Denis Urubko po nieudanym ataku szczytowym na K2, który podjął samotnie, zdecydował o zakończeniu wyprawy. Po sześciu dniach trekkingu dotarł dziś wraz z tragarzami do Skardu. "Wszystko jest OK" – czytamy na jego profilu na Facebooku.
"Denis dotarł dziś do Skardu. Maszerował przez sześć dni. Wszystko jest ok" – taka informacja pojawiła się parę minut temu na facebookowym profilu Denisa Urubki. O tym, że himalaista wraz z tragarzami dotarł do tego pakistańskiego miasta poinformował także portal Mountain.ru, publikując zdjęcia Urubki.
Sportowefakty.wp.pl podały, że najpierw Urubko zatrzymał się w Askole (po stu kilometrach marszu), a dopiero później poleciał do Skardu. Stąd najprawdopodobniej uda się do Islamabadu, a potem do Polski.
Przypomnijmy, że 28 lutego po nieudanym ataku szczytowym na K2, Denis Urubko zdecydował o zakończeniu udziału w dalszej wyprawie. Współpracy z himalaistą nie wyobrażali sobie także pozostali uczestnicy zimowej wyprawy na K2. A to dlatego, że 25 lutego Urubko zdecydował się samodzielnie zaatakować górę. Zjadł obfite śniadanie, spakował się i ruszył. Nikogo nie poinformował o swoich planach. Zależało mu na tym, by jeszcze w lutym zdobyć ten ośmiotysięcznik.
Przypomnijmy, że Denis Urubko wspólnie z Adamem Bieleckim uratowali Francuzkę Elisabeth Revol, która z Tomaszem Mackiewiczem wspinała się na Nanga Parbat. Wtedy Polacy okrzyknęli go "bohaterem narodowym".
Koniec wyprawy Polaków na K2
W poniedziałek Polacy przerwali wyprawę na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik – K2.
Ta od początku układała się niefortunnie. Najpierw Adam Bielecki wraz z Denisem Urubko ruszyli na akcję ratunkową na Nanga Parbat. Poszli na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi. Udało im się uratować Francuzkę. Potem obóz pod K2 opuścili Jarosław Botor i Rafał Fronia. Ten pierwszy z "przyczyn osobistych", drugi z powodu wypadku – spadający kamień uderzył w jego przedramię i doszło do złamania kości.