
Świąteczne nabożeństwa to bardzo dobry czas na zabranie przez Kościół Katolicki głosu w najważniejszych sprawach. Z jednej strony Episkopatu dało się usłyszeć pochwały dla Prawa i Sprawiedliwości za postawę wobec Unii Europejkiej i swoich reform, z drugiej powrócił temat przyjmownia uchodźców i napędzania wobec nich strachu przez polityków.
REKLAMA
- W podejmowaniu problemu uchodźców i ubiegających się o azyl najważniejszym punktem odniesienia nie może być bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek – mówił podczas Mszy Pasterskiej przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. To kolejny głos płynący z polskiego Kościoła, który zwraca uwagę na ten problem i na postawę polskiego rządu, która nie ma wiele wspólnego z głosem hierarchów.
W swoim kazaniu przewodniczący KEP prawie całkowicie zignorował argument o bezpieczeństwie narodowym, który jest koronnym orężem polityków Prawa i Sprawiedliwości w konflikcie o nieprzyjmowanie przez nasz kraj uchodźców i regularne odmawianie uczestnictwa w ich relokacji z obozów w Grecji i we Włoszech. Według rządzących polityków, to właśnie bezpieczeństwo polskich obywateli jest powodem, dla którego odmawiamy pomocy w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego na południowych nobrzeżach kontynentu. Kazanie abp Gądeckiego to kolejny przypadek, w którym głos Kościoła i władzy w temacie uciekinierów z Bliskiego Wschodu kompletnie się rozmija.
Przypomnijmy, prawie od początku kryzysu migracyjnego, papież Franciszek zwracał uwagę na konieczność przyjmowania uchodźców do wszystkich krajów europejskich i solidarność wobec jednego z największych wyzwań stojących przed Europą. Większość polskich hierarchów używa tej samej retoryki, choć jak pokazuje wczorajszy przykład kazania wygłoszonego przez abp Sławoja Leszka Głódźa, nie zawsze polski Kościół zgadza się z Ojcem Świętym. Właśnie na tej części Kościoła opierają się rządzący politycy, którzy konsekwentnie odmawiają przyjęcia uchodźców do Polski. Jak na razie nie widać szans na zmianę postawy polskiego rządu w kwestii przyjmowani uciekinierów z Bliskiego Wschodu, pomimo wiszących nad naszym krajem (również nad Węgrami) kar za nieprzyłączenie się do europejskiego systemu relokacji.
