W najgorszych snach nikt nie przewidziałby takiej sytuacji, jak ta, która wtorkowej nocy zdarzyła się w Sejmie, oraz tego, co nastąpiło później. W ciągu paru godzin znaleźliśmy się w przedziwnie nierzeczywistej rzeczywistości, odwróconej o 180 stopni, a na opozycję spadła istna lawina. Żadnej, dosłownie żadnej litości, nie znajdują dla niej jej zwolennicy. Potworny strzał w stopę zafundowali sobie tym głosowaniem polityczni przeciwnicy "dobrej zmiany". A PiS pokazał inną twarz. O co w tym chodzi? "Dom wariatów" – ktoś podsumował.
Żeby wszyscy dokładnie zrozumieli co się stało: w środę w Sejmie to posłowie PiS głosowali za dalszymi pracami nad projektem ustawy aborcyjnej #RatujmyKobiety, a część posłów opozycji... albo głosowała przeciw, albo po prostu olała głosowanie. Tak, dobrze widzicie. Witamy w polskim matrixie. Ostatecznie projekt i tak upadł, ale chodzi przecież o gest i to, jak to wygląda.
Opozycja mówi o karach dla posłów, którzy zagłosowali inaczej niż nakazywała dyscyplina partyjna, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Dziś widać, że całe rzesze Polaków im tego nie darują. Komentarze są miażdżące, nikt nie może uwierzyć, że to się stało naprawdę. "Nie do wiary! Ludzie marzną pod Sejmem, a oni wychodzą z sali przed głosowaniem", "Jak się boicie głosować to złóżcie mandaty! Wstyd i hańba!", "To są chyba żarty??" – kopniaki w stronę opozycji lecą z każdej strony.
– Zachowali się nieodpowiedzialnie. Dużo krzyczą, że są za prawami kobiet, a okazuje się, że nie są odpowiedzialni jeśli chodzi o decyzje końcowe. Taki jest wniosek – mówi naTemat poseł PiS Leszek Galemba, który był jednym ze 166 posłów tej partii, głosujących za odrzuceniem projektu. Paradoksalnie z takim wnioskiem zgadzają się jego polityczni przeciwnicy. Opozycja, która dołączyła do Czarnego Protestu, a potem chwaliła się jego sukcesem, która grzmiała, że PiS ogranicza prawa kobiet, krytykowała za aborcyjne pomysły etc., podpadła na całego. Choć nawaliło "tylko" 39 posłów, a ich koledzy też są zawiedzeni.
"Nie potraficie zmobilizować swoich posłów"
Ludzie wytykają im nieudolność, brak szacunku, nieodpowiedzialność, oszustwo, tchórzostwo, bezużyteczność, wyrzucenie do kosza tysiąca godzin pracy kobiet-aktywistek. Nie sposób wszystkiego zacytować, tyle tego jest. "To jest niemożliwe. Jak można być tak nieudolnym? Czy wy cokolwiek potraficie przypilnować?", "Nic nie potraficie dobrze robić" – nic tak nie grzeje dziś internautów, jak właśnie to.
W sieci mnóstwo jest gróźb, że więcej na nich nie zagłosują. "Jeżeli w tak fundamentalnej sprawie, nie potraficie zmobilizować swoich posłów, by wypełnili swój OBOWIĄZEK, to nie zasługujecie na mój głos w wyborach" – to tylko jeden z tweetów, a podobnych ich dużo, dużo więcej...
"To był pokaz hipokryzji w Sejmie"
Totalne zlekceważenie przez 39 posłów głosowania w Sejmie tak wstrząsnęło narodem, że każde tłumaczenia posłów wydają się teraz niejakie i żałosne, a na pewno spotykają się z niedowierzaniem. Poseł Arkadiusz Myrcha wręcz krzyczy na Twitterze, że nie było go w Sejmie z przyczyn zdrowotnych. Tweeta opatrzył wykrzyknikami, pisze dużymi literami, że nie było go ani na komisjach, ani na głosowaniach. A i tak, internauci się nad nim pastwią.
Podobnie żywiołowe reakcje znajdziemy pod wpisami innych posłów, również takich, którzy byli w Sejmie, głosowali i czują się zawiedzeni postawą kolegów. Joanna Mucha może przeczytać na przykład, że takiego pokazu hipokryzji w Sejmie dawno nie było. Joanna Scheuring-Wielgus, która otwarcie pisze, że jest rozczarowana, "i to delikatnie powiedziane": "I jak Pani Joanno my mamy Wam zaufać, skoro Wy nie możecie wymóc od własnych kolegów dyscypliny lub spójności poglądu"...Itp. Itd. Tłumaczenia i zapowiedź kar, przynajmniej dziś to widać wyraźnie, na niewiele się zdają.
Jakby wszystko totalnie się pomieszało, choć dobrze wiadomo, że przekazanie projektu do komisji nie oznacza poparcia dla tego projektu. "Ciekawe czasy" – ironicznie zauważa Roman Giertych.
Już pojawiają się pytania, co PiS chce ugrać, niemożliwe przecież, by głosował "za" czymś, co wcześniej popierała opozycja... I spekulacje, co to wszystko może oznaczać. "Chcą oskubać PO z lewicowego elektoratu" – wnioskują niektórzy.
Publicystka Eliza Olczyk w TOK FM: – PiS zawsze przed wyborami przechodzi do centrum.
Czyżby głosowanie "za" to ukłon do wyborców centrowych? – Na pewno zgadzam się z tym komentarzem, ale każdy z nas podchodzi do tego według własnego sumienia. W takich sprawach nie ma dyscypliny partyjnej. Każdy głosuje według własnego sumienia – odpowiada nam poseł Galemba.
Jakby nie było projekt przepadł, niesmak pozostał i nic tego nie zmieni. A wizerunkowo dla opozycji wyszło fatalnie.