
Kolejny przykład na to, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zamiast łączyć, dzieli Polaków. Wyciąga także na wierzch najbardziej negatywne emocje, nawet u księży. Tym razem pytanie jednego z kapłanów skierowane do wolontariuszki przekracza granicę akceptowalnej krytyki. A już na pewno oczekiwanej postawy duchownego.
Sprawę nagłośniła pani Urszula, która wraz z ojcem 20-letniej Klaudii z zespołem Downa także zbierała do datki na rzecz WOŚP. – Jestem w ciężkim szoku. Czy tak powinien powiedzieć ksiądz katecheta? Lepiej by nic nie odpowiedział. Wstyd. Gdzie chrześcijaństwo, szacunek do bliźniego? W jakim ja kraju żyję?” – czytamy fragment wpisu, który umieściła na Facebooku. Jak się okazało, kapłan jest również katechetą w pobliskiej szkole. – Ksiądz, który kształtuje młodzież, bo przecież uczy w szkole, powinien się odpowiednio zachowywać. Przecież nikt go nie zmuszał do wrzucenia pieniędzy do puszki – mówi w rozmowie z "GW" autorka wpisu. – Naprawdę, nie mogłam uwierzyć w tak aroganckie i bezczelne zachowanie z jego strony, że jak tylko wróciłam do domu, postanowiłam to opisać. Uważam, że takie sprawy trzeba nagłaśniać – dodaje kobieta.
Dyrektor powinien sprawę z księdzem wyjaśnić. Jeśli jest katechetą w szkole, to nieważne, czy przebywa na jej terenie, czy na terenie miasta zawsze, powinien zachowywać się właściwie. Teraz bardzo dużo mówi się o wolontariacie, zachęca uczniów do zakładania takich kół, dlatego jeśli dzieci organizują zbiórkę, czy to na WOŚP, czy zbiórkę żywności w sklepie dla biednych, to zawsze jest działalnością pozytywną i nawet z tego powodu nie można nikogo krytykować.
