
Reklama.
Do nowych ustaleń śledczych prowadzących dochodzenie w sprawie katastrofy prezydenckiego Tu-154M dotarła Karolina Lewicka z radia TOK FM. Wynika z nich, że eksperci nie odnaleźli ani jednego dowodu na to, że w 10 kwietnia 2010 roku doszło do wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu. Nie odnaleziono śladów ognia, materiałów wybuchowych czy zniszczeń, które byłyby charakterystyczne dla działania wysokiego ciśnienia.
Ustalono, że w chwili uderzenia w ziemię, maszyna była prawie kompletna. Wyjątkiem było tylko uszkodzone po zderzeniu z brzozą skrzydło. Ekspertyza wskazuje także na rozmieszczenie szczątków maszyny, które nie budzi żadnych wątpliwości, że samolot zderzył się z brzozą, a następnie roztrzaskał się o ziemię.
"Zniszczenia, którym uległ samolot oraz duże rozproszenie jego fragmentów były naturalnym i fizycznie uzasadnionym efektem zderzenia maszyny z ziemią lewym skrzydłem z kątem przechylenia około 140 stopni" – napisano we wnioskach. Co ciekawe, najbliższe posiedzenie komisji obrony narodowej – na której posłowie opozycji mieli pytać ministra Zbigniewa Ziobrę o treść opinii biegłych prokuratorów – zostało odwołana.
źródło: TOK FM