Rafatus to okryty niesławą patostreamer, który, jak sam mówił, sięgnął dna. W konsekwencji został skazany na prace społeczne, trafił na odwyk, stracił szacunek w oczach wielu ludzi. Zapewnił mnie w rozmowie, że nie powróci do dawnego stylu życia. Czy faktycznie tak jest? No, nie do końca.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Piszę ten artykuł jako epilog do wywiadu z "nawróconym" Rafatusem, który wywołał kontrowersje wśród internetowej społeczności. Zarzucano mi w komentarzach i mailach, że promuję patologię. Tymczasem moim celem było właśnie przed nią przestrzec.
Po co zrobiłem wywiad z Rafatusem? By pokazać nastolatkom (bo to głównie oni stanowią widownię), że bycie patostremerem tylko wydaje się "pracą" marzeń. Mój rozmówca opowiedział o mrocznej stronie takie formy zarabiania i zdobywania fejmu w sieci - problemach z prawem i bandziorami, myślami samobójczymi, uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, kłopotami w znalezieniu normalnej pracy.
Działałem w uzasadnionym interesie społecznym, bo patologiczne treści nie są niszą, lecz śledzą je dziesiątki tysięcy internautów. Nie wszyscy do końca zrozumieli przesłanie tego wywiadu. Na Wykopie nazwano mnie pejoratywnie "dziennikarzyną", a mój tekst "zamiast dawać dobry przykład zagubionym ludziom, stanowi parodię rzetelności i literatury faktu oraz daje znać każdemu patostreamerowi, że media można wykorzystywać zupełnie łatwo jak naiwnych donejtorów".
To zabawne, bo akurat ta popularna platforma w dużej mierze przyczyniła się do rozpromowania patostreamingu w Polsce. Na stronę główną często trafiały shoty (krótkie fragmenty streamów) z pionierem tego zjawiska - Danielem Magicalem, czy właśnie Rafatusem, a teraz część wykopowiczów uważa się za obrońców moralności.
Rafatus dalej pije na streamach...
Nie jestem na bieżąco z polską sceną patostreamingu, nie czekam z wypiekami na kolejne transmisje popularnych patostreamerów, oglądam je tylko wtedy, gdy dochodzą do mnie słuchy o niepokojących zjawiskach. Sprawdziłem więc, co robi teraz Rafatus i się srogo zawiodłem, a wyzywającym mnie wykopowiczom muszę przyznać po części rację.
Kiedy pytałem patostreamera w sierpniu, jaką daje gwarancję, że się nie złamie, odpowiedział: "Obiecywałem to mamie, znajomym, którzy się jeszcze ode mnie nie odwrócili, a także w sądzie i na odwyku, że jeśli teraz już to spierd*le, to ja sam z tej ziemi odejdę. Jeśli znów popłynę z jakimś k*restwem, to stanę na tle błękitnego nieba i wiadomo co zrobię". Tymczasem w ostatnim czasie dostajemy powtórkę z rozrywki.
Na jednym filmiku słyszymy jak nie przebiera w słowach rozmawiając z byłą partnerką Marleną - poszło o to, że podała jego numer telefonu w internecie. Był wściekły, ale to jednak nie tłumaczy go z publicznego wyzywania jej od "szmat", "suk", "k*rew", "j*banych psychopatek" i grożenia, że "powinienem ci ten łeb upierd*lić siekierą".
Na drugim nagraniu widzimy jak mocno wcięty sączy piwo i stara się rapować do piosenki w tle. Tak więc odwyk i terapia raczej poszły na marne, a kilkumiesięczna abstynencja to przeszłość. Nie zmienia to faktu, że internauci dalej go chcą oglądać i sowicie nagradzać - na poniższym streamie z rapem wpłacono mu ponad 1000 zł. "Powraca król patologii" – czytamy w komentarzu.
...i uważa, że już nie tworzy patologicznych treści
Zadzwoniłem do niego z oburzeniem, że dlaczego wrócił do patostreamów. – Ja patostreamów nie robię. Przecież nie odwalam tak jak kiedyś z Marleną. Nie rozumiem, o co w ogóle chodzi ludziom na Wykopie – mówi Rafatus. Kiedy mu przypomniałem o wspomnianym filmiku z kłótnią z Marleną przyznał, że "trochę mnie poniosło" i będzie dążył do usunięcia tych shotów.
– Czy patostreamem jest to, że siedzę sobie przed komputerem i rozmawiam z ludźmi? Mam włączone ograniczenie wiekowe +18 i ogląda mnie 200 osób. Niektórzy cisną mi nawet, że się nie uchlewam jak kiedyś. Ludzi boli, że dorobię sobie 1200 złotych? Że piwko sobie strzelę? Mam się wyłączyć zupełnie od internetu? Niech się zajmą sobą – grzmi mój rozmówca.
Dodał, że wyjechał do Niemiec, ma dziewczynę i normalnie pracuje. Jego kurator napisała do sądu pisma o umorzenie pozostałych mu godzin prac społecznych, właśnie ze względu na to, że jest za granicą. Na pytanie o to, dlaczego powrócił do nałogów odpowiedział, że "to moja sprawa" i "życie takie jest".
Mam nauczkę na przyszłość, by skandaliczne zachowania piętnować od razu, ale z ogłoszeniami wielkich przemian patostreamerów poczekać kilka lat, a nie miesięcy. Smutny morał z tej historii jest taki, że wcale nie tak łatwo wyjść z tej branży wątpliwej rozrywki. Nikt też będzie w stanie zacząć nowego życia z czystą kartą. Do tej pory nie udało się to żadnemu "królowi" polskiego patostreamingu. Mało tego, Daniel Magical teraz trafi na rok do więzienia, bo nie dostosował się do zakazów i sąd "odwiesił" mu wyrok.