
Reklama.
Gdy w 2016 roku aktor Maciej Stuhr występował na gali rozdania Orłów w roli konferansjera, mówił o "drugim sorcie", "tu polewie" i "artystach wyklętych wałęsających się po planie". Politycy PiS i prawicowe media oburzali się po występie twierdząc, że aktor kpi ze świętości, a większość komentarzy zamieszczanych w sieci przez zwolenników "dobrej zmiany" nie nadaje się do cytowania, tyle w nich było wulgaryzmów.
Sam Stuhr w rozmowie z naTemat przyznawał wówczas, że śmieje się prawie ze wszystkiego, choć zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to w Polsce takie powszechne. – Czy są w Polsce świętości, z których śmiać się nie należy? Myślę, że są, ale gdybym był członkiem grupy Monthy Pythona, to bym powiedział, że nie. Nie śmieję się z tragedii, śmieję się z tego, do czego pewne środowisko polityczne tragedię smoleńską sprowadziło – mówił naTemat Maciej Stuhr.
Że śmieje się ze wszystkiego widać było także podczas tegorocznej gali rozdania filmowych Orłów. W pierwszych słowach nawiązał do słów księdza Macieja Stańka, który modlił się o rychłą śmierć papieża Franciszka. – W ciągu ostatnich dwóch tygodni w kościołach ponoć zaroiło się od aktorów i reżyserów modlących się za swoich kolegów. Widziano ponoć Agatę Kuleszę modlącą się za Kingę Preiss. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów na roratach pojawiła się Małgorzata Szumowska w intencji Anny Kazejak, a Krystyna Janda dała nawet na mszę za Joannę Szczepkowską. Ja sam strzeliłem jedną zdrowaśkę za Dorocińskiego – mówił na gali Maciej Stuhr.
Potem zrobiło się jeszcze goręcej, gdy aktor nawiązał do głośnego sporu o nowelizację ustawy o IPN. Przypomnijmy, parlament przegłosował, a prezydent podpisał ustawę, w myśl której można skazać na karę trzech lat więzienia za przypisywanie Polakom i narodowi polskiemu współodpowiedzialności za Holokaust. W zamyśle twórców miało to zakończyć nagminne zdaniem autorów ustawy używanie sformułowania "polskie obozy śmierci". – Podobno himalaista Urubko przypuścił samotny atak na K2, gdyż nie był w stanie wytrzymać w polskim obozie – zażartował Maciej Stuhr podczas gali rozdania Orłów 2018.
źródło: gazeta.pl