W weekend prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz miał odbyć trzy spotkania autorskie w Wielkiej Brytanii. Został zaproszony przez organizację Polska Niepodległa, ale brytyjska parlamentarzystka powiedziała "nie". Rupa Huq z Partii Pracy zrobiła z Ziemkiewicza islamofoba i antysemitę, po czym zażądała, by nie wpuszczać go do kraju. Choć wielu Polaków uważa, że mocno przesadziła, casus Ziemkiewicza pokazuje, jak mocno w takich sprawach Brytyjczycy trzymają rękę na pulsie. Nawet, jeśli jak Polska, mają konserwatywny rząd.
Rafał Ziemkiewicz miał pojawić się w Bristolu, Cambridge i Londynie, i być może zakończyłoby się cichą wizytą, ale zrobiła się afera i już wiadomo, że do spotkań nie dojdzie. W nocy publicysta poinformował portal tygodnika "Do Rzeczy", że po rozmowie z organizatorem odwołuje wyjazd. Nagle okazało się, że w lokalach wymówiono im miejsca i nowych już załatwić się nie da. Taka wokół jego podróży na Wyspy zrobiła się tam atmosfera.
Zupełnie jak w przypadku nacjonalisty Mariana Kowalskiego, który jesienią miał dać wykład w polskiej restauracji w londyńskiej dzielnicy Ealing, ale informacja dotarła do policji, ta nakazała lokal zamknąć i wykład się nie odbył.
Wypomnieli mu najeźdźców i barbarzyńców
Prawicowy portal Polaków w Wielkiej Brytanii już dosadnie skomentował aferę wokół Ziemkiewicza. Grzmi, że to rządzący do tego doprowadzili, a "starcie z lewactwem w UK" było bez szans, bo nagonka na nich była bezpardonowa.
Przypomnijmy, za burzą wokół Ziemkiewicza stoi parlamentarzystka Partii Pracy, która domagała się, by brytyjskie MSW nie wpuściło publicysty do Wielkiej Brytanii. – Ten człowiek jest znany z obraźliwych komentarzy pod adresem mniejszości – stwierdziła Rupa Huq i to wystarczyło. Jej słowa przekazał "The Guardian",przypominając przy okazji słowa publicysty, który porównywał muzułmanów do najeźdźców czy barbarzyńców. Internauci wypomnieli mu jeszcze m.in. "parchów".
Rupa Huq – wcześniej homofobem i rasistą nazwała Donalda Trumpa – nagle stała się znienawidzona przez wielu Polaków. Śmiała bowiem ocenić Ziemkiewicza, nie znając polskiego, nie znając kontekstu i w ogóle Polski. "Przesadziła wrzucając go do jednego worka z Międlarem" – takich opinii nie brakuje, nawet bez względu na to czy ktoś ceni Ziemkiewicza, czy nie. Choć nie brak takich, że Ziemkiewicz ma za swoje.
Publicysta zareagował natychmiast. I w ostrej ripoście do Huq na Twitterze, i w liście do do "Guardiana". Domaga się przeprosin, grozi sądem, pisze też, że Huq rzuca skandaliczne oskarżenia bez weryfikacji, nazywając go skrajnie prawicowym ekstremistą i neonazistą, co można odebrać tak, jakby nazwała tak połowę polskiego narodu i rząd. Wyjaśnia, że wydał 30 książek, wiele z nich to bestsellery, a według trendów Google'a jest najczęściej wyszukiwanym dziennikarzem w Polsce i ma setki tysięcy czytelników.
"Skrajnie prawicowy pisarz"
Ale tak czy inaczej jego nazwisko zaczęło krążyć w Wielkiej Brytanii w zupełnie innym niż w Polsce świetle. Do Huq szybko dołączył inny parlamentarzysta, Tanmanjeet Singh Dhesi, sikh, deputowany ze Slough. On też napisał do Home Office i przedstawił Ziemkiewicza jako skrajnie prawicowego pisarza, a jego poglądy określił jako wpisujące się w definicję ekstremizmu. "Islamofobia, antysemityzm i dyskryminacja rasowa są niemile widziane w Slough" – napisał.
"Całkowicie się zgadzam. Skrajnie prawicowe grupy to choroba i zło. Powstrzymać radykalizację i rozprzestrzenianie się nienawiści w naszym pięknym i wielokulturowym społeczeństwie" – ktoś odpisał mu w komentarzu. I spirala sama zaczęła się nakręcać.
Wiemy już, że Ziemkiewicz do Wielkiej Brytanii nie jedzie i sam odwołał wyjazd. Ale jego casus pokazuje, jak mocno Brytyjczycy są wyczuleni na takie hasła i jak bardzo trzymają rękę na pulsie. Wystarczą słowa, by podpaść na całej linii.
Międlar, jedyny z Polski
Dotychczas – z powodu głoszonych poglądów – Brytyjczycy nie wpuścili na swoje terytorium tylko jednego Polaka – Jacka Międlara. Pod hasłem w Wikipedii "lista osób z zakazem wjazdu do Wielkiej Brytanii" fakt ten został odnotowany jako jednostkowy z Polski i na tle kilkudziesięciu osób z innych krajów faktycznie się wyróżnia i nie wygląda na to, by Brytyjczycy szczególnie na Polaków się uwzięli.
"Piewcy nienawiści, tacy jak Ziemkiewicz, nie są wpuszczani do kraju. Problemy mieli już zarówno muzułmańscy kaznodzieje nienawiści, jak i ci katoliccy - np. Międlar. Ekstremistom mówimy tutaj stanowcze nie" - komentuje jeden z internautów.
Generalnie Wielka Brytania ma długą historię odmów wjazdu dla wszystkich, których poglądy mogą być sprzeczne z jej wartościami i nie raz pokazała, że nie zgodzi się na to, by jakakolwiek mowa nienawiści uderzająca w jakiekolwiek grupy społeczne, była szerzona z jej terytorium.
Dopiero co w styczniu nie zgodziła się, by jej granicę przekroczył Mark Weber, szef Institute for Historical Review z Kalifornii, który kwestionuje śmierć 6 milionów Żydów w Holokauście. Na jej terytorium nie wjechali nawet amerykańscy blogerzy, którzy założyli antyislamskie stowarzyszenie i wiele innych osób. Choćby amerykański pastor, którzy po masakrze w Orlando – w klubie gejowskim zginęło 50 osób – pochwalił zamachowca.
Ma setki tysiące czytelników
Przypomnijmy dla kontrastu – gościem polskiego Sejmu był Paul Cameron, który uważa homoseksualizm za dewiację. A podczas ostatniego "Marszu Niepodległości" w Warszawie był Roberto Fiore, lider faszyzującej partii Forza Nuova, który uważa, że dla historii Włoch "faszyzm był wspaniałym epizodem", a z "wszechobecnymi siłami żydostwa" należy walczyć. Dwa lata wcześniej działacze Ruchu Narodowego zaprosili go nawet do Sejmu.
Idąc tropem Wielkiej Brytanii może należało zakazać mu wjazdu na terytorium Polski? Nie wpuścić do Sejmu? Wezwać policję, by zablokowała jego udział w marszu? Zaprotestować chociaż, by sam swój przyjazd do Polski odwołał? Nie, u nas nic takiego się nie dzieje.
"Po wizytach smutnych panów wszystkie lokale gdzie miały odbywać się spotkania – nawet rezerwacja restauracji na kolacje – zostały dziś wieczorem wymówione. Uznaliśmy z organizatorem, że nowych już załatwić się nie da zwłaszcza w tej atmosferze, więc nie lecę."Czytaj więcej