W poniedziałkowe popołudnie w Pjongczangu odbyły się zawody olimpijskie w skokach narciarskich kobiet na normalnej skoczni. Niestety w konkursie o drogocenny medal zabrakło reprezentantek Polski. Ekspert Eurosportu, Jakub Kot, nie szczędził słów krytyki wymierzonych w same zawodniczki oraz w Polski Związek Narciarski.
Konkurs olimpijski na normalnej skoczni w Pjongczangu należał do Norweżki - Maren Lunby, która skokiem na 110 metr w finałowej serii zdeklasowała swoje rywalki. Srebro przypadło w udziale Niemce, Katharinie Althaus, natomiast brązem musiała zadowolić się jedna z najbardziej uznanych zawodniczek świata - Sara Takanashi. Niestety w zawodach zabrakło Polek, co bardzo mocno skrytykował były reprezentant kadry narodowej w skokach narciarskich, a w ostatnich sezonach ekspert Eurosportu - Jakub Kot.
– W czym jest problem? – pytał retorycznie młodszy z braci Kotów. – Zawodniczek jest 5, czy 6 - nie ma z kogo wybierać. Te dziewczyny dochodzą do kadry… ja nie mówię, że one siadają na laurach, tylko że nie ma tej wzajemnej rywalizacji. Nikt nie prze od dołu. Niestety, lepiej skakały w klubach, a teraz w kadrze nie widać żadnych postępów. One się roztyły - trzeba to powiedzieć. (…) Szkoda, że tych dziewczyn tu nie ma [w Pjongczangu], choć pewnie gdyby były, to też nic by nie zdobyły – opowiadał.
Dostało się również Polskiemu Związkowi Narciarskiemu, który w opinii Kota w ogóle nie dba o jakość polskich ośrodków treningowych.
– Ile jest ośrodków w Polsce? Jak myślicie? – pytał ekspertów ze studia.
– Mówię, że 4-5 – odpowiedział dziennikarz Eurosportu.
– Półtora! – rzucił w odpowiedzi Jakub Kot. – Dlaczego taka liczba? Szczyrk jako całość i Zakopane jako pół. Co z tego, że mamy Wielką Krokiew, przecież dziewczyny i tak tam nie trenują. A szkoleniowy kompleks średnich skoczni? Tam nie trenują, bo skocznie są stare, a dodatkowo nie ma wyciągów. Krystian Długopolski, który odpowiada za dziewczyny zakopiańskie, jeździ z zawodniczkami do Szczyrku. Szczyrk jest super, ale Zakopane? Kto w narciarskich butach będzie się wspinał na te stare i zaniedbane skocznie? Widzieliśmy wcześniej, że te dziewczyny będą skakać, dlaczego zatem Związek tak późno reaguje? – pytał Kot.
W dalszej części wypowiedzi Jakub Kot mocno fatalistycznie opisywał teraźniejszą sytuację w kobiecych skokach narciarskich w Polsce. – Świat nam już odleciał, dosłownie i w przenośni. Trudno będzie temu dorównać – prognozował.
Jako jeden z głównych problemów dziewczyn wskazał problemy z wagą. Nie przebierając w słowach nazywał niektóre zawodniczki "bombkami". – Potrzebujemy zmian systemowych. Nie możemy być znowu sto lat za Murzynami – konkludował ekspert Eurosportu.
Wygląda na to, że na Małysza, czy Stocha w spódnicy przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Może szybciej uda się znaleźć telewizji takiego eksperta, który zdoła skomentować kobiece zawody w skokach bez obrażania zawodniczek.