
Reklama.
Rodzice, opiekunowie i niepełnosprawni protestują na terenie Sejmu już 22 dni. Domagają się spełnienia dwóch postulatów, wprowadzenie dodatku "na życie" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie i zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. W tej drugiej sprawie Sejm przyjął już projekt ustawy, ale w tej pierwszej – pieniędzy wypłacać nie chce.
Protest trwa, opozycja grzmi o bezdusznych rządach PiS, a końca tej wydawałoby się patowej sytuacji nie widać. Poseł Tadeusz Cymański w rozmowie z Iwoną Hartwich, jedną z protestujących w Sejmie matek, przyznał, że jest tylko jeden sposób na zakończenie protestu. – Musi się zapalić zielone światło ze strony jednej osoby, by nasze postulaty zostały spełnione. I tak sobie myślę, że może już jest to żółte światło. Już nie czerwone, ale żółte – tak rozmowę zrelacjonowała dziennikarzom Iwona Hartwich.
Skąd nadzieja, że światło już jest żółte? Opiekunowie osób niepełnosprawnych przypominają, że Jarosław Kaczyński sam w ostatnich tygodniach ma problemy z chodzeniem, więc łatwiej jest mu wczuć się w rolę osoby niepełnosprawnej niż wielu innym posłom Prawa i Sprawiedliwości.
źródło: dziennik.pl