalizację poglądów, co obserwujemy u pana Saryusza-Wolskiego – mówi nam jego kolega z byłej partii. Wytyka przy tym byłemu europosłowi PO niespójność poglądów. – Te poglądy, które kiedyś głosił Jacek Saryusz-Wolski są całkowicie niekoherentne z tym, co teraz mówi. I popieranie PiS jest całkowicie sprzeczne z koncepcją, którą przez wiele lat reprezentował. W moim przekonaniu nie jest to spowodowane głębokim przemyśleniem sytuacji, tylko jego charakterem. To nie jest rozczarowaniem Unią Europejską, tylko rozczarowaniem tym, że Unia nie mogła uznać wielkości Jacka Saryusza-Wolskiego – podkreśla poseł PO.
logo
Jacek Saryusz-Wolski Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Gazeta
Saryusz-Wolski opozycji zarzucał m.in. "instrumentalne traktowanie" członkostwa Polski w Unii Europejskiej, "syndrom jaźni odzwierciedlonej", "zapętlenie logiczne" czy "dzielenie społeczeństwa". Wymieniać można by długo. Europarlamentarzyści PO o Jacku Saryuszu-Wolskim mówią niechętnie, ale raczej dyplomatycznie. – Szkoda na niego słów – odpisuje krótko Jarosław Wałęsa. Dariusz Rosati zaznacza, że między nim a Saryuszem-Wolskim nie już ma żadnych relacji. – Nie chcę komentować tego, co pan Saryusz-Wolski pisze na Twitterze. Są to rzeczy, z którymi się nie zgadzam, ale nie uważam za stosowne, by poświęcać uwagę panu Wolskiemu – ucina Rosati. Wtóruje mu Janusz Lewandowski: – Między nami nie ma żadnych relacji. I dodaje, że rzadko w Parlamencie Europejskim widuje byłego kolegę z partii. – Pan Saryusz-Wolski siedzi na sali plenarnej między neofaszystą a Korwinem-Mikke, czyli daleko od nas. On chodzi własnymi ścieżkami – zaznacza Lewandowski. Róża Thun ma biuro naprzeciwko Saryusza-Wolskiego. – Drzwi w drzwi. Ale nie mam z nim żadnego kontaktu. On teraz siedzi obok Janusza Korwin-Mikkego i go oklaskuje. Tam siedzą niezrzeszeni – mówi nam Róża Thun. Byłego europosła PO na korytarzach rzadko widuje także Danuta Jazłowiecka. – Nie spotykamy się. Jesteśmy bardzo zdumieni postawą Jacka. Dla nas był wielkim autorytetem – przyznaje Danuta Jazłowiecka.
Bliskość
– Jacek Saryusz-Wolski był szanowany, bo rzeczywiście ma ogromną  wiedzę na temat polityki zagranicznej, Unii Europejskiej, umiejętnie porusza się na tej scenie. Uważa, że nie ma lepszych i gorszych członków Unii – mówi nam Bogusław Sonik, poseł Platformy Obywatelskiej. Koledzy Saryusz-Wolskiego w rozmowie z "Polityką" żartowali, że w latach 90. był on "jednym z niewielu ludzi w Polsce, którzy potrafili rozróżnić Radę Europy od Rady Europejskiej". Znał kilka języków i wiedział, jak działają europejskie instytucje. – On w Polsce przez długi czas uchodził za jedynego znawcę od Unii Europejskiej. Dużo ludzi nabrało się na to, że on jest takim specjalistą od Europy – punktuje w rozmowie z naTemat Róża Thun.
Bogusław Sonik
poseł Platformy Obywatelskiej

On był rodzajem polityka, dla którego najważniejsza była stabilność państwa, działalność propaństwowa, dlatego - jego zdaniem - polityka międzynarodowa powinna być wyłączona ze sporów politycznych. Tak, by na zewnątrz prezentować się jednolicie jako kraj. I przywoływał przykład Niemiec.

Saryusz-Wolski jako europoseł ceniony był nie tylko przez Platformę Obywatelską, ale i Prawo i Sprawiedliwość. Miał do tego odpowiednie przygotowanie: ukończył studia podyplomowe w Centre Europeen Universitaire w Nancy, zajmował się naukowo Wspólnotami Europejskimi na Uniwersytecie Łódzkim. W latach 90. został pierwszym pełnomocnikiem ds. integracji europejskiej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Był też sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej. – Był urzędnikiem, którego celem była integracja europejska. Pracował dla wielu rożnych rządów. Zawsze był blisko Jana Rokity. Jak tworzyła się Platforma, to wszedł do tej partii, przy czym bardzo chciał koalicji z PiS, która ostatecznie nie wyszła – słyszymy od polityka PO, który prosi o anonimowość.
logo
Łodź, 2004 rok. Donald Tusk i Jacek Saryusz-Wolski na Zjeździe Młodych Demokratów Platformy Obywatelskiej. Fot. Dariusz Kulesza / Agencja Gazeta

Paweł Wroński na łamach "Gazety Wyborczej": "Podkreśla, że w 1980 r. wstąpił do „Solidarności” i był zastępcą rzecznika Zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej. Nie wspomina, że według danych z Archiwum Państwowego Jacek Saryusz-Wolski wstąpił do PZPR 22 września 1980 roku, a wystąpił z niej 25 stycznia 1982 roku." Czytaj więcej

Paweł Wroński na łamach "Gazety Wyborczej" odkrył mroczną kartę z przeszłości Saryusza-Wolskiego. Chodzi o wstąpienie w 1980 roku do PZPR. – Jeżeli chodzi o poglądy polityczne, to pan Jacek Saryusz-Wolski przeszedł sporą metamorfozę. Należał do PZPR, po 1989 roku zaczął pracować w biurze zajmującym się integracją europejską – słyszymy od jednego z byłych europosłów. Tę informację potwierdza także Róża Thun: – Jak się dowiedziałam, że pan Saryusz-Wolski w 1980 roku wstąpił do PZPR, to mnie już nic nie zdziwi i nie uwierzę w nic, co mówi – zarzeka się europosłanka PO.
Róża Thun
europosłanka Platformy Obywatelskiej

Nie chodzi o to, że potępiam wstępowanie do PZPR, bo różni ludzie tam byli. Ale, po pierwsze: w 1980 roku nikt się nie zapisywał do PZPR, po drugie pan Saryusz-Wolski taki antykomunista i prawicowiec... On daje tak fałszywy obraz samego siebie. On ma jakąś podwójną osobowość. Nic mnie już teraz nie zdziwi.

Od 2004 roku w każdych wyborach pewnie zdobywał mandat europarlamentarzysty z listy Platformy Obywatelskiej. Za pierwszym razem otrzymał najlepszy wynik w okręgu łódzkim, skąd pochodzi (66 589 głosów). Jego kariera potoczyła się szybko: był wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego z ramienia EPL-ED, wiceprzewodniczącym zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej. W 2007 roku doszło do roszad w Parlamencie Europejskim, a Saryusz-Wolski stracił posadę wiceprzewodniczącego Parlamentu i ubiegał się o stanowisko przewodniczącego komisji spraw zagranicznych. Udało mu się, ale Janusz Lewandowski stracił funkcję szefa komisji finansów. – To był dzwonek alarmowy, którego nie chciał przyjąć Donald Tusk. Było widać, że Saryusz-Wolski jest w stanie dla swojej ambicji poświęcić interes Polski – ocenia jeden z polityków.
Róża Thun
europosłanka Platformy Obywatelskiej

Straciliśmy komisję budżetową. Wtedy szykował się budżet siedmioletni, który dla Polski miał kluczowe znaczenie. Jak wiadomo, Lewandowski jest od tego specjalistą. A komisja spraw zagranicznych w Parlamencie Europejskim nie jest legislacyjna. Dla Polski wtedy kluczowy był budżet. Nie rozumiem, dlaczego oddaliśmy komisję budżetu za komisję spraw zagranicznych. Polacy pozbyli się komisji budżetowej, żeby Saryusz-Wolski mógł dostać komisję spraw zagranicznych.


Oddalenie
– Jego stopniowe oddalanie się od Platformy Obywatelskiej zaczęło się, gdy został odwołany z funkcji szefa delegacji PO do Parlamentu Europejskiego. Nie zawdzięczał tego swoim poglądom, ale praktyce politycznej. Skłócił się ze wszystkimi istotnymi szefami delegacji – opowiada były europoseł. Jego związki z partią nieco się rozluźniły, ale w 2014 po raz trzeci wybrano go na posła do Parlamentu Europejskiego. Na początku 2016 roku szefem delegacji PO w Parlamencie Europejskim został Janusz Lewandowski. – Jacek Saryusz-Wolski zrozumiał, że jego wpływ na PO i możliwości uprawiania polityki jako szefa PO w Parlamencie, osłabł. To był moment, który z pewnością wykorzystał PiS. Zagrał na jego charakterze, na jego ambicjach – ocenia polityk PO.
Róża Thun
europosłanka Platformy Obywatelskiej

Bardzo dobrze zna mechanizmy, wie jak działają instytucje, tylko że on nie rozumie pojęcia wspólnoty. To nie jest polityk unijny. Już od dawna to widzę.

Już wcześniej Saryuszowi-Wolskiemu nie było po drodze z Platformą. Najlepiej świadczą o tym jego wypowiedzi i wpisy na Twitterze, np. w sprawie zakupu francuskich Caracali. "Chwalił go portal Wpolityce. pl braci Karnowskich m.in za zgodne z rządem PiS stanowisko w sprawie przetargu na Caracale i za to, że jako jedyny z brukselskich polityków Platformy nie zagłosował za przyjęciem rezolucji piętnującej poczynania rządu w Polsce" – pisał Jarosław Karpiński na łamach naTemat. Poza tym, w kwietniu 2016 roku był jedynym europarlamentarzystą z PO nieobecnym podczas głosowania nad rezolucją wzywającą polskie władze do wprowadzenia zaleceń Komisji Weneckiej. – Ewidentnym sprawdzianem dla Saryusza-Wolskiego było głosowanie nad rezolucjami – zauważa Róża Thun. I podkreśla, że zachowanie Wolskiego od dawna nie było po linii Platformy. – Jeżeli ktoś słyszał jego wypowiedzi na temat polityki migracyjnej i uchodźców, to już wtedy można było usłyszeć, że mówi kompletnie jak narodowcy – zaznacza europosłanka.

Niewiadoma

Jaka polityczna przyszłość czeka Jacka Saryusza-Wolskiego? Na razie nikt z Prawa i Sprawiedliwości ani żadnej innej partii na poważnie nie potraktował jego tweeta o ewentualnej kandydaturze w wyborach prezydenckich w 2020 roku. – On ośmieszył PiS. Mnie się wydaje, że prezes Jarosław Kaczyński może być na niego wściekły, bo niczego dla nich nie załatwia – uważa Róża Thun.
Dla jej kolegów z PO jedno jest pewne: – On jest typem polityka stworzonym do prowadzenia działalności propaństwowej. Natomiast – według mnie – nie bardzo potrafi poruszać się wśród meandrów polityki partyjnej, gdzie różnego rodzaju knucia, frakcje biorą górę – mówi nam jeden z nich. Wtóruje mu także inny poseł PO, który Jacka Saryusza-Wolskiego nie widzi nigdzie poza Parlamentem Europejskim. – On nie potrafi w polityce robić niczego innego. A stosuje taktykę, która zakłada, że plucie na PO i polityków unijnych jest najlepszym sposobem budowy autorytetu w obozie władzy – podkreśla jeden z naszych rozmówców.
Jego zdaniem Saryusz-Wolski będzie robił wszystko, by być czołowym europosłem. – A PiS, zapewne na złość PO, a także po to, by mieć zaprawionego w bojach i coraz bardziej brutalizującego się polityka, przyjmie go. A to wyborczo będzie odpowiadało jego rozumieniu korzyści – rozwija były europoseł.

Z Jackiem Saryuszem-Wolskim nie udało nam się wczoraj skontaktować.