Z początkiem maja Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej wykluczyła ze swoich szeregów Romana Polańskiego i Billa Cosby'ego. W obu przypadkach chodziło o przestępstwa seksualne, jakich ci w przeszłości się dopuścili. Polski reżyser jest oburzony wyrokiem Akademii i zapowiada odwołanie się od jej decyzji.
Twórca m.in. "Noża w wodzie", "Chinatown" oraz "Pianisty" jest oburzony
decyzją Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej o wydaleniu go z jej szeregów. – Rozmawiałem właśnie z
Romanem Polańskim, który w pełni potwierdza moje słowa – mówił cytowany przez TVN 24 Jan Olszewski, obrońca reżysera w postępowaniu o ekstradycję z Polski. – Powiedział mi, że uważa, że władze Akademii działają wbrew regulaminowi i właśnie przesłał mi ten regulamin, żeby się z nim zapoznać. Można powiedzieć nawet, że jest oburzony tym faktem. Wszystko na to wskazuje, że będzie się odwoływał – zapowiadał mecenas.
Adwokat mówił również, że decyzja Akademii jest obciążająca dla psychiki 85-letniego reżysera. – Decyzja Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, przyznającej Oscary, o pozbawieniu członkostwa reżysera Romana Polańskiego nosi znamiona znęcania się psychicznego nad starszym człowiekiem, dlatego że proces Polańskiego był faktem powszechnie znanym od wielu lat, od 40 lat – zaznaczył Olszewski. – Polański już za to odpokutował, poniósł karę i konsekwencje, incydent ten wybaczyła mu też ofiara – podkreślił.
– Znam Romana Polańskiego od wielu lat. Bardzo go lubię i szanuję, ale to nie zmienia faktu, że to, co wtedy robił, jest naganne. Ale minęło 40 lat. Gorsze zbrodnie po 40 latach ulegają przedawnieniu – powiedziała Agnieszka Holland. – Rozumiem, że Akademia ma wyrzuty sumienia. Przez lata tolerowali zdarzenia, o których wszyscy wiedzieli. Harvey Weinstein dostał kilka Oscarów, dziękowano mu ze sceny wielokrotnie. A wszyscy wiedzieli, co ten facet robi. To była tajemnica poliszynela – dodała polska reżyserka.
Samantha Geimer
Przypomnijmy, że oskarżenie o napaść seksualną Roman Polański usłyszał w 1977 roku. Wówczas Samantha Geimer zarzuciła reżyserowi, że podał jej środek usypiający oraz alkohol, po czym wbrew jej woli uprawiał z nią seks. Do zdarzenia doszło w domu aktora, Jacka Nicholsona. Geimer miała wtedy 13 lat, a sprawa trafiła na drogę prawną.