Boxdel to równie popularny, co kontrowersyjny polski youtuber. Ma ponad milion stałych widzów, ale i ogromną rzeszę hejterów. Przez ostatnie miesiące społeczność zgromadzona wokół internetowego celebryty żyje zbiórką pieniędzy na leczenie chorej na glejaka Vanessy. Część pieniędzy "wyparowała", a Boxdelowi zarzuca się, że jest oszustem, który przywłaszczył sobie kilka tysięcy złotych. Jak jest naprawdę?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Akcja była prosta: popularny youtuber prowadzi transmisję w serwisie YouTube, a widzowie wpłacają pieniądze, które mają iść na szczytny cel, a nie do kieszeni vlogera. Coś w międzyczasie poszło nie tak, a Boxdel jest w tym momencie wrogiem numer jeden serwisu Wykop, na którym użytkownicy publikują oczerniające go komentarze. A wszystko to pokłosie błędów z przeszłości.
Boxdel - promotor patostremerów
Dwudziestokilkuletni Boxdel, a właściwie Michał Baron, podpadł internautom sposobem w jaki dorobił się ponad 1,3 mln subskrypcji. Spośród prezentowanych filmików o różnej treści, sporo było takich, które komentowały poczynania innych youtuberów. Wśród nich byli niekoronowani królowie tzw. patostreamingu jak DanielMagical, Rafatus czy Gural. Boxdel najpierw wyszukiwał najgorszych youtuberów, mówił o nich na kanale, nabijając im wyświetlenia i subskrypcje. Dochodziło też do "wojenek", powstawały kolejne filmiki oczerniających obie strony i wszyscy się wzajemnie się nakręcało jak perpetuum mobile. Opisane to zostało szczegółowo w poniższym filmiku stworzonym przez niejakiego Kuracyję.
Co ciekawe, po wpisaniu w wyszukiwarce YouTube frazy "Boxdel", to właśnie powyższy filmik pokazuje się jako pierwszy, a nie produkcje samego Boxdela. Zła sława prześcignęła pozostałą twórczość youtubera i trudno mu będzie teraz odrobić swoją reputację. Zwłaszcza, że trafił niedawno na Pudelka z sugestywnym zdjęciem głównym artykułu.
Chciał pomóc, teraz sam jest w tarapatach
Boxdel nie jest nieskazitelny i nie trzeba być hejterem, by skrytykować go za to, że po części wybił się na patostreamerach (zresztą nie on jedyny). Może chciał podreperować wizerunek, a może ma dobre serce, ale coś się w pewnym momencie ruszyło w Michale i postanowił zrobić dobry uczynek. – Założyłem zbiórkę "Boxdel ratuje życie" po namowach znajomych, a całość pieniędzy miałem wpłacić na leczenie Vanessy – przyznaje w rozmowie z naTemat. Akcja była pilna, bo dziewczynka potrzebowała pieniędzy na operację w Meksyku.
Boxdel prowadził zbiórkę w trakcie transmisji na żywo, był też w stałym kontakcie z Fundacją Pomóc Więcej, rodzicami dziewczynki, wykonał nawet zdjęcie z nimi tuż po przekazaniu pieniędzy, by wszystko jeszcze bardziej uwiarygodnić. Jak w takim razie z ulubieńca internautów, Boxdel stał się obiektem drwin, a nawet nazywany złodziejem? Internauci doliczyli się, że youtuber przekazał o 8 tysięcy złotych za mało niż zapowiadał.
Boxdel przedstawia jednak to zupełnie inaczej. Realna kwota ze zbiórki okazała się mniejsza, niż ta prezentowana w czasie transmisji.
Potwierdza to sama fundacja, którą zapytałem również o to, czy obiecywał większą kwotę: – Pan Boxdel nam osobiście nie deklarował żadnej konkretnej kwoty. Wiemy tylko tyle, że ze zbiórki jaką przeprowadził musiał odliczyć opłaty za portale i podatki. W sumie przekazał 32.000 zł – napisał naTemat przedstawiciel Fundacji Pomóc Więcej. Dowód jest też na facebookowym wydarzeniu zbiórki.
Boxdel podkreśla, że nielogicznym byłoby zaprzepaszczenie kilku lat pracy, ponad miliona subskrypcji i reputacji dla oszustwa na kilka tysięcy złotych. – To była moja pierwsza i ostatnia zrzutka z internautami. Wcześniej przekazywałem tylko datki na zbiórki z własnej kieszeni – przyznaje z żalem Boxdel.
– Przylgnęła do mnie łatka oszusta. Pomimo tego, że przekazałem pieniądze, a wszystko było transparentne. Prowadzę różne działalności, których wizerunek jest teraz niszczony w internecie. Ludzie ze świata biznesu zaczęli na mnie krzywo patrzeć. Użytkownicy Wykopu chcą mnie zniszczyć za moje wcześniejsze filmy z patostreamerami, a że nie mają na mnie nic konkretnego, to przyczepili się do zbiórki i próbują nią podważyć mój autorytet w świecie internetu. I niestety im się udaje – dodaje youtuber. Najbardziej skandaliczne w całej sprawie jest jednak to, że hejterzy zaczęli obrażać nie tylko Boxdela, ale i chorą dziewczynkę.
Zbiórka na Vanessę dalej trwa
Internauci za pośrednictwem Boxdela podarowali chorej dziewczynce 32 tysiące złotych. To kropla w morzu potrzeb. 5-latka ma ma nieoperacyjny nowotwór złośliwy, który jest glejakiem pnia mózgu. – Szacowany koszt leczenia w Meksyku wynosił 700.000 zł, ale potrzeb jest więcej niż samo leczenie: zbieramy też na rehabilitację, leki itp. Koszt samej suplementacji to ok. 4.000 zł miesięcznie... – napisał mi przedstawiciel Fundacji Pomóc Więcej.
Zabiegi są niezwykle kosztowne - dziewczynka obecnie przeszła ich 4, pozostało nawet kilkanaście. Koszt jednego zabiegu razem z przelotem i pobytem to ok. 75-80 tys. zł, a może wzrosnąć do 130-140 tys. jeżeli zakwalifikuje się do immunoterapii. Obecne leczenie jest refundowane z Fundacji Rycerze i Księżniczki, ale Fundacja Pomóc Więcej zbiera kolejne 700 tys. złotych, by zapewnić ciągłość leczenia (link do strony zbiórki).
Astronomiczne kwoty nie są jednak marnotrawione, bo rodzice dziewczynki potwierdzają fundacji, że widać światełko w tunelu. – Vanessa obecnie czuje się w miarę dobrze, ale jej stan zmienia się co chwilę - raz jest lepiej, a raz gorzej. Za wcześnie na radość, chociaż rodzice cieszą się z każdej dobrej chwili - ważne że guz na razie nie rośnie, metoda leczenia jest eksperymentalna i jej wynik jest cały czas niewiadomy.
Reklama.
Boxdel
Youtuber
"Całkowita suma zbiórki, po podliczeniu, wyniosła 36 700 złotych. Nie było więc to wcale niespełna 40 tys. zł - jak to pokazywał widget ze strony Tip And Donation. Są jeszcze cashbacki z PayPalla, kiedy ktoś np. przeleje 50 zł na zbiórkę, a potem się wycofa i wyda na coś innego. Na realną kwotę trzeba zatem poczekać kilka dni.
Po odliczeniu podatku i prowizji z serwisu wyszło około 30 tysięcy złotych. Wiem, że wcześniej deklarowałem więcej, ale nie spodziewałem się, że Tip And Donation tyle "ugryzie" z kwoty. Chciałem to jednak wyrównać, więc dołożyłem trochę pieniędzy od siebie i przekazałem fundacji okrągłe 32 tysiące złotych".