Poseł koalicyjnej Solidarnej Polski Tadeusz Cymański nie chciał bronić gigantycznych nagród dla ministrów. Skrytykował też szefa Porozumienia Jarosława Gowina.
Poseł koalicyjnej Solidarnej Polski Tadeusz Cymański nie chciał bronić gigantycznych nagród dla ministrów. Skrytykował też szefa Porozumienia Jarosława Gowina. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Na opinię jednego z najsympatyczniejszych polityków prawicy Tadeusz Cymański zasłużył głównie swoją prawdomównością. I zapewne zapunktuje u wyborców kolejny raz za sprawą tego, w jak szczerych słowach odniósł się do afery z nagrodami dla ministrów i samonagradzaniem się Beaty Szydło. Polityk Solidarnej Polski nie zamierzał za wszelką cenę bronić kolegów z koalicji rządzącej.

REKLAMA
– To zostało źle zrobione. Zostało to wypunktowane. Jazda jest bez trzymanki, ponieważ doszły fatalne wypowiedzi Gowina, czy innych. I nawet Platon by nie obronił tej sprawy. Temat premii zmienił pewne rzeczy – wyznał szczerze Tadeusz Cymański na antenie TVN24 w wielkanocnym wydaniu programu "Kawa na ławę".
Polityk należący do kierowanego przez Zbigniewa Ziobrę ugrupowania Solidarna Polska otwarcie przyznał, że koalicji Zjednoczonej Prawicy właśnie przychodzi słono płacić za obdarowanie Beaty Szydło i ministrów wielotysięcznymi premiami. Przez opozycję i część opinii publicznej to zjawisko nazywane jest "systemem drugich pensji".
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat, afera z nagrodami dla ministrów wybuchła po tym, gdy ujawniono, że Beata Szydło nie tylko hojnie rozdawała premie swoim ludziom, ale i samą siebie nagrodziła kwotą 65 tys. zł.
źródło: TVN24