Izabela Pek ujawnia "Faktowi" szczegóły politycznego romansu. Zdradza, czym zdobył ją poseł Pięta
redakcja naTemat
04 czerwca 2018, 08:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 czerwca 2018, 08:18
"Wielu ludzi, którzy publicznie popierali 'dobrą zmianę', teraz robi ze mnie dziwkę" – skarży się w "Fakcie" Izabela Pek. Modelka i dziennikarka tłumaczy, dlaczego wolała pozostać anonimowa, gdy ujawniała sprawę romansu z posłem Stanisławem Piętą i wyjawia, jak to się stało, że tak szybko rozgryziono, kim jest "Joanna" z tekstu tabloidu. Odpowiada też na pytanie o inne ewentualne partyjne romanse.
Jak to się stało, że tak łatwo ją zidentyfikowano? Ona sama wyjaśnia to w pierwszym od ujawnienia afery wywiadzie. W rozmowie z "Faktem" tłumaczy: "Jak donieśli mi znajomi, Pięta od razu poleciał po pomoc do kolegów od wizerunku. Chciał się ratować moim kosztem. Wiedziałam, że to mi grozi, ale skala hejtu mnie poraziła".
Izabela Pek skarży się, że ludzie ze środowiska PiS teraz "robią z niej dziwkę" i sugerują, że jest więcej polityków partii rządzącej, którym modelka "wskoczyła do łóżka". – To może rzucą choć jedno nazwisko? Nie rzucą, bo innych nie było – brzmi riposta Pek.
Bohaterka seks-skandalu w PiS odpowiada też na zarzuty, że miałaby być agentką podstawioną po to, by skompromitować partię "dobrej zmiany". Mówi o oczarowaniu Andrzejem Dudą i o roli, jaką odegrał poseł Marcin Horała w tym, że znalazła się w Dudabusie.
W wywiadzie dla "Faktu" Pek potwierdza też, że miała pracować w Kancelarii Prezydenta. Nie ujawnia jednak, dlaczego do tego nie doszło. Opowiada też, jak to miało być z załatwianiem pracy w państwowej spółce. Zapewnia, że jej na tym nie zależało. – To on się upierał, a teraz się tego wypiera! – twierdzi. I wyznaje, że związek z Piętą był naprawdę poważny.
Izabela Pek na koniec mówi, że nie żałuje tego, iż o swoim romansie z konserwatywnym politykiem PiS opowiedziała w mediach. – Dobrze, że to wyszło na jaw. Powyłaziło z wielu ludzi to, co najgorsze. Pokazali kim są naprawdę – konkluduje.
Byłam z PiS od początku. (...) Uważałam, że to Jarosław Kaczyński powinien kandydować. Ale jak poznałam Andrzeja Dudę, zmieniłam zdanie – pewnie, jak wielu, którzy się z nim zetknęli w kampanii. Gdy poseł Marcin Horała, którego dobrze znam, zaproponował wyjazd kampanijnym autobusem, nie wahałam się. Wtedy Duda mnie oczarował. Patrzyłam, jak porywa tłumy. Nigdy tej fascynacji nie ukrywałam. Ale nikt mnie nie nasłał ani na niego, ani na Piętę, ani na PiS.
"Fakt"
Izabela Pek
(...) gdy ja się otworzyłam i zdradziłam, że marzę o rodzinie i dzieciach, uczepił się tego. I tym mnie zdobył. (...) I tak najważniejsze było mieć dzieci. Pięta wysłał mnie nawet do ginekologa, żebym sprawdziła czy jestem na to fizycznie gotowa!