Po cichu, Prawo i Sprawiedliwość przepycha przez Sejm nowe przepisy dotyczące dostępu do broni.
Po cichu, Prawo i Sprawiedliwość przepycha przez Sejm nowe przepisy dotyczące dostępu do broni. Fot. Marcin Wołoszak/Agencja Gazeta
Reklama.
Projekt, który kilka miesięcy temu przedstawili posłowie Kukiz'15, został skrytykowany nie tylko przez opozycję i ekspertów ds. bezpieczeństwa, ale także przez samego lidera tego ugrupowania Pawła Kukiza. Jednak temat liberalizacji przepisów powrócił, a to za sprawą posłanki PiS i miłośniczki broni Anny Marii Siarkowskiej. Według projektu o posiadanie broni automatycznej, która jest szczególnie niebezpieczna i dzisiaj w zasadzie w Polsce niedostępna, będą mogły starać stowarzyszenia strzeleckie i proobronne, które będą mieć porozumienie z Ministerstwem Obrony Narodowej i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Taką broń będą mogli posiadać także przedsiębiorcy z koncesją na ochronę osób i mienia oraz organizatorzy kursów dla pracowników ochrony.
Ten zapis nie podoba się nawet Bartoszowi Jóźwiakowi, autorowi poprzednio zaproponowanych rozwiązań. – Nie wiem, czy państwo zdają sobie sprawę, że wprowadzają do cywilnego obrotu broń maszynową. To próba obejścia dyrektywy unijnej, na co wskazuje Biuro Analiz Sejmowych – mówił podczas posiedzenia komisji zajmującej się zaopiniowaniem propozycji posłanki PiS. – Będzie można przyjść np. na Marsz Niepodległości z pistoletem w kieszeni – grzmieli posłowie opozycji.
Na niebezpieczeństwo zwracają uwagę także eksperci zajmujący się bezpieczeństwem. Tłumaczą, że aby zdobyć taką broń, będzie wystarczyło założyć fikcyjne stowarzyszenie do nadawania certyfikatów, bez przekazania niezbędnej wiedzy. Poważne wątpliwości wzbudzają także porozumienia z MON – może to prowadzić do rozdawania broni według partyjnych upodobań. Projekt, który trafił już do drugiego czytania, nie był konsultowany z policją.