Ksiądz Mariusz – wikariusz w Poznaniu – którego dziecko zmarło po porodzie, a ten nie wezwał pogotowia, jest kolejnym członkiem Kościoła katolickiego w Polsce – delikatnie mówiąc – psującym mu opinię. Czy jego historia będzie przełomem? Czy Polacy zaczną częściej odchodzić z Kościoła jak Amerykanie, Irlandczycy, czy Niemcy?
W naszym kraju co jakiś czas wypływają na wierzch przypadki większych i mniejszych skandali, które dotyczą księży. Słyszymy o przypadkach molestowania nieletnich, romansach, czy malwersacjach finansowych. Nic jednak w Polsce nie wywołało takich reperkusji, jak w wielu innych krajach skandale pedofilskie.
Oprócz samego faktu seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży, Kościół był atakowany za niewłaściwe postępowanie w przypadku wykrycia problemów. Były one bowiem zamiatane pod dywan – sprawy uciszano, a podejrzanych księży przenoszono do innych parafii, gdzie czasem ponownie dopuszczali się przewinień. Ksiądz Mariusz, którego historia ujrzała światło dzienne dopiero teraz, mimo że już ponad rok temu miała miejsce śmierć jego dziecka, został przeniesiony na Ukrainę.
Najgłośniejsze przypadki pedofilii wśród księży to te w Stanach Zjednoczonych i Irlandii (choć wiele innych krajów jak Kanada, Belgia, Meksyk, Wielka Brytania czy Francja także miały swoje poważne przeprawy z księżmi pedofilami). Doprowadziły one do wyraźnego spadku zaufania do Kościoła katolickiego w tych państwach. Najpewniejsze dane mamy jednak z Niemiec.
U naszych zachodnich sąsiadów system finansowania Kościoła jasno wskazuje bowiem na wpływ skandali na wiernych. Kościół jest tam opłacany przez wiernych dobrowolnie z ich podatków – by je płacić bądź nie, trzeba się zarejestrować, albo odpowiednio wyrejestrować jako wierny.
W ten sposób czasopismo "Stern" zauważyło wyraźny spadek wiernych w niemieckim Kościele. Wartym odnotowania jest fakt, że najwięcej ludzi odeszło właśnie w parafiach, których bezpośrednio dotyczyły skandale pedofilskie. W niewielkim odstępie czasowym od ich ujawnienia, zauważalny był skok liczby "wypisujących się" z Kościoła. Do tego doszły badania sondażowe, które jasno wskazywały na spadek zaufania do samej instytucji, jak i do papieża Benedykta XVI – co znamienne Niemca Josepha Ratzingera.
W Polsce trudno o podobne wymierne statystyki. Widzimy jednak, że w naszym kraju skandale pedofilskie nie odbiły się aż takim echem jak w innych krajach. Ale spadek liczbą wiernych, patrząc przykładowo na statystyki liczby osób uczęszczających na msze (dominicantes), jest jednak wyraźny. Czy ma to jakiś związek z kolejnymi skandalami wśród księży, które są ujawniane przez media? Wydaje się, że nie wpływają one na polską opinię publiczną tak, jak przykładowo działania Kościoła na niwie ekonomicznej – szczególnie w związku z komisją majątkową.
Druga sprawa to pozycja papieża Jana Pawła II w naszym kraju. Obszernie pisze o niej Piotr Szumlewicz w wywiadach w książce "Ojciec nieświęty. Krytyczne głosy o Janie Pawle II". Pojawiają się tam opinie, że w Polsce skandale pedofilskie i inne dotyczące księży, nie miały takiego rozgłosu, ponieważ sam papież był po części winny ich ukrywaniu – a jest niepodważalnym u nas autorytetem. Karol Wojtyła jeszcze przed objęciem tronu Piotrowego, musiał znać instrukcję Crimen sollicitationis (która nakazywała zachowanie w absolutnej tajemnicy podejrzeń duchowego o niewłaściwe akty seksualne), a podczas jego pontyfikatu wielu księży oskarżanych o pedofilię przenoszono do innych parafii.
Na razie nic nie wskazuje, by czekała nas lawina odejść od Kościoła – na pewno jednak ateizacja Polaków będzie postępowała. Trend ten w Europie wydaje się nie do powstrzymania, chyba, że Kościół podejmie jakieś zdecydowane kroki w kierunku liberalizacji, albo ostrzejszej ewangelizacji.