Dana Rohrabacher – choć w Kongresie USA zasiada już 15 kadencję – nie za bardzo był wcześniej w Polsce znany. Wypromował się przy ekipie PiS, gdy przyjechał do Warszawy w 2016 roku i spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim oraz z szefami MON i MSZ. Ale teraz okazuje się, że z jego powodu Antoni Macierewicz może mieć kłopoty. Kim jest kongresmen, wielki orędownik Putina, który kiedyś – uwaga – pisał przemówienia dla Ronalda Reagana, a dziś jego związki z Macierewiczem budzą w Polsce niepokój?
Dana Rohrabacher, zwany "ulubionym kongresmenem Putina", musiał przejść przez lata wewnętrzną przemianę. Żeby z człowieka, który "siedział" w środku Zimnej Wojny i robił wszystko, by pracować dla Reagana, a potem został nadwornym autorem jego przemówień, stać się tak wielkim obrońcą putinowskiej Rosji?
Polityk, rocznik 1947, o którym zrobiło się głośno w Polsce z racji jego rzekomych powiązań z Antonim Macierewiczem, (o czym dalej) przez siedem lat pracował w Białym Domu z prezydentem Reaganem. Wiele lat wcześniej zabiegał o tę współpracę. Gdy w 1966 roku Reagan startował na gubernatora Kalifornii, całą noc siedział na trawniku pod jego domem, byle tylko go zauważył. I udało się. – Jeśli byłeś w stanie spędzić całą noc na trawniku, jestem w stanie poświęcić ci parę minut – usłyszał. Wtedy, jak powiedział, Reagan skradł jego serce.
"Putin nie jest szatanem"
Co były prezydent USA powiedziałby dziś, gdy Dana Rohrabacher nie tylko broni Rosji, ale wręcz potrafi mówić jak Rosjanin przesiąknięty propagandą Putina? W Polsce niejednego to burzy i szokuje, tym większe emocje wzbudzają informacje o jego powiązaniach z Antonim Macierewiczem.
– Pojawia się pytanie, czy zachowuje się jak szaleniec, czy jak agent, choć jedno nie wyklucza drugiego – mówi naTemat Cezary Tomczyk z PO, członek parlamentarnego zespołu śledczego ds. zagrożeń bezpieczeństwa państwa, który kilka dni temu zajmował się badaniem powiązań Macierewicz-Rohrabacher. Chwilę potem "Fakt" zasugerował, że właśnie z powodu tych powiązań Macierewiczem miałaby się zająć specjalna komisja amerykańskiego Kongresu.
Amerykanie wiedzą, że w Kongresie USA nie ma drugiego człowieka, który byłby tak wielkim zwolennikiem Putina. Dana Rohrabacher – w Kongresie od 1989 roku – uważa na przykład, że Krym wrócił do Rosji zgodnie z prawem. A jeśli mieszkańcy wyraziliby taką zgodę, powinna do niej wrócić również Alaska. Jest orędownikiem silnych więzi USA z Rosją, zamiast z Chinami. Przekonuje, że Zimna Wojna się skończyła, a Putin nie jest szatanem.
"W każdym rosyjskim kiosku dostępne są gazety opozycyjne. Ludzie demonstrują w parkach. Mnóstwo ludzi protestuje na ulicach Rosji i mają do tego prawo. Kościoły są pełne. Rosja wprowadziła ogromne reformy, których moi koledzy nie widzą" – cytuje jego słowa "New York Times".
"Sprzeczne z polską racją stanu"
Republikanin odpowiadał, że te wizyty wynikają ze sprawowanej przez niego funkcji – jest szefem podkomisji ds. Europy, Eurazji i zagrożeń w Komisji Spraw Zagranicznych. Ale rok temu Rok temu "Washington Post" sugerował co innego, cytując słowa przewodniczącego większości Republikańskiej, Kevina McCarthy'ego: "Moim zdaniem Putin płaci dwóm osobom: Trumpowi i Rohrabacherowi".
– Jest skrajnym przeciwnikiem wysyłania wojsk na wschodnią flankę NATO i wzmocnienia tych oddziałów wojskami amerykańskimi. Z naszego punktu widzenia jego poglądy są skrajnie sprzeczne z polską racją stanu – mówi naTemat Cezary Tomczyk.
Antoni Macierewicz odpowiada jednak:
Zainteresował się katastrofą smoleńską
W polskiej świadomości Rohrabacher pojawił się w 2016 roku, ale już wcześniej – w pewnych kręgach – dał się zauważyć. Jest przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych a także tego, by imigranci nie zajmowali stanowisk rządowych, opowiada się za legalizację marihuany, wątpi, by globalne ocieplenie było wynikiem działalności człowieka. Ale najważniejsze przyszło w 2010 roku.
Minęło kilka miesięcy od katastrofy smoleńskiej i Antoni Macierewicz wraz z Anną Fotygą, byłą minister spraw zagranicznych, udali się do USA szukać pomocy w powołaniu międzynarodowej komisji śledczej. Jeden z prawicowych portali ogłosił później wielki sukces, a jego przyczyną miał być właśnie Dana Rohrabacher, z którym się spotkali.
"Po tym, co usłyszałem, uważam, że w interesie samej Rosji leży poprowadzenie międzynarodowego śledztwa, aby oddalić od siebie wszelkie podejrzenia" – tak zapewnił ich o swoim poparciu. Z tego spotkania zachowały się zdjęcia, które za portalem niezalezna.pl dostępne są w internecie.
Ambasada RP dała czerwone światło
Ale spotkanie w 2016 roku miało inny wymiar. Wtedy, w kwietniu, to Rohrabacher przyjechał do Warszawy i udał się na Nowogrodzką, gdzie spotkał się nie tylko z Macierewiczem, ale też byłym już szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim oraz Jarosławem Kaczyńskim.
– Można powiedzieć, że było to spotkanie na najwyższym szczeblu. Brakowało tylko premiera i prezydenta – mówi Cezary Tomczyk. Dodaje, że już wcześniej pojawiały się sygnały, że Dana Rohrabacher to kontrowersyjny polityk i nawet minister spraw zagranicznych chciał sprawdzić, z kim będzie się spotykał.
– Wystąpił do polskiej ambasady w USA o opinię na temat kongresmena i otrzymał opinię jednoznacznie negatywną. Brzmiała ona mniej więcej tak, że nie warto się z tym panem spotykać, gdyż budzi ogromne kontrowersje w USA i był objęty śledztwem amerykańskich służb – mówi Cezary Tomczyk. Ówczesny ambasador Polski w Waszyngtonie, Ryszard Schnepf, potwierdził to podczas ostatnich obrad zespołu.
Dzień przed przyjazdem do Warszawy Rohrabacher był w Moskwie, gdzie spotykał się z przedstawicielami Dumy Państwowej i bliskimi współpracownikami Władimira Putina. – To postać bardzo kontrowersyjna i kto wie, czy nie jest to jeden z powodów, dla których Antoni Macierewicz stracił swoje stanowisko? Paradoks polega na tym, że dwukrotnie składaliśmy wniosek o komisję śledczą w sprawie Macierewicza, a może okazać się, że to komisja amerykańska może go przesłuchać. To byłby chichot historii, który raczej nam chluby nie przynosi – uważa poseł.