Ma zagorzałych wyznawców i równie zagorzałych przeciwników. Ci pierwsi powiedzą, że przecież Magda Gessler pomaga ludziom, podnosząc z upadku ich restauracje. Ci drudzy wytkną jej, że wobec bohaterów "Kuchennych Rewolucji" nieraz jest zbyt brutalna a różne jej decyzje okazały się nietrafne. I... jedni i drudzy będą mieli rację.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Absolutne szaleństwo zapanowało po odcinku "Kuchennych rewolucji" nagranym w Szklarskiej Porębie. Bo i sama Magda Gessler wpadła w szał, testując potrawy w byłej już restauracji "Kanion". – To największe gówno, jakie w życiu widziałam – w ten sposób restauratorka oceniła jedno z dzieł szefa kuchni. – Myślą, że wodę z kitem można sprzedać za duże pieniądze. To jest kit! – emocjonowała się Magda Gessler, próbując serwowanej tam zupy pomidorowej. "Rewolucja" jednak uznana została za udaną – nazwę restauracji zmieniono na "Bistro Sztufada", a kucharz stanął na wysokości zadania.
Nikt jednak nie spodziewał się tego, co stało się w Szklarskiej Porębie dzień po emisji odcinka "Rewolucji". – To przerasta nasze wyobrażenie. Takie tłumy! – mówił nam właściciel lokalu, pan Marek, tuż po tym, jak jego restaurację pokazano w telewizji. W piątkowe popołudnie zajęte były wszystkie stoliki, na zewnątrz ustawiła się potężna kolejka, a w kuchni zaczęło brakować wołowej polędwicy, z której robi się sztandarowe danie Magdy Gessler w tym lokalu, czyli sztufadę.
Taki tłum dzień po tym, jak w TVN pokazano restaurację, to w sumie nic zaskakującego. Tym bardziej, że jeszcze przed emisją telewizja narobiła sporego szumu zapowiadając program ze Szklarskiej. Atmosferę podgrzewano, prezentując parę mocnych cytatów, jakie padły na nagraniu. Ale czy takie zainteresowanie restauracją uda się utrzymać w dalszej perspektywie?
Postanowiliśmy sprawdzić, jak radzą sobie restauracje, które uczestniczyły w "Kuchennych rewolucjach" dokładnie rok temu, w 14. sezonie tego programu – oto 5 lokali, które zostały zaprezentowane w TVN w listopadzie i grudniu 2016 r.
Odcinek 15. Malbork – "Bistro na fali"
Czy jest lepiej niż było? Prostego porównania nie ma, szczególnie teraz jesienią. Jak wyjaśnia właściciel, pan Krzysztof, wcześniej jego "Karczma Zamczysko" funkcjonowała tylko w sezonie letnim. Dopiero po wizycie Magdy Gessler i przemianowaniu lokalu w "Bistro na fali" jest to restauracja całoroczna. – Moja sytuacja jest o tyle specyficzna, że nie mam porównania do innych sezonów. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że zainteresowanie gości wzrosło wraz z emisją odcinka z nami w "Rewolucjach" – wyjaśnia właściciel w rozmowie z naTemat.
Jasne, że magia telewizji robi swoje. – Reklama restauracji w programie, który cieszy się ogromną popularnością, bez wątpienia ma wpływ na liczbę klientów. Ale nie tylko – mówi pan Krzysztof, tłumacząc, że chodzi mu o jakość potraw. – Zdaję sobie sprawę, że muszę utrzymać ten poziom, jaki nam ustawiła pani Magda. Jeśli tylko ktoś spróbuje na czymś oszczędzić, to klienci to wychwycą – wyjaśnia. Restaurator z Malborka mówi, że rozmawiał z wieloma osobami, które zdecydowały się na udział w "Rewolucjach" we wcześniejszych sezonach. Z ich obserwacji wynika, że większe zainteresowanie klientów lokalem, który poleciła Magda Gessler, utrzymuje się mniej więcej przez trzy lata.
Odcinek 14. Chlastawa – "Gość w dom"
– Magda Gessler jest trochę jak disco polo. Niby każdy mówi, że nie lubi, a jak przyjdzie co do czego, to każdy przy tej muzyce tańczy. I z nią jest podobnie: wiele osób twierdzi, że Gessler nie zna się na kuchni, ale co do czego - wszyscy jej program oglądają, wszyscy potem próbują proponowanych przez nią potraw i wszyscy potem mówią, że im to smakuje – tak tłumaczy mi pani Teresa z restauracji "Gość w dom" z Chlastawy niedaleko Zbąszynka.
Gdy rok temu jej lokal brał udział w "Rewolucjach", na przyjazd Gessler przygotowano specjalne menu, co tylko rozsierdziło restauratorkę. – Eee, nie, u nas aż tak ostro nie było – macha ręką pani Teresa i przyznaje, że warto było posłuchać wszystkich rad.
– Wiadomo, że to nie jest taki boom jak na początku, ale jest o wiele lepiej niż było. Mamy stałych klientów, którzy do nas chętnie wracają, mamy też takich, którzy odwiedzają nas tylko dlatego, że jeżdżą śladami "Kuchennych rewolucji" – wyjaśnia właścicielka. Na krótkie pytanie, czy opłacało się zaprosić Magdę Gessler, pada krótka odpowiedź: "bardzo". Pani Teresa dementuje przy tym krążącą plotkę, że restauratorzy muszą płacić za przyjazd ekipy z TVN.
Odcinek 13. Bąków – "Pyszna Stajenka"
Gdy była to "Chata po zbóju", bywało, że przez tydzień obsługiwano 3 stoliki! Dziś to już zdecydowanie przeszłość.
– Od razu po emisji odcinka z naszej restauracji zainteresowanie klientów było bardzo duże. Teraz już tak duże nie jest, ale na brak klientów nie narzekamy – usłyszałem od pracownicy "Pysznej Stajenki", restauracji z Bąkowa między Skoczowem a Żorami. Menu, które zostało opracowane przez Magdę Gessler, nadal jest serwowane, goście najchętniej zamawiają właśnie to – i sobie chwalą.
Odcinek 12. Czeladź – "Cała wstecz"
A tu sukcesu brak. I od początku szło jakoś opornie. Wokół odcinka "Rewolucji" nagrywanego w Czeladzi zamieszanie zrobiło się jeszcze przed emisją, bo już w zwiastunach pokazano, jak Magda Gessler radzi właścicielowi lokalu, by stare rupiecie spalił w ognisku.
– Wzięłabym zrobiła duże ognisko i spaliła w pi*du to wszystko. Wywózka kosztuje, a spalenie nie kosztuje nic – poradziła i po chwili na ekranie buchnęły płomienie. Alarm podnieśli ekolodzy, bo przecież palenie śmieci to jedna z istotniejszych przyczyn powstawania smogu. Lokalni zieloni zgłosili sprawę Straży Miejskiej. Efekt był taki, że właściciele lokalu mieli przez Magdę Gessler poważne kłopoty – musieli nawet stanąć przed sądem. Wyrok dostali symboliczny – po 30 zł grzywny.
Może to dlatego się nie udało? "Cała wstecz" już nie jest "Całą wstecz" (wiele osób od razu komentowało, że zaproponowana przez Gessler nazwa, jak na lokal, w którym serwuje się jedzenie, kojarzy się niezbyt dobrze) – właściciele powrócili do starej nazwy "Pub Tawerna", w menu nie ma już śladu po potrawach, które zostały opracowane przez Magdę Gessler.
Odcinek 11. Łodygowice – "Twoja kolejka"
– Bardzo, bardzo ładnie zrobiona karta – pochwaliła sama Magda Gessler w programie "Kuchenne rewolucje. Powroty". To już trzeci sezon programu, w którym jeden z finalistów "Master Chefa" Charles Daigneault odwiedza wybrane restauracje, które niegdyś uczestniczyły w "Rewolucjach". Na miejscu ocenia smak potraw a nagrany materiał pokazuje najbardziej znanej restauratorce w kraju.
Restauracja "Garnuszek" w Łodygowicach (pomiędzy Bielsko - Białą a Żywcem) przed wizytą Magdy Gessler nie czarowała ani wystrojem, ani tym, co serwowano. "Garnuszek" przemianowano na "Twoją kolejkę" ze względu na sąsiedztwo torów kolejowych, wnętrze zmieniono tak, że klienci mogą się poczuć jak w pociągu, a kelnerzy wyglądają niczym konduktorzy. No i zrobiło się smacznie.
"Kluski śląskie fantastyczne" – pochwaliła Gessler. Ale o tę niby-śląskość w internecie przetoczyła się niemała wojna. Restauratorka bowiem oczekiwała śląskich potraw w łodygowickim lokalu, choć przecież te rejony to nie jest Śląsk. Województwo śląskie – owszem. Ale Śląsk – nie.
"Łodygowice to Małopolska, Żywiecczyzna a nie Śląsk! To, że województwo ma bezpodstawną nazwę, nie czyni z nas Ślązaków a z naszego regionu Śląska! A gdyby nazwa tego województwa brzmiała 'katowickie' to nazywałaby nas pani 'Katowiczanami'? Nazywanie nas Ślązakami, przy tak silnej kulturze górali żywieckich, stanowiącej kluczową część kultury i tradycji Małopolski, to brak elementarnej wiedzy. Przykro, że Pani weszła w tą medialną ignorancję i powtarza zakłamany śląski przekaz" – grzmiał jeden z internautów.
Ale sami właściciele "Twojej kolejki" do Magdy Gessler o nic żalu nie mają. – Tego się nie da opisać. Kto tego nie przeżył, ten nie ma zielonego pojęcia – opowiadali w "Powrotach" Paulina i Andrzej pytani o pierwsze dni po emisji "Rewolucji" z ich udziałem. Oczywiście – dziś takich tłumów już nie ma, ale bez wątpienia sukces jest. – Pełen szacunek dla pani Magdy za to, trzeba jej oddać nisko hołd – podkreślili.
"Śledzę Magdę Gessler"
"Kuchenne rewolucje. Powroty" to niejako odpowiedź Magdy Gessler na to, co przed laty robił Bartek Cebeńko, który na YouTube.com prowadził kanał "Śledzę Magdę Gessler". Dziś jest dziennikarzem motoryzacyjnym Superstacji i nie miałby już czasu na to przedsięwzięcie. Ale w internecie zrealizowane nagrania pozostały. – Śledząc Magdę Gessler odwiedziłem wiele naprawdę fajnych restauracji, które przez lata trzymają poziom. Niektórzy właściciele przyznawali, że sami zaskoczeni sukcesem po wizycie "Rewolucji" nie zmieniają nic - ani w wystroju, ani w menu – tłumaczy dziennikarz.
Wniosek z tego płynie prosty – kto posłuchał rad Magdy Gessler, ten raczej odniósł sukces. Kto wolał robić po swojemu, ten zazwyczaj zaliczał porażkę. A kto po latach nie umie utrzymać poziomu, przed tym Magda Gessler będzie oficjalnie ostrzegać.
Reklama.
Udostępnij: 4
Bartek Cebeńko
dziennikarz Superstacji,
Dla właściciela restauracji nie ma nic cenniejszego niż odcinek "Kuchennych rewolucji" w prime timie z pozytywną recenzją "Gesslerki". Bywało, że po odcinku programu ustawiały się kolejki na pół kilometra. O taką pozytywną recenzję warto walczyć. Oni wiedzą kiedy Magda Gessler wróci. I powiem tak – ci, którzy na jej powrót nie dali ciała, dziś jeżdżą supermercedesami i mają superchaty. Wiem, bo widziałem.