Wanda Traczyk-Stawska chciała dziś odwiedzić protestujących w Sejmie. Marcin Święcicki wyjawia, dlaczego odmówiono jej przepustki.
Wanda Traczyk-Stawska chciała dziś odwiedzić protestujących w Sejmie. Marcin Święcicki wyjawia, dlaczego odmówiono jej przepustki. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

W piątek do Sejmu nie wpuszczono pani Wandy Traczyk-Stawskiej, czyli bohaterki Powstania Warszawskiego i byłej nauczycielki, która latami pracowała z osobami niepełnosprawnymi. 92-latka chciała odwiedzić osoby niepełnosprawne protestujące w gmachu parlamentu. Centrum Informacyjne Sejmu i TVP Info twierdzą, że stało się tak tylko dlatego, że poseł Marcin Święcicki zgłosił jej zaproszenie dopiero po przykrej sytuacji pod Sejmem. Jednak w rozmowie z naTemat.pl polityk PO ujawnia, że to nieprawda.

REKLAMA
– Pani Wanda Traczyk-Stawska jest emerytowaną nauczycielką. Sama zwróciła się do mnie z prośbą o wyrobienie jej przepustki, bo chciała odwiedzić niepełnosprawne dzieci protestujące w sejmie – opowiada w rozmowie z naTemat Marcin Święcicki, polityk Platformy Obywatelskiej i były prezydent Warszawy. – Pismo w sprawie przepustki dla pani Wandy złożyłem w sekretariacie Marszałka Sejmu, pana Marka Kuchcińskiego we wtorek 8 maja. Zgoda jednak nie napływała – opowiada Święcicki.
Parlamentarzysta zadzwonił do pani Wandy i powiedział jej o tym. Ona jednak nie zrażona przeciwnościami zapowiedziała, ze i tak przyjdzie 11 maja o godz. 11:00 przyniesie kwiaty dla protestujących. Uznała, że jeśli uda się jej wejść to dobrze, a jak nie, to może uda się choć te kwiaty przekazać. Jak zapowiedziała tak zrobiła, a Marcin Święcicki znów ruszył do marszałkowskiego sekretariatu, próbując wystarać się o tę przepustkę.
– Wiedziano, że przyjdzie. Wiedziano, że chodzi o byłego powstańca warszawskiego. I ciągle odmawiano. Gdy pani Wanda przyszła o godz. 11:00 pod Sejm, wejść na teren parlamentu nie mogła – opowiada poseł. Pani Wanda jakiś czas czekała w upale pod Sejmem, ale przed południem musiała już wracać do domu. – Do godziny 12:17 nie było z sekretariatu żadnej odpowiedzi. Dopiero potem otrzymałem informację, że wydano przepustkę – mówi Marcin Święcicki.
Pani Wandy już nie było, dlatego Marcin Święcicki zadzwonił do niej i przekazał radosną wiadomość. To jednak nie koniec tej historii. – Zadzwoniono potem do mnie i usłyszałem, że za to, co pani Traczyk-Stawska mówiła dziennikarzom przed Sejmem, przepustka została cofnięta – mówi w rozmowie z naTemat parlamentarzysta. Jak wyznaje, jeszcze w tej sprawie do pani Wandy nie dzwonił. Ma nadzieję, że tak kuriozalny powód cofnięcia przepustki to jakaś pomyłka i pani Wandzie uda się jednak w poniedziałek wejść do Sejmu. – Ale od tej pory wszystko będę chciał na piśmie, każdą odmowę czy informację o udzieleniu zgody na wejście – zapowiada Święcicki.