
Niektórzy wietrzą spisek w tym, że "Czarna Pantera" zbiera same pozytywne opinie. To nie kwestia politycznej poprawności: jest naprawdę dobra. I jak przy kolejnej adaptacji komiksu Marvela, nazywana jest "najlepszym filmem Marvela". Czy nowa produkcja Disneya rzeczywiście jest tak rewelacyjna? Na pewno jest inna.
Największy atut "Czarnej Pantery" to umiejscowienie większości scen w Afryce. Wreszcie możemy, choć nie dosłownie, odetchnąć świeżym powietrzem z pustyni i puszczy, a nie przenosimy po raz n-ty do zurbanizowanych Stanów Zjednoczonych. USA jest już passé, bo było tłem do zbyt dużej liczby filmów z superherosami. Zresztą twórcy już chyba sami są zmęczeni Ameryką, bo ostatnio coraz częściej opuszczamy jej granice i przenosimy się do mitycznego Asgardu ("Thor") czy w odległe zakątki kosmosu ("Strażnicy galaktyki").
Tytułowa "Czarna Pantera" to moc, którą zdobywają królowie Wakandy. Teraz przyszła kolej na T'Challę (Chadwick Boseman), ale zgodnie z kolejnym nowym trendem w kinie superbohaterskim: nie śledzimy genezy herosa i tego jak stawia pierwsze kroki z nowymi umiejętnościami, ale od razu trafiamy w wir akcji. Musi dorwać złodziei vibranium - na czele bandy staje Ullyses Klaw grany przez genialnego Andy'ego Serkisa, którego w końcu widzimy nie jako epizod lub pod postacią Golluma, Snoke'a czy Ceasera, ale jako pełnoprawną postać szalonego zabijaki.
"Czarna Pantera" to film bardziej dojrzały od ostatnich produkcji z uniwersum Marvela. Owszem, są też dowcipne momenty, ale jednak dominuje poważny ton. Nieraz stawiane są tu pytania o to, co jest ważniejsze: lojalność wobec ojczyzny czy rodziny? Czy narazić bezpieczeństwo własnego kraju, by pomóc innym? Pojawia się też wątek uchodźców - pokazany jest... w drugą stronę: czyli czy Wakanda powinna pomagać swoim siostrom i braciom na całym świecie? Kwestia uciśnienia Afroamerykanów też jest rzecz jasna poruszona. Pewnie wielu widzów zniechęci, ale szczerze powiedziawszy: to nie powinno razić, bo nie jest dodane na siłę, a zręcznie wkomponowane w mitologię Czarnej Pantery. To współczesne, narastające światowe problemy, które ukazane są w ciekawy sposób i nadają kolorytu kinowemu widowisku.
