
Reklama.
W głosowaniu nad projektem nie wzięło udział 29 posłów Platformy oraz 10 Nowoczesnej. Zwyczajnie nie byli obecni. Na dodatek trzech posłów złamało partyjną dyscyplinę. To Joanna Fabisiak, Marek Biernacki oraz Jacek Tomczak, którzy złamali ustalenia klubowe. Mówi się, że mogą zostać usunięci z Platformy.
Co ciekawe, za skierowaniem projektu do dalszych prac głosowali nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz Krystyna Pawłowicz.
– Olbrzymia większość klubu zagłosowała zgodnie z dyscypliną. Trzy osoby się wyłamały i rzeczywiście była jakaś niewielka grupa posłów, która była na sali, ale nie wzięła udziału w tych konkretnych głosowaniach. Dla mnie jest to całkowicie niezrozumiałe, że ten projekt został odrzucony – mówił na gorąco po głosowaniu Rafał Trzaskowski z PO. Także Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej zapowiedziała, że będzie "rozmawiać" z nieobecnymi posłami.
Sprawa jest naprawdę absurdalna: za odrzuceniem projektu "Ratujmy Kobiety 2017" głosowało 202 posłów, przeciw było 194. Dalszych prac w Sejmie chciało nawet 58 posłów PiS, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, były szef MON Antoni Macierewicz czy szef MSWiA Joachim Brudziński.
Oczywiście wiadomo, że ostatecznie projekt nie miałby większej szansy na powodzenie w sejmowej komisji. Nie zmienia to jednak faktu, że opozycja ograła się sama. I może na koniec dodajmy, że oczywiście projekt zaostrzający przepisy nie przepadł. I w sumie tego można było się spodziewać. Jak pisaliśmy w naTemat, w czasie I czytania liberalnego projektu Sejm świecił pustkami.
źródło: Onet