Rafał Trzaskowski w kilku punktach obnażył hipokryzję Patryka Jakiego.
Rafał Trzaskowski w kilku punktach obnażył hipokryzję Patryka Jakiego. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Reklama.
"No to zaczęło się. Patryk Jaki odpowiedział na parę moich pytań" – zaczyna swój post na Facebooku Rafał Trzaskowski. Kandydat zjednoczonej opozycji na prezydenta Warszawy zauważa, że banda trolli Patryka Jakiego teraz tylko czyha na najmniejsze literówki z jego strony i na tym będzie opierać się w kampanii wyborczej. Co ciekawe, Trzaskowski w tym wpisie napisał "czycha", czym pewnie sam nieumyślnie dostarczył trollom kolejnej partii amunicji.
Kandydat opozycji w swojej odpowiedzi na spot wyborczy Jakiego wypunktował wszystko, co jego zdaniem wskazuje na hipokryzję kandydata namaszczonego przez Jarosława Kaczyńskiego. "Wspierać będzie in vitro (choć głosował przeciw), zorganizuje paradę równości (miłośnik różnorodności), kochać będzie zieleń (to on wszakże wyrzucił Szyszkę z rządu), uładzi chaos (a z kumplami z PiS forsuje ustawę co pozwoli budować substandardowe osiedla byle gdzie), walczy ze złą reprywatyzacją (tylko mu ustawę schowali i szuka jej pilnie)" – wylicza Trzaskowski.
Na koniec swojego postu Rafał Trzaskowski dziękuje... Jarosławowi Kaczyńskiemu. To on zdaniem kandydata PO ma odpowiadać za wyjątkową mobilizację elektoratu związanego z opozycją. Trzaskowski podkreśla, że Kaczyński namaścił polityka, który w niczym nie przypomina Andrzeja Dudy, co przesądzi o klęsce Patryka Jakiego. "Nie ma ściemy ze spokojnym kandydatem bez właściwości. Jest facet z krwi i kości, z poglądami, które wszyscy znamy. Na udawanie, pozy i miny mało kto się nabierze. Warszawa ściemy nie kupuje tak łatwo" – dowodzi Rafał Trzaskowski.
Patryk Jaki w swoim spocie oskarża Rafała Trzaskowskiego, że ten chce dzielić warszawiaków na tych lepszych, czyli takich, co urodzili się w tym mieście i gorszych, przyjezdnych. Sam Jaki podkreśla, że jest "słoikiem" i wcale się tego nie wstydzi. Kandydat zjednoczonej prawicy przekonuje, że jako prezydent będzie rozwiązywał problemy wszystkich mieszkańców, choć pytany przez dziennikarza Grzegorza Kajdanowicza nie potrafił dobrze odpowiedzieć na pytanie, ile wynosi cena biletu autobusowego w stolicy.