
Praca w smoleńskim zespole śledczym to całkiem intratna posada. Oczywiście wszystko owiane jest tajemnicą, ale wiadomo, że ci, którzy dążą do prawdy, muszą być sowicie wynagradzani – co miesiąc mają otrzymywać grubo ponad 20 tys. zł. O tych szacunkach parę miesięcy temu pisała "Gazeta Wyborcza". Same wynagrodzenia prokuratorów z zespołu to od 18 do 22 tys. zł (w zależności, czy są delegowani z prokuratury regionalnej czy okręgowej). Do tego dochodzą 3 tys. zł za pracę poza miejscem zamieszkania (większość śledczych do zespołu została przydzielona m.in. z Wrocławia, Łodzi czy Lublina) oraz różne dodatki.
Dlaczego został odsunięty? Oficjalnie dlatego, że ujawnił tajemnicę służbową. Chodziło o to, że bez wiedzy i zgody przełożonego kontaktował się z przedstawicielami wywiadu w USA – z jednej strony miał prosić Amerykanów o pomoc w śledztwie, z drugiej zaś ujawnić szereg informacji z polskiego dochodzenia. Mówiło się jednak, że w odsunięciu Pasionka jest drugie dno – prokurator miał zamiar bowiem postawić zarzuty ówczesnemu ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi oraz Tomaszowi Arabskiemu w wątku dotyczącym organizacji lotu 10 kwietnia 2010 r. A dodatkowo w tle był konflikt prokuratora Pasionka z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim.
Ponieważ śledczy, którzy dotąd zajmowali się sprawą Smoleńska, mieli stopnie wojskowe, podlegali szefowi MON. Ten zaś postanowił niektórych z nich upokorzyć, wysyłając ich do jednostek wojskowych gdzieś pod ukraińską lub rosyjską granicą. Ówczesny rzecznik ówczesnego ministra obrony wyjaśniał, że prokuratorzy od Smoleńska przede wszystkim są żołnierzami, więc obowiązuje ich rozkaz.
Prokuratorzy Naczelnej Prokuratury Wojskowej są przede wszystkim żołnierzami zawodowymi i w związku z tym, oprócz pełnienia funkcji prokuratora muszą być dyspozycyjni, stosownie do zadań stawianych im przez ministra obrony narodowej. Jednocześnie nadmieniam, że z uwagi na szeroko pojęte dobro Sił Zbrojnych RP nie podaje się do publicznej wiadomości szczegółowego przebiegu służby żołnierzy zawodowych.
Na najwięcej łask liczyć mógł najważniejszy w śledztwie – referent podpułkownik Karol Kopczyk. Ta nominacja była bardzo zaskakująca – jakże bowiem prokuratura ma zerwać z dotychczasowym postępowaniem, które było poddawane przez PiS ostrej krytyce, skoro referentem pozostaje ten sam człowiek, co za rządów PO-PSL? Zbigniew Ziobro obsadzając ppłk. Kopczyka w zespole smoleńskim bez wątpienia zagrał na nosie Antoniemu Macierewiczowi.
Praszczyk dostał przydział do 2. Pułku Rozpoznawczego w Hrubieszowie, Rzepa do 2. Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu, Wójcik do 9. Pułku Rozpoznawczego w Lidzbarku Warmińskim, a Maksjan do 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Przeniesieni śledczy smoleńscy odwołali się od tej decyzji i ostatecznie zostali skierowani do pracy w prokuraturach rejonowych, czyli na najniższym szczeblu. Jeszcze parę miesięcy temu niektóre media informowały, że niektórzy z tych prokuratorów pozostali w wojsku.
Uprzejmie informuję, iż wymienieni przez Pana prokuratorzy, którzy w większości przeszli do rezerwy, pracują w powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury. Jedynie gen. bryg. rez. Krzysztof Parulski z dniem 31 stycznia 2013 roku został odwołany ze stanowiska prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej i zwolniony z zawodowej służby wojskowej i nie pracuje w jednostkach organizacyjnych prokuratury.
Zresztą i sami prokuratorzy związani ze smoleńskim śledztwem wolą raczej, by nie robić wokół siebie rozgłosu. Niektórzy odeszli w stan spoczynku, inni pracują w prokuraturach rejonowych choćby dla Warszawy Śródmieścia czy Mokotowa. Niby nie jest to aż taka taka za prowadzenie śledztwa smoleńskiego nie po myśli obecnej władzy, jaką wymierzył im Antoni Macierewicz, ale i łaskawości też niewiele spotkali. Dla nich to bez wątpienia olbrzymia degradacja - jeszcze niedawno byli na poziomie Prokuratury Krajowej, dziś są na poziomie Prokuratury Rejonowej. Inne zarobki i zupełnie inna skala wyzwań. Miejsce w Prokuraturze Krajowej dziś zaś zajmują inni, ci wymienieni na samym początku, czyli nowi ludzie od Smoleńska: Marek Kuczyński, Krzysztof Schwartz, Robert Bednarczyk i Jerzy Gajewski. Awanse nastąpiły - przełomu w dochodzeniu nie widać.