
Kiedy np. matki niemowlaków z ekonomicznego przymusu wracały po kilkutygodniowym urlopie macierzyńskim do pracy. W Polsce przez całe lata nie było polityki rodzinnej. W Europie byliśmy pod tym względem jak Kopciuszek. U nas priorytetem nie było ani wychowanie dzieci, ani budowanie sprawnie funkcjonującej rodziny. Nikt nie traktował dzieci jako dobra społecznego, a potrzeb rodziny jako ważnych. Liczyło się przetrwanie, a nie budowanie. Pod tym względem jesteśmy – a może byliśmy – daleko za innymi społeczeństwami.
To nie jest tak, że Polska jest oderwana od Europy i nagle tylko u nas rodziny zasypywane są 500+ i emeryturami za 4 dzieci. W innych krajach polityka prorodzinna działa od dawna. W Norwegii za mamę pracującą uznaje się mamę, która pracuje 2 godziny w tygodniu. Traktowana tam jest jako osoba, która generuje dochód, a nie korzysta ze świadczeń. Taka mama jest szanowana, a u nas – nie zawsze.